On jest młodszy ode mnie
Mam za sobą nieudane małżeństwo, które skończyło się rozwodem. Doznałam w nim wielu upokorzeń i krzywd. Od tego czasu żyję samotnie.
Koleżanki od dawna próbowały mnie swatać, ale nic z tego nie wyszło. Moje kontakty z mężczyznami nigdy nie przekraczały granicy koleżeństwa... Na pielgrzymce poznałam Tomasza. Od razu wiedziałam, że jest młodszy ode mnie, choć o to nie pytałam. Dobrze nam się rozmawiało, a po powrocie on podtrzymywał znajomość. Po raz pierwszy od dawna poczułam się dowartościowana jako kobieta. Zapraszał mnie do kawiarni, prawił komplementy. Poczułam, że to coś więcej niż zwykły flirt. A on mówi, że mnie kocha. Imponuje mu, że jestem taka dojrzała...
Przez długi czas tę znajomość utrzymywałam w tajemnicy przed znajomymi. Aż któregoś dnia koleżanka zobaczyła mnie z nim na mieście.
Następnego dnia zaszła do mnie po pracy. I się zaczęło.
- Jolka, przecież to jakiś młokos! Uważaj, bo cię wykorzysta i zostawi! - od razu zaczęła mnie przestrzegać.
Kiedy jej powiedziałam, że owszem, Tomasz jest ode mnie młodszy o 10 lat, omal nie spadła z krzesła.
- Ale powiem ci, Jolu, że wcale nie odczuwam tej różnicy wieku - dodałam.
- Zwariowałaś, naprawdę! Pamiętaj, że cię ostrzegałam - powiedziała wychodząc.
Podobnie zareagowała moja mama. Wszyscy uważają, że zgłupiałam. Czy naprawdę taka różnica wieku może stanąć na przeszkodzie mojemu szczęściu?
Jolanta, 40 lat