Michał Piróg: Nie jesteś półbogiem, tylko człowiekiem

W nowej edycji Top Model nie będziemy pokonywali przeszkód. Będziemy burzyli mury. Bardzo wysokie! - zapowiada choreograf Michał Piróg przed czwartą edycją programu. Na temat zmian w reality show rozmawialiśmy w podwarszawskim Sękocinie.

Michał Piróg
Michał PirógMWMedia

Rafał Walerowski: Do tej pory w Top Model widzów przyciągała głównie uroda dziewczyn. Jak myślisz, co teraz będzie największą atrakcją: czy wciąż dziewczyny, a może właśnie ta odmiana w postaci debiutujących w programie mężczyzn?

Michał Piróg: - Sądzę, że głównie do programu przyciągała chęć tego, jak ten świat mody wygląda. Bo to jest świat, do którego my wszyscy ciągniemy. Każdy z nas chciałby być supermodelką lub supermodelem, bo ludziom wydaje się, że to jest świat w którym codziennie leżysz na innej plaży i pachniesz i dostajesz najlepsze ubrania i jest super. Ale to jest takie nasze marzenie. Tak jak z aktorem, że każdy od razu myśli, że jest Robertem De Niro. Ale tak nie ma w życiu. Więc to ta ciekawość przyciąga ludzi, żeby oglądać program.

- Teraz, ze względu na to, że są panowie w tej edycji, może będzie większe zainteresowanie dziewczyn. Bo trochę tak było: panowie sobie oglądali, żeby popatrzyć na fajne modelki. Albo oglądali ci, którzy lubią popatrzeć, jak im coś nie wychodzi. Ale teraz jest jeszcze szansa, że będą program oglądali faceci, którzy lubią popatrzeć na facetów (śmiech). Teoretycznie jakby to przeliczać, będzie większa grupa docelowa.

Sprytny zabieg?

- Bardzo udany, choć nie myśmy to wymyślili, bo już pierwsza taka edycja poszła w Stanach Zjednoczonych. Amerykanie wprowadzili połączenie dziewczyn z chłopakami. To też daje taką zupełnie inną energię. Jest energia męska i energia żeńska. Faceci, jak to faceci. "Ja się boję? Ja się niczego nie boję!". Dziewczyna jak to widzi, to też nie chce być gorsza, więc oni nakręcają się nawzajem. Poza tym kobiety... jedna drugiej tak szybko nie zaufa.

A faceci? Czyżby zaprzyjaźniali się między sobą?

- Oni w ogóle wszyscy są ziomami, co mnie denerwuje. Oni rywalizują, tylko że... mam bardzo mądrych ludzi w większości. Robią swoje błędy, ale zrozumieli jedna rzecz. Że ta rywalizacja nie jest między sobą. Ty masz walczyć o atencję klienta, fotografa, projektanta. Bo może koło ciebie stać teoretycznie dziesięć razy piękniejsza dziewczyna, ale ona nie będzie w typie projektanta. I jaką ona tutaj jest przeszkodą? Chłopaki się bardzo szybko tego nauczyli i to jest fajne.

Dzięki poprzednim edycjom wiemy mniej więcej, jakie są wymagania wobec modelek. A jaki ma być idealny polski model? Czy wiecie, jakiego faceta szukacie?

- Ja nie szukam. Kogo mi nie przyprowadzą do programu, to ja się postaram zrobić tak, żeby oni sobie najlepiej radzili. A kogo oni szukają jurorzy, to mam czasem wrażenie, że sami nie wiedzą. Jednego dnia to jest faworyt, drugiego to się wszystko zmienia jak w kalejdoskopie. Na pewno kto jest idealnym modelem, modelką to osoba, ktora jest w stanie zjednać sobie klientów w Polsce i na świecie. Być sobą, a jednocześnie mieć taką energię, żeby fotografowie, projektanci, pracodawcy chcieli z tobą pracować.

Są jakieś talenty widoczne gołym okiem? Zauważyłeś kogoś, kto ma potencjał, aby wypłynąć na szersze wody?

- Jest kilka osób. Na początku przyjmujemy ludzi, którzy teoretycznie spełniają pewne warunki. Widzisz, czy jest potencjał. Czasami ten potencjał jest, ale są problemy osobowościowe. Super wygląda ktoś, wszystko fajnie. Ale jest tak zafiksowany na to, jaki powinien być, że nie da się tego odkręcić. Bardzo są ukształtowani. Jeżeli nie jesteś plastyczny, no to nie odniesiesz sukcesu.

Czyli brak dystansu może być na przykład przeszkodą?

- Brak dystansu, albo chorobliwa pewność siebie, niepotrzebna. Czasami my sobie budujemy coś na zasadzie "To będzie super, bo zadziałało w jego przypadku". Kalka nie jest niczym fajnym, kalka nie doprowadza do sukcesu. Liczy się plastyczność.

Czy dziewczyny będą uczestniczyć w tych samych konkurencjach, czy będzie jakieś zróżnicowanie pod tym względem?

- Poczekaj - analizuję (śmiech). W takich samych, choć wiadomo że nie jeden do jednego, bo fizjonomia ich różni. Dla chłopaków jedne zadania są łatwiejsze, bo ogólnie dziewczyny mają trudniej w tym świecie. Zazwyczaj walczą z takimi niedogodnościami typu niebotyczne obcasy, trudne stylizacje i tam mają więcej rzeczy do tego, żeby o to zadbać. Ale my próbujemy tu sukcesywnie chłopakom też utrudnić zadanie, żeby wcale nie było im łatwiej.

W programie uczestniczył Tony Ward - podobno się już z nim zaprzyjaźniłeś. Jakim jest człowiekiem?

- Tak, to jest bardzo śmieszne, bo tego nie wiedziałem - okazało się, że mamy totalnie wspólne tematy, ponieważ on był tancerzem zanim został modelem i aktorem później. Mamy wspólną bardzo dobrą znajomą, nauczycielkę w Stanach, z którą ja współpracowałem jeszcze przy "You can Dance".

Wyszło w rozmowie, czy sprawdziłeś wspólnych znajomych na Facebooku?

- (Śmiech) Nieee, to wyszło w rozmowie, zaczęliśmy rozmawiać gdzie ja, gdzie on. Na początku byliśmy przekonani, że jedyną naszą wspólną znajomą jest Madonna, okazało się, że lepiej znamy się z ludźmi z tańca. A to wyszło przez przypadek, bo ja nie zadałem tego pytania. Po prostu gdy ja dawałem wskazówki, on się tak na mnie popatrzył i mówi: Ty jesteś tancerzem? No właśnie, bo to jest to samo spojrzenie.

Odnośnie wskazówek - czy Tony dawał je uczestnikom programu?

- Tak, tylko że na przykładzie Tony'ego poznamy tancerza, który rozumie ciało, jak tancerz, ale już patrzy jako model. To zupełnie podejście, niż modelki, która się nauczyła zawodu modelki. Bo u niego nastąpiła transformacja. Przełożenia wiedzy tanecznej na zawód modela, która to wiedza może pomóc, ale też utrudnić znalezienie tego złotego środka. Ale współpraca z nim wypadła super, to bardzo fajny człowiek. I normalny. ja się śmieję, że czasem gdy ktoś mówi, że jestem inny niż inni ludzie z polskiej telewizji, to im odpowiadam, że nie mam tego spięcia dupy, które mają polskie gwiazdy.

A na czym to polega?

- Jesteś człowiekiem, który wykonuje tu pewien zawód. Nie jesteś półbogiem, tylko człowiekiem. Masz gorsze, lepsze dni i nie zachowuj się, jakbyś był skarbem jakimś niesamowitym. Im więcej mamy w programie gości zagranicznych, tym bardziej się o tym przekonuję.

Zapowiadałeś, że zamierzasz zmienić trochę profil programów, w których występujesz. Co cię skłoniło do występu w tej edycji?

- Ja nie mówię, że nie można robić jednego i drugiego. Była taka sytuacja, że na jesieni nie miało być modelek, ja miałem mieć swój dokument. Niestety, gdy podejmowaliśmy decyzję odnośnie kręcenia filmu, nie wiedzieliśmy że Vladimir Putin podejmie takie, a nie inne działania i taka będzie sytuacja na wschodzie. Dlatego ten dokument "spadł". Stacja bała się nas wysłać na realizację. Ale dalej pracujemy sobie nad innymi rzeczami, także nie jest to tak, że tylko modelki mi zostaną (śmiech)

Komu będziesz w programie bardziej kibicować? Dziewczynom, czy chłopakom?

- Ludziom. Kibicuję tym, którzy są pracowici, którzy mają potencjał. Nie lubię zadufanych w sobie. Nie kasuję ich, bo to jurorzy kasują. Też im pomagam, aczkolwiek jest ciężej pomagać komuś, kto jest przekonany że jest świetny.

Na koniec spytam cię co powiedziałbyś komuś, kto jeszcze nie oglądał żadnej edycji Top Model? Ja zarekomendowałbyś nadchodzącą edycję programu?

- Jeżeli wydaje wam się drodzy widzowie, że widzieliście wszystko, to zapewniam, że nie widzieliście. Jeżeli jesteście pewni, że wiecie co można zrobić żeby dojść do celu, jakie ponieść konsekwencje i jak wysoko podnieść sobie poprzeczkę, to też nie wiecie. Zapraszam przed telewizory, bo w tej edycji nie będziemy pokonywali przeszkód, będziemy burzyli mury. Bardzo wysokie...

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas