Moje życie z Whitney Houston, Robyn Crawford

Whitney Houston i Robyn Crawford poznały się jako nastolatki i spędziły razem dwadzieścia dwa lata. W tym czasie Whitney została globalną supergwiazdą. Biła kolejne rekordy popularności jako wokalistka, przyciągała do kin tłumy jako aktorka i zawładnęła wyobraźnią całego pokolenia. Robyn towarzyszyła jej na każdym etapie tej podróży.

Moje życie z Whitney Houston, Robyn Crawford
Moje życie z Whitney Houston, Robyn Crawford INTERIA.PL/materiały prasowe

Historia dwóch kobiet, ich przyjaźni, miłości i oddania.

Ich relacja zaczęła się od fascynacji i przyjaźni, ale szybko przerodziła się w intymny związek dwóch bezgranicznie oddanych sobie kobiet. W amerykańskim showbiznesie lat 80. XX wieku takie uczucie wciąż stanowiło nienaruszalne tabu. Sama Whitney wiedziała, że plotki dotyczące orientacji seksualnej mogą przyćmić nawet najbardziej spektakularną karierę. Zwłaszcza kobiecą. Przez całe życie stanowczo więc im zaprzeczała, odsuwając Robyn coraz dalej i jednocześnie nie pozwalając jej nigdy do końca odejść.

Ta historia to opowieść o lojalności i zaufaniu - o dwóch dziewczynach, które zawarły pakt, by nawzajem się chronić i wspierać. Ale to również opowieść o manipulacji, kontroli, głodzie władzy, kwestiach rasowych, uzależnieniu i presji, jaką przemysł rozrywkowy wywiera na kobiety. Ponad wszystko jest to jednak opowieść o trwałej przyjaźni.

Przez dziewiętnaście lat, od chwili rozstania z Whitney, uparcie nakłaniano mnie, żebym podzieliła się własną wersją naszej historii. Po jej śmierci oraz po śmierci jej córki byłam smutna i sfrustrowana tym, jak fałszywie przedstawiano życie i spuściznę Whit.

Poczytuję za swój obowiązek oddać honor mojej przyjaciółce i wyjaśnić wiele nieścisłości dotyczących mnie samej oraz tego, kim była Whitney. Czuję się zobligowana przypomnieć ludziom o jej wielkości i podjąć jej wybitne dziedzictwo. Whitney, jaką znam, miała wielkie serce, była pełna determinacji, wielkoduszna, tajemnicza, zabawna i pokładała ufność w swoich talentach.

Mam nadzieję, że pomogę czytelnikom rozpoznać i lepiej zrozumieć autentyczną osobę kryjącą się za jej głosem i publicznym wizerunkiem. Tak, jej koniec był tragiczny, ale jej marzenie i droga na szczyt były piękne. Jestem winna mojej przyjaciółce, by opowiedzieć naszą historię. I mam nadzieję, że dzięki temu uwolnię nas obie.

Maria Sadowska: W covidzie, gdybym żyła z muzyki, to umarłabym z głoduINTERIA.PL
INTERIA.PL/materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas