Reklama

Szczęśliwy finał bardzo skomplikowanej ciąży

Ciężarna kobieta, która doznała udaru, rzadkiego uszkodzenia mózgu i w rezultacie zapadła w śpiączkę, przebudziła się Boże Narodzenie, odkrywszy, że ona oraz jej nienarodzone dziecko mają się dobrze.

W grudniu ubiegłego roku spodziewająca się dziecka Brytyjka, Rhian Burden, niespodziewanie straciła przytomność i upadła na podłogę w sypialni swojego syna. Leżała tak przez siedem godzin, zanim pomoc nie nadeszła. W tym czasie dwuletni chłopiec cały czas przebywał w łóżeczku.

Na szczęście partner Rhian, Jay, domyślił się, że coś jest nie w porządku - zwykle komunikował się z ukochaną w ciągu dnia za pośrednictwem aplikacji WhatsApp, a tego dnia kobieta zastanawiająco długo milczała, więc wcześniej wrócił do domu.

Reklama

37-latka została przewieziona do szpitala, gdzie otoczono ją troskliwą opieką. Lekarze zdiagnozowali u niej wadę budowy naczyń krwionośnych mózgu (malformację tętniczo-żylną - AVM) oraz nieprawidłowe połącznia naczyniowe, co spowodowało udar.

Zaburzenia wykryte u tej pacjentki są stosunkowo rzadkie - dotykają one ok. 1 proc. populacji, w tym sporadycznie kobiety w ciąży.

Rhian jest też jednocześnie pierwszą ciężarną, której udało się przeżyć mimo niezdiagnozowanej i nieleczonej wcześniej wady, udaru a w konsekwencji śpiączki. Co ważne, udało jej się też donosić ciążę oraz urodzić zdrowe dziecko. Na początku marca przyszedł na świat jej drugi syn, Harry.

Jednak młoda matka nie powróciła jeszcze do pełnej sprawności, wciąż ma niewładną nogę i rękę, dlatego musi poruszać się przy pomocy wózka inwalidzkiego, twierdzi, że musiała uczyć się mówić na nowo. Czeka ją więc długa rehabilitacja. Mimo to przyznaje, że najtrudniejsza w jej sytuacji była przymusowa rozłąka z synami - starszym, dwuletnim Alfiem i nowo narodzonym Harrym. Do tej pory nie wiadomo, jak wszystko to, co przeżyła podczas ciąży będzie wpływało na zdrowie malca.

Rhien założyła bloga, by móc dzielić się swoimi doświadczeniami. Jak mówi, pragnie, by chłopcy przeglądając go po latach zrozumieli, dlaczego tak długo nie było przy nich mamy.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy