Reklama

Dwa listy

Mądra do Pięknej

Moja Piękna,

Zazdroszczę Ci urody. Wiem; zazdrość to głupie uczucie, bo mało kreatywne, bo niczego nie wnosi, bo niszczy. A jednak, zazdroszczę Ci urody.

Ja jestem (podobno) mądra, inteligentna, bystra i przewidująca. Podobno lepiej rozumiem ludzi, świat i rządzące w nim układy. Wykształcona, zaradna z reguły samowystarczalna. Potrafię wymienić uszczelkę w kranie, wytapetować pokój i wiem, jak przy pomocy komputera wykonać bankowe zlecenia i przelewy.

W pracy błyskawicznie podejmuję trafne decyzje, szybko radzę sobie z zadaniami przydzielanymi zazwyczaj mężczyznom. Nie jest więc źle, prawda? Na dodatek towarzyska, dowcipna, elokwentna, zadbana, ale - niestety - nie piękna. Może inaczej: większości wydaję się kobietą ładną, ale ja jednak wiem - to tylko dlatego, że jestem mądra i oczytana, więc wiem jakie zastosować triki, by ukryć mankamenty swojej urody. Wiem jak w siebie odpowiednio zainwestować.

Reklama

Gdybym powiedziała, że nie wzbudzam zainteresowania wśród mężczyzn - z pewnością byłoby to kłamstwo. Ale też przesadą byłoby stwierdzenie, że się od nich opędzam jak od much. Po prostu przyciągam głównie intelektualistów-nudziarzy. Reszta albo się mnie boi, albo szanuje. Ale nie traci oddechu na mój widok i nie czuje łomotania serca. Czasami nawet zapomina przepuścić pierwszą w drzwiach. Mężczyźni na ogół boją się mądrych kobiet, bo zmuszają ich one do ciągłej czujności intelektualnej i emocjonalnej. Ponoć mężczyzna czuje się wtedy jak telewizor włączony na "standby". Dlatego też mądrej się nie podrywa w obawie przed ośmieszeniem. Z mądrą się rywalizuje, i to ostro.

Nawet rodzina widzi w tobie jedynie intelekt i ową mądrość. Dlatego też nie przyznaje ci prawa do błędu. A jeśli już się przydarzy - nie współczują , nie pocieszają. Mówią jedynie "...a przecież taka mądra". Dlatego też starasz się nie popełniać błędów. Starasz się być doskonałą kobietą, żoną, matką, przyjaciółką i kochanką. I nawet nie wiesz - choć taka mądra - że to jest właśnie twój największy błąd. Olśnienie przychodzi wtedy, gdy przyjaciółki plotkują w kawiarni o kremach, ciuchach i babskiej głupocie, a ty w tym momencie w domu na najnowszym laptopie analizujesz spadek na giełdzie akcji firmy XY. Tyle, że sama i jakaś smutna. Wiem, wiem... mądrość to ogromny dar, to furtka na świat i przepustka do "wygodniejszego" życia. Ale czy do lepszego? Nie wiem, to akurat pytanie, na które moja mądrość nie wie, jak odpowiedzieć.

Mądra

Piękna do Mądrej

Moja droga Mądra,

Cześć! To ja, Piękna. Nie zazdrość mi urody. Przychodzi, odchodzi, bywa i na dodatek jest kwestią gustu. To prawda, patrzę w lustro i widzę oliwkową cerę bez skazy, talię osy, długie nogi i to co mężczyzn najbardziej przyprawia o migotanie zastawek - długie kręcone blond włosy. Zdradzę Ci w sekrecie, że farbowane.

To prawda, że gdy wchodzę do jakiegokolwiek urzędu... po prostu wystarczy, że wchodzę. Ostatnio w pół godziny zarejestrowałam samochód, bo druki wypełnili za mnie uroczy panowie z urzędu. Inni czekali po kilka godzin w kolejce. Dwa dni temu bezpłatnie zamontowano mi nowy licznik do gazu, choć stary był sprawny. Jednak pan, który przyszedł skontrolować liczniki oświadczył nagle "Wymienimy licznik na nowy. Co się potem ma pani martwić. Szkoda urody...".

Pracę też zdobywam nadzwyczaj łatwo, jeszcze przed pokazaniem CV. Tyle tylko, że na krótko. Potem, jeśli chcę być uczciwa wobec samej siebie i spokojnie móc spojrzeć w lustro na moją oliwkową cerę, muszę odejść. Fakt, że gdy palnę głupotę - nie szkodzi, bo z wdziękiem. A gdy popełnię błąd - no cóż, każdy ma prawo do błędu.

Ale, moja kochana Mądra Przyjaciółko, jest także druga strona tego medalu.

I zapewniam Cię, że nie jest ona tak Piękna.

Kiedy jednak nie będę zmuszona wybierać: szef czy praca, kiedy już uda mi się w niej zostać i coś osiągnąć, wówczas i tak wszyscy twierdzą, że to dzięki urodzie, a nie kompetencji. Dopiero gdy minie co najmniej pół roku i gdy po raz piąty mój pomysł wypali - wtedy pojawia się promyczek nadziei, że może jednak nie jestem... TYLKO ładna.

Co zaś się tyczy moich przyjaciółek, mam przyjaciółki. Ale zapraszają mnie na wspólne wyjazdy tylko wtedy, gdy albo ja mam męża, albo one akurat w tym momencie nie mają. Gdy jestem sama, stanowię zagrożenie o wiele większe od tornado, które zrujnowało Oklahoma City w maju 1999 roku. A z mężczyznami? Też nie jest lekko. Część z nich omija mnie z daleka, bo czuje się onieśmielona moją urodą. Ci zaś, którzy nie są onieśmieleni, bo sami są równie doskonali pod względem urody, uważają, że po prostu do nich pasuję. Jeszcze inni, jak wspomniani już wcześniej niektórzy moi szefowie, chętnie by mnie zatrudnili, ale na "umowę zlecenie". A ja wolałabym tę na czas nieokreślony, lub o dzieło. Myślę, że wiesz, o czym myślę.

Ale najgorsze chyba ze wszystkiego jest to, że Piękna nie może zmieniać się na korzyść. Bardziej piękna - już nie będę. Zmądrzeć? Już z założenia - jest to wykluczone. Zawsze zmieniam się na gorsze: w zatrważająco szybkim tempie. Koleżanki zauważają u mnie pierwsza zmarszczkę, sińce pod oczami czy celulitis.

Poza tym na starość głupieję, głupieję i głupieję.

Z wyrazami szacunku dla nieprzemijającej jednak mądrości,

Piękna

Blanka Owiecka

RMF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy