Grażyna Wolszczak o urodzie i kondycji

Joga dobra na wszystko - rozmowa z Grażyną Wolszczak, jedną z najpiękniejszych polskich aktorek.

Dzięki jodze Grażyna Wolszczak ma idealną sylwetkę, fot. Marek Ulatowski
Dzięki jodze Grażyna Wolszczak ma idealną sylwetkę, fot. Marek UlatowskiMWMedia

Grażyna Wolszczak: ...wypicia szklanki ciepłej, przegotowanej wody. A potem już klasycznie, czyli kawa. Ale tylko jedna w ciągu dnia.

Czy to znaczy, że jest Pani na diecie?

GW: O nie, żadnych diet! Po prostu staram się zdrowo odżywiać.

Zdrowo, czyli jak?

GW: Z jadłospisu skreśliłam cukier. Mleko krowie i jego przetwory zastąpiłam kozim. Zrezygnowałam z jadania wędlin. Poza tym jadam niewiele mięsa, jeśli już po nie sięgam, to wybieram delikatnego indyka bądź cielęcinę.

I tylko tyle?

GW: Jak mam luźniejszy tydzień i nie pracuję intensywnie, to wtedy funduję sobie oczyszczanie. Piję wodę i soki. To mi pomaga.

W jednym z wywiadów przyznała Pani, że w jodze odkryła swój sposób na dobrą formę.

GW: Joga jest fantastyczna, ale mam taką pracę, że trudno jest mi systematycznie uczestniczyć w zajęciach. Dlatego ćwiczę, kiedy mam możliwość. Ale joga to nie jedyny mój sposób na aktywność. Mam swój ulubiony klub fitness, do którego chodzę na basen i siłownię, a potem odprężam się w jacuzzi lub saunie. I kocham narty. W Polsce najbardziej lubię jeździć w Szklarskiej Porębie. Gdy robi się ciepło, wyjeżdżam ze znajomymi na lodowiec.

To pomaga utrzymać smukłą sylwetkę?

GW: Nigdy nie miałam problemów z wagą. Aktywność fizyczna, ruch to podstawa bycia zdrowym. Choć przyznaję, że bywają dni, kiedy trudno mi się zmobilizować do wysiłku. Najczęściej po wielu dniach intensywnej pracy. Oj, wtedy mam ochotę poleniuchować. Ale gdy się zmuszę i wyjdę do klubu poćwiczyć, nigdy nie żałuję.

I w efekcie...

GW: ...mam doskonałą kondycję. Mieszkam na czwartym piętrze bez windy i wchodzę po schodach bez zadyszki. Czuję się lepiej, nie mam problemów ze zdrowiem. To jest dla mnie najważniejsze.

Jest Pani uznawana za jedną z najpiękniejszych polskich aktorek. Czy ma Pani jakiś sekret dbania o urodę?

GW: Dopiero po trzydziestce zaakceptowałam siebie, taką jaką jestem. Odkryłam, że mam niezłą figurę a i urodzie niczego nie brakuje. Z zakompleksionej dziewczyny zmieniłam się w kobietę znającą swoją wartość, swoją siłę. W końcu polubiłam siebie. Wcześniej prawie w ogóle nie używałam kremów. Nie zajmowałam się sobą. To zmieniło się kilka lat temu. Pomyślałam, że czas zadbać o siebie i tradycyjny krem Nivea raczej mi w tym już nie pomoże. Zaczęłam staranniej dobierać kosmetyki, odkryłam cudowne zabiegi w gabinetach kosmetycznych. Z racji wykonywanego zawodu mam możliwość uczestniczenia w wielu promocjach związanych z urodą i nie ukrywam, że lubię z tego korzystać.

Najważniejsze to siebie zaakceptować?

GW: Pewnie! Jeśli człowiek ma poukładane swoje wewnętrzne sprawy, to inaczej funkcjonuje. Ba, to nawet odbija się na jego wyglądzie. Dlatego bliska mi jest medycyna Wschodu, która ma holistyczne podejście do człowieka. Jesteśmy tym, co jemy, ale też tym, co myślimy i czujemy. Najważniejsze, aby znaleźć w życiu równowagę. Wówczas wszystko pójdzie łatwiej.

Grażyna o sobie

Urodziłam się 17 grudnia 1958 r. w Gdańsku. Mój znak zodiaku to Strzelec. Po ukończeniu warszawskiej PWST występowałam na scenach poznańskiego Teatru Nowego oraz Teatru Polskiego i Teatru Rozmaitości w Warszawie. W ubiegłym roku wystąpiłam w roli Judyty w filmie "Ja wam pokażę" na podstawie książki Katarzyny Grocholi. W filmie "Wiedźmin" według prozy Andrzeja Sapkowskiego wcieliłam się w postać tajemniczej czarodziejki Yennefer. Od czterech lat gram w serialu "Na Wspólnej" jako Barbara Brzozowska. Za swój najlepszy film uważam "Gry uliczne" Krzysztofa Krauzego z 1996 r.

Rozmawiała Magda Lipka