Reklama

Kobieca, znaczy jaka?

Właściwie wcale jej nie znałam. Dwie kobiety trzymające sie za dłonie, patrzące na śmierć z dwóch stron. Na jej pięknej, choć tak strasznie naznaczonej chorobą twarzy gościł uśmiech. A ja - "profesjonalistka", przyszły lekarz, płakałam, nie, nie płakałam, ryczałam. Choć tyle już zdążyłam zobaczyć, tyle okropieństw, dramatów...

Właściwie wcale jej nie znałam. Dwie kobiety trzymające sie za dłonie, patrzące na śmierć z dwóch stron. Na jej pięknej, choć tak strasznie naznaczonej chorobą twarzy gościł uśmiech. A ja - "profesjonalistka", przyszły lekarz, płakałam, nie, nie płakałam, ryczałam. Choć tyle już zdążyłam zobaczyć, tyle okropieństw, dramatów...

Byłyśmy jedynymi kobetami na oddziale. I może to nas tak bardzo zbliżyło, choć widziałysmy się tylko w czasie tej jednej nocy.

Ona-umierająca i ja-rycząca.

I tyle banalnych myśli w głowie. Po co Ją, Boże, stworzyłeś, skoro zabierasz ją w najpiękniejszej chwili Jej życia? Ona to już rozumiała. Ja nawet nie chciałam zrozumieć.

Zasnęła w tej szarej, beznadziejnej godzinie przedświtu, gdy noc już odeszła, a słońce wzejdzie dopiero za chwilę. Słabnący oddech zdawał się przyciągać czerwone promienie wschodzącego słońca.

Reklama

-Idź i pamiętaj, co jest naprawdę ważne. I nie zapominaj, kim jesteś. To będzie twoją siłą.

-Idź i pamiętaj... Mądra Kobieto.

Tej nocy nauczyłam się więcej niż przez całe lata.

Wyszłam zmęczona, załamana, zła. Chciałam zaznać ciepła w Jego ramionach. Na schodach dogoniła mnie koleżanka: "Twoje wyniki. Chcę w końcu zobaczyć tego dzidziusia" zażartowała.

Wyszłam na parking. Chromowane części mojej maszyny błyszczały pięknie w słońcu. Usiadłam i otworzyłam kopertę.

Boże, wreszcie.

Ogarnęła mnie histeryczna radość. Tępy smutek ostatnich przeżyć mieszał się z niesamowitą radością.

Usłyszałam wspaniałe dudnienie silnika.

Jak najszybciej do Niego. Będzie wiedział pierwszy, zaraz po mnie.

Nasze maleństwo.

Nowe życie. Wielkości główki od szpilki, Nasze, kochane maleństwo.

Ona odeszła.

Życie za życie??

Znowu płaczę? I nie wiem, czy z żalu za Nią, czy z radości z powodu tej Główki Od Szpilki.

Jing Jang.

Taka jestem.

Zmieniam biegi, coraz szybciej. Wiatr we włosach, łzy w oczach-może od wiatru?

Dwie siły przeciwstawne walczą we mnie od początku dziejów i żadna nie zdoła wygrać.

Pięć żywiołów spotkało się i powstała Kobieta.

Smutek zaleje twoją chorą duszę, wiatr będzie targał twoje włosy, w ogniu miłości będziesz mogła się ogrzać, namiętność spali twoje serce na popiół, z którego jak feniks odrodzisz się na nowo. Rozłożysz skrzydła, by ogarnąć tę nieopanowaną przestrzeń, na każdej strunie twojego życia zagrasz inny dźwięk, bo w tobie zaklęte są wszystkie uczucia. A gdy poczujesz, że nie zostało już za wiele czasu, poprowadź następną. Wtedy spoczniesz w ziemi, która da ci ukojenie.

Wiatr we włosach. Burza w sercu. On mnie uspokoi.

Jestem kobietą. Mogę pogodzić z sobą życie i śmierć.

Jestem kobietą. Daję życie.

Jestem kobietą. On jest ze mną. Dla Niego chcę być.

Nareszcie na miejscu. Przytula mnie. Wie wszystko. Moje oczy do niego mówią, o Główce Od Szpilki, o Niej. Usta nie muszą.

Jestem kobietą. Z Nim tworzę pełnię.

Przygładził potargane przez wiatr włosy...

Tekst jest pracą konkursową na temat "Kobieca, znaczy jaka...".

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy