Mądrość prawieków.O czym przypominają nam pradawni

W epoce tanich, seryjnych wytworów, których wartość w znacznym stopniu określa nie ich praktyczność i przydatność, ale reklama, moda i niepohamowane pragnienie nowości, rzecz po krótkim użytkowaniu zostaje odrzucona, przybiera postać śmiecia i znika z oczu w otchłaniach miejskich wysypisk.

article cover
Wydawnictwo Iskry

Nikt nie wyrzuca kawałka siebie na śmietnik. Gdy nie znajdowano dla nich godnego miejsca, wrzucano je do ognia, aby strawił je na popiół, chroniąc przed losem bezpańskiego śmiecia. Edward Redliński, autor niezrównanej Konopielki opisującej upadek "magicznej rzeczywistości" podlaskiej wsi w połowie XX wieku, w innej książce opisującej los owych "odczarowanych" i nawróconych na materializm Podlasian w Nowym Jorku, gdzie niezdarnie ścigają american dream, przywołuje wymowne zdarzenie świadczące, że dawny świat nadal żyje w sercach prowincjuszy skrzętnie rachujących zielone banknoty. Rzecz dotyczy ulubionej koszuli bohatera powieści, która właśnie ostatecznie kończy swą długotrwałą i ciężką służbę. (...)

Pośród takich perfekcyjnie wykonanych, noszących cząstkę nas samych rzeczy żyliśmy jeszcze w minionym stuleciu. Dawni ludzie mieli inną niż nasza ambicję: wydobyć formę doskonałą i powielać ją w nieskończoność wystrzegając się ryzykownych eksperymentów i bezpłodnego nowinkarstwa. Pomimo doskonałej formy każdy z nich był jednak nieco odmienny gdyż stworzyły go ręce rzemieślnika a nie taśma produkcyjna. Każdy nosił własne świadectwo długiego żywota, borykania się z niszczycielskim czasem i kaprysami człowieka. Te dwa dotknięcia - wytwórcy i użytkownika - określały indywidualną osobowość każdej z tych rzeczy, wyrażały ich istotę. Ludzie wrażliwi zaprzyjaźnieni z rzeczami bez trudu ją odnajdowali. Vincent van Gogh w 1882 roku tak pisał do swego przyjaciela: "Dziś rano odwiedziłem miejsce, gdzie służba oczyszczania wyrzuca śmieci, mój Boże, ależ to było piękne! Jutro przyniosę kilka interesujących rzeczy z tego śmietnika: między innymi potłuczone latarnie, abym mógł je podziwiać lub jeśli Pan pozwoli, używać jako modelu [...]. Byłby to prawdziwy temat na bajkę Andersena, ta sterta wiader, koszy, kotłów, misek, dzbanków, drutów, latarni, fajek, rur, które wyrzucili ludzie. Myślę, że będę o nich śnił dziś w nocy, a zimą będę miał z nimi do czynienia w swojej pracy". Odurzeni błyskotkami nowoczesności i seryjnej produkcji nie szanujemy starych przedmiotów. Czy tak będzie zawsze, czy jest to tylko chwilowe oszołomienie nuworysza? Przykład ze wschodu, czyli ex Oriente lux pozwala mieć nadzieję na lepsze rozwiązanie. Oto rosyjski dziennikarz Igor Owczarnikow, prezentując swe wrażenia z Japonii, zanotował: "Uważa się tutaj, że czas sam przez się wydobywa istotę rzeczy. Japończycy znajdują z tego powodu w śladach upływu czasu szczególny powab. Pociąga ich pociemniała barwa starego drewna, omszały kamień, a nawet postrzępione krawędzie obrazu, świadczące o dotyku wielu dłoni. Owe ślady długowieczności określają oni mianem saba, co w dosłownym tłumaczeniu znaczy rdza. Saba to naturalne rdzewienie, urok starego, znamię czasu. Saba jest widomym znakiem współistnienia człowieka i świata, sztuki i natury". Mądrość mieszka na Wschodzie, a cywilizacje Wschodu są starsze niż nasze. Przedmioty, rzeczy, które towarzyszą nam w drodze przez ziemski padół, to krople wieczności zastygłe w materii. Zaświadczą, że istnieliśmy, gdy po nas nic już nie będzie, one przechowają odcisk naszych warg na brzegu filiżanki, kształt stopy w bucie spoczywającym na śmietniku i jeszcze stamtąd wołającym o istnieniu. Nic dziwnego więc, że Edmund Husserl, twórca fenomenologii będącej najważniejszym filozoficznym odkryciem naszych czasów, mającej poprowadzić nasze poznanie bezpośrednio do źródeł wiedzy o świecie i człowieczeństwie, nawołuje: "Zurück zu den Sachen!" - "Wracajmy do rzeczy". Tylko w bezpośrednim z nimi obcowaniu kryje się prawda o rzeczywistości i naszym w niej położeniu. Wtóruje mu starszy i równie mądry Błażej Pascal: "Trzeba się trzymać rzeczy, słowa pójdą za nimi". Dawniej, gdy rzecz była rzadkością i wartością, oglądaliśmy ją uważnie, docenialiśmy, nawet zabiegaliśmy o jej przyjaźń. Dziś nie możemy jej nawet dojrzeć, bo prezentowane są nam tylko jej wizerunki wołające z ulicznych tablic. Rzecz znikła, umarła, żyje tylko w swej skarlałej, krótkotrwałej, ułomnej postaci, którą wstydliwie ukrywa na półkach marketów. Zanim zdążymy się z nią zaprzyjaźnić, zaufać, nawiązać dialog już zostaje zdegradowana do postaci anonimowego śmiecia i trafia na podmiejskie wysypisko. Choć sprawa wydaje się beznadziejna, zaapelujmy o odnowienie przyjaźni z rzeczami. Miejmy ich choćby kilka na dłużej, może nawet tylko jedną, ulubione, choć rozlatujące się już buty, wieczne pióro po pradziadku niemodne w czasach długopisów, scyzoryk towarzyszący nam od dzieciństwa w turystycznych wyprawach. Będzie nam lepiej z nimi żyć, bo za ich sprawą i nasze człowieczeństwo wzmocni się a może nawet rozwinie.
Mądrość prawieków.O czym przypominają nam pradawni
Zdzisław Skrok
Wydawnictwo Iskry

Wydawnictwo Iskry
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas