Reklama

Lepiej zapobiegać

Dane Ministerstwa Zdrowia zatrważają. Okazuje się, że ponad 90 proc. z nas może mieć próchnicę. Jakie są przyczyny takiego stanu?

Omijanie gabinetów stomatologicznych, złe nawyki żywieniowe oraz niewłaściwa higiena jamy ustnej - to największe grzechy pacjentów.

Na stan naszego uzębienia "pracujemy" już od dzieciństwa. To wtedy kształtują się nasze przyzwyczajenia, także te związane ze zdrowiem i żywieniem. Zwykle wskazujemy słodycze jako głównego winowajcę złego stanu naszych zębów. Nie każdy ma świadomość, że nawet pozornie zdrowe soki owocowe, tak chętnie pite przez najmłodszych, szkodzą szkliwu. Rodzice popełniają częsty błąd podając maluchom soki w porze drzemki. Powoduje to, że dzieci zasypiają mają słodki płyn w ustach, a jednocześnie spada produkcja śliny. W takich warunkach o rozwój próchnicy nietrudno.

Reklama

Innym produktem, który nie służy zębom dzieci i dorosłych są chipsy. Choć niektórzy rodzice podają tę przegryzkę dzieciom traktując ją jako mniejsze zło, a zarazem zamiennik słodyczy, robią maluchom w ten sposób swoistą niedźwiedzią przysługę. Dlaczego? Chipsy ziemniaczane są przekąską węglowodanową, oblepiają szkliwo, długo fermentując. Ich drobinki zalegają w przestrzeniach międzyzębowych, kaleczą też dziąsła. Złą sławą cieszy się też ulubiony napój dzieci i nastolatków, czyli cola. Napój zawiera bowiem ogromne ilości cukru.

Zęby myjemy też zbyt krótko. Powinny być to dwie - trzy minuty, a w rzeczywistości jest dużo krócej. Czynność tę skracają zwłaszcza dzieci. To właśnie dla nich wymyślono szereg innowacji, jak pasty do zębów o atrakcyjnych smakach, czy zabawne szczoteczki do zębów (pamiętacie jeszcze te zmieniające kolor z lat 90.?). Wszystko po to, by milusińscy nie przerywali szczotkowania po kilkunastu sekundach.

Warto też "zaprzyjaźnić" dzieci ze stomatologiem. Współczesne gabinety w niczym nie przypominają tych z minionych dekad. Wizyty adaptacyjne, wybór lekarza specjalizującego się w przyjmowaniu małych pacjentów, "tematyczne" nagrody za dzielność, bajeczki terapeutyczne przedstawiające wizytę jako niestresujące doświadczenie - to tylko część arsenału, jakim obecnie dysponujemy. Najważniejsze jest jednak, aby dawać dobry przykład i pod żadnym pozorem nie straszyć pociech dentystą!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy