Byłam dumna z siniaków

Tata woził ją na castingi, a mama odrabiała za nią lekcje. Dziś Joanna Jabłczyńska (25) imponuje zaradnością i pracowitością. Łączy aplikację radcowską z grą w <a href="http://www.swiatseriali.pl" target="_blank">serial</a>u. Codziennie wstaje o świcie.

Joanna Jabłczyńska/fot. Paweł Przybyszewski
Joanna Jabłczyńska/fot. Paweł PrzybyszewskiMWMedia

Byłam pępkiem świata

W jej wspomnieniach ojciec zajmuje bardzo ważne miejsce. Pamięta na przykład pewną sobotę... O szóstej rano zadzwonił budzik. Joasia obudziła tatę, zapakowali do samochodu łopaty do odśnieżania i pojechali nad Jeziorko Imielińskie. Odgarnęli biały puch z zamarzniętej tafli i cały ranek śmigali na łyżwach.

Ojciec Joanny lubił wyzwania. Uczył córkę na przykład przeskakiwać przez kijek na łyżwach. "Byłam córeczką tatusia, czułam się pępkiem jego świata" - opowiada dziś aktorka. I śmieje się: "Czasem było to obciachowe, bo gdy przychodzili goście, ojciec włączał nagrania moich występów z "Tik-Taka". Byłam tym trochę zażenowana. Jednak potrafił też przyjechać po mnie na obóz harcerski do Karpacza, by zawieźć mnie na kilka godzin na casting do filmu. Jestem mu za to niezmiernie wdzięczna".

Kolekcjonerka siniaków

Joasia nie była typem księżniczki. Grała z chłopakami w piłkę (w butach-korkach oczywiście!) i budowała domki na drzewach. Podczas wakacji u babci w Czersku, ku przerażeniu mamy, wspinała się na wieżę zamkową.

Była dumna z siniaków zdobytych podczas zabaw na podwórku. Jeszcze dziś pokazuje: "Zobacz, tu mam bliznę, bo kolega popchnął mnie na framugę. A tu uderzyłam się o blat stołu. Ojciec bardzo chciał mieć syna. Może dlatego wychowywał mnie na twardą dziewczynę?".

Iwona Zgliczyńska

Czytaj więcej w najnowszym wydaniu magazynu o gwiazdach "SHOW". W sprzedaży od 1 marca.

Show
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas