Reklama

Kaszaki - co to za guzki?

Wprawdzie nie wywołują żadnych dolegliwości, ale brzydko wyglądają. Na szczęście można się ich dość łatwo pozbyć.

Są to niewielkie guzki w kolorze ciała. Zazwyczaj umiejscawiają się na głowie, plecach, w pachwinach, a także na tułowiu - tak, jak u pani Dominiki (34 l.).

- Pani doktor, jakiś czas temu wyskoczył mi na karku mały guzek. Zauważyłam, że ostatnio urósł. Boję się, że to może być coś poważnego - powiedziała pacjentka.

- Czy boli panią ten guzek? - zapytałam.

- Nie, nie odczuwam żadnych dolegliwości.

- Jest miękki czy twardy?

- Raczej twardy, ale jest ruchomy, można go łatwo przesuwać w każdą stronę...

Reklama

- To dobrze, bo wszystkie guzki nowotworowe nie dają się poruszyć. Naciekają bowiem na okoliczne tkanki i w ten sposób wiążą się z podłożem - tłumaczyłam. - Proszę pokazać tę zmianę. Guzek był rzeczywiście dość twardy i łatwo go było przesunąć pod skórą. Rozpoznanie było dość proste.

- Ma pani guzek zwany kaszakiem - stwierdziłam.

- A co to takiego?

- Jest to tzw. torbiel zastoinowa w obrębie mieszków włosowych i gruczołów łojowych. Gdy ujścia mieszków zostają zablokowane, powoduje to gromadzenie się pod skórą złuszczonych i zrogowaciałych komórek oraz sebum wydzielanego przez gruczoły łojowe. Kaszaki umiejscawiają się głównie tam, gdzie rosną włosy. Miejscami, na których na pewno się nie pojawią, są tylko powierzchnie dłoni oraz podeszwy stóp - tłumaczyłam. - Początkowo zmiana jest niewielka...

- A dlaczego potem rośnie?

- Powiększa się w miarę gromadzenia się złuszczonych i zrogowaciałych komórek oraz sebum. Dzieje się to wolno, ale systematycznie. Kaszak może nawet osiągnąć rozmiar orzecha włoskiego. Najlepiej jest go usunąć, wtedy będzie po kłopocie.

- Skoro to niegroźny guzek, to czy nie możemy poczekać?

- A po co? Po pierwsze: taki kaszak nie dodaje urody, a po drugie: w każdej chwili może samoistnie pęknąć w pracy czy podróży i będzie pani miała kłopot. Po trzecie: może dojść do zakażenia bakteryjnego i wskutek tego zebrania się ropy. Wtedy pojawia się zaczerwienienie skóry i ból.

- Przekonała mnie pani. Czy zabieg będzie bolesny? - dopytywała pani Dominika.

- Nie, najpierw zdezynfekuję skórę, znieczulę miejscowo okolice kaszaka i lancetem przetnę nad nim skórę. Następnie wyłuszczę guzek w całości wraz z jego torebką tak, aby zawartość nie wydostała się na zewnątrz. Ta zawartość to żółtawa wydzielina w postaci drobniutkiej kaszki - stąd nazwa "kaszak". Jego zawartość może mieć nieprzyjemny zapach - uprzedziłam.

- Czy zostanie mi blizna?

- Tak, ale ledwie widoczna. Założę pani trzy szwy. Czasem pacjenci sami próbują pozbyć się kaszaków, przekłuwając je igłą i wyciskając wydzielinę. Po takim zabiegu pozostaje jednak nieładna blizna i istnieje ryzyko nawrotu kaszaka i zakażenia.

- Czy będę musiała brać jakieś leki?

- W pani przypadku nie ma takiej potrzeby. Czasem, kiedy w kaszaku rozwinie się infekcja bakteryjna, konieczne jest podanie antybiotyku miejscowego lub doustnego. Antybiotyk doustny podaje się także wtedy, gdy usunięty kaszak znajdował się na twarzy. Istnieje bowiem ryzyko przeniesienia infekcji do oka czy zatok. Po zabiegu poprosiłam pacjentkę, by po 10 dniach przyszła na zdjęcie szwów. A do tego czasu na zszytej ranie nosiła specjalny plaster, który nie przepuszcza wody. Rana pod nim będzie się dobrze goić.

Dr n.med. Anna Skwarek, chirurg

Chwila dla Ciebie
Dowiedz się więcej na temat: kaszak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy