Reklama

Anna z Końskich:

Każdy, kto choć trochę wierzy w opatrzność, zapewne doznał tej ochronnej ręki nie raz. Różni ludzie, różnie to nazywają. Ponieważ jestem osoba wierzacą, choć z praktyką różnie bywa, wiem, że jest to ktoś, kto nie pozwala mi popełniać zgubnych błędów, kto chce, zebym wiedziała, że nie ejstem sama. Tak też w najgorszych momentach mojego życia doznałam takiej opieki. Było to kilkakrotnie, ale najbardziej znamienity przykład: Kiedy po rozstaniu z mężczyzną w długoletnim zwiazku, który był przez gros czasu niemal idelany, strasznie cierpiałam, mając już za sobą bolesne doświadczenie z pierwszego pwoażnego zwiazku, równeiż długoletniego w czasie któego w wyapdku samochodowym zginął mój narzeczony, postanowiłam zmienić swoje życie. ostanowiłam sobie, że już więcej nie będę przez faceta płakała. Nie bedę cierpiała. Rozstanie, o którym decyzję podjęłam sama, bowiem przez pół roku zatarciu uległy wspomnainia o pięknych chwilach, a zwiazek stał się wyczerpujący dla mnie, co odbiło się na zdrowiu, wyglądzie. kondycji, nie było łatwe. Ale konieczne. Długo dojrzewałam, decyzję podjęłam i trzeba było być konsekwentnym, choć serce krwawaiło. Bolało jak cholera. Pomyślałam sobie, ze nie mam szczęścia do facetów, że w życiu nie spotka mnie już nic dobrego. Nie potrafiłam zrezygnować ze wspomnień, tym bardziej, że mam naturę rozstrzasania wszystkich wydarzeń. Analizowałam wszystkie chwile, dni, miesiace, lata. Nie było chwili od rozstania kiedy nie zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam, bądź żebym nie myślała. Nie potrafiłam spać. Kiedy juz byłam tak bardzo zmęczona, postanowiłam, że wyjadę. Wyajdę na kilka dni do miejsca, w którym spędziliśmy najpiękniejsze chwile, z którego mam najwspanialsze wspomnienia. Postanowiłam jak ćma polecieć do ognia, aby tuż nad płomieniem pogrzebać przeszłość. To były święta. Rodzina ubolewała nad moją decyzją wyjazdu. Były to święta Bożego Narozdenia jakieś 3 lata temu, straszna zima. Ryzykowne były wyjazdy pociągiem. Tym bardziej, ze z mojej miejscowości ponad 12 godzin trzeba było jechać, i to jeszcze wyjazd w nocy. Pociągi - też wiadomo jak bezpieczne. Tymczasem już tu zdarzylo mi się, że wsiadłąm do przedziału, z którego ludzie też dojeżdżali prawie razem ze mną. Bardzo fajni ludzie. W samym Kołobrzegu trafiłam na piękną pogodę, na spokój i ciszę, choć i tak ludzi, szczególnie wypoczywajacych było wielu. Zakwaterowałam sie w mieszkaniu, które wynajmowaliśmy zwykle. Pobiegłam nad morze, w miejsca najbardziej ulubione. Morze ukoi moją skołataną dusze, da chwilę spokoju - pomyślałam. Jasne, że tak sie nie stało od razu. idąc plażą myślałam o tych latach, o swoim bólu, zranionym sercu. Różne myśli przychodziły do głowy. Nie usłyszałam, jak ktoś do mnie krzyczy. Dopiero za którymś arzem z kolei doszło do mnie, że ktoś mnie woła. Przystanęłam i spojrzałam w kierunku starszej pani, która, choć wokół było sporo osób, prosiła mnie o zrobienie jej zdjecia. Też byłą sama. Zaganęła, poprosiła o chwilę towarzystwa. Zaprosiła następnego dnia do siebie, do pensjonatu. Trudno było w nocy kiedy szczególnie wspomnienia wracały. Ale przetrwanie, chęć przetrwania dawała mi gwarancję, że zapomnę, że przejdę łatwiej do rzezcywistosci, do pzryszłości. ta kobieta wiedziała mniej więcej co się dzieje, swoim przykłądem z życia, pokazała, ze nie warto. To mnie utwierdziło w moich dążeniach. Podobnie było kiedy zginął mój narzeczony. Też spotkałam osoby, które wyczuwały co się dzieje i starały się pomóc. Zwykle z większoscią nie mam kontaktu, bo to były jakby przypadki. Osoby - niczym anioły zsyłane z nieba, zeby roztoczyć ande mną skrzydła opieki. Pamiętam też, że w tym czasie przeczytałam w jakimś piśmie, może ksiażce cytat, który brzmiał mniej więcej tak "Kiedy wydaje Ci się, że gozrej być nie może,Bóg zsyła czlowieka, który jest aniołem". Od tamtej pory wiem, że "jeżeli wszystko wydaje się walić, najlepszą rzeczą jest przetrzymać".

Reklama

Praca nagrodzona w konkursie "Mój dobry duszek"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy