Reklama

Lubię rodzinę Mostowiaków

Rozmowa z Joanną Koroniewską, czyli Małgosią Mostowiak z serialu "M jak Miłość".

- Kreowana przez panią bohaterka - Małgosia Mostowiak z serialu "M jak Miłość" niedawno miała traumatyczne przeżycia: padła ofiarą napadu. Czy pani przytrafiło się coś podobnego?

- Na szczęście nie. Ale przeżyłam kilka niebezpiecznych sytuacji, które mogły się dla mnie skończyć fatalnie. Zdarzyły się one w Toruniu, gdzie kiedyś mieszkałam. Bywało, że sama wieczorem wracałam do domu z różnych dodatkowych zajęć czy od koleżanek. Te sytuacje nauczyły mnie, że do ludzie trzeba mieć ograniczone zaufanie.

- Czy trudno było wcielić się w ofiarę napadu?

Reklama

- Przyznam, że nie było to najłatwiejsze zadanie. Ja jednak lubię wszelkie wyzwania aktorskie. Pozwalają przezwyciężyć rutynę, wzbogacić postać.

- Kto jak kto, ale pani na rutynę nie powinna chyba narzekać. Postać Małgosi przeszła niejedną metamorfozę...

- Małgosia jest kobietą, która była rozpieszczana jako dziecko. To najmłodsza latorośl Mostowiaków. Bywała łatwowierna, popełniała błędy i nie uczyła się na nich. Wikłała się w różne związki, w których nie była szczęśliwa.

- Podobno zdarzało się, że sympatycy serialu mieli do pani pretensję, że była pani złą żoną dla Steffena...

- Moja bohaterka wzbudzała emocje. One były potrzebne serialowi. Ja jednak wielokrotnie musiałam tłumaczyć zachowania Małgosi. Zdarzało się też, że spotkani na ulicy czy w sklepie fani serialu utożsamiali mnie z Małgosią i dawali różne dobre rady...

- Czy dlatego zgodziła się pani wystąpić w "Tańcu z gwiazdami"? Żeby zmienić image?

- Po części tak. Chciałam, żeby telewidzowie odróżniali mnie - Joannę Koroniewską od postaci serialowej - Małgosi Mostowiak. Przyznaję też, że po prostu chciałam też spróbować czegoś nowego, zdobyć nowe doświadczenia.

- Udało się?

- W pewnej mierze tak. Ludzie zauważyli, że istnieje Joanna Koroniewska (śmiech).

- Pewien wpływ na ten fakt miały też publikacje prasowe dotyczące pani związku ze znanym dziennikarzem, Maciejem Dowborem, którego mamą jest jeszcze bardziej znana Katarzyna Dowbor...

- Może...Staram się nie przejmować publikacjami na temat mojego życia prywatnego. Ponieważ generalnie przyjęliśmy z Maćkiem taką zasadę, że o nim nie mówimy publicznie, w gazetach ukazuje się mnóstwo nieprawdziwych informacji na nasz temat.

- Paparazzi dokuczają?

- Czasami. Zdarzają się takie fale, kiedy wzbudzam wzmożone zainteresowanie, potem jest spokój. Natomiast lubię kontakt z publicznością, nie narzekam na to, że ktoś chce mieć mój autograf czy zrobić sobie ze mną zdjęcie. To jest miłe. Odkąd zrobiłam prawo jazdy mam jednak nieco mniejszy kontakt z fanami serialu.

- Jak pani trafiła do serialu "M jak Miłość"?

- Gdy kończyłam trzeci rok studiów twórcy serialu zorganizowali casting. Wzięłam w nim udział i wygrałam, z czego do dziś bardzo się cieszę. "M jak Miłość" to świetny serial.

- Lubi pani rodzinę Mostowiaków?

- Lubię! W życiu prywatnym jestem jedynaczką, nad czym zawsze ubolewałam. Jak patrzę na rodzinę Mostowiaków, to czasami myślę o tym, że chciałabym mieć taką liczną rodzinę.

- Choć od wielu lat gra pani w serialu, nie zaniedbała pani teatru. Aktualnie wraz z Małgorzatą Foremniak gra pani w spektaklu "Jabłko".

- Bardzo lubię teatr, mam nadzieję, że "Jabłko", które jest ambitnym i dobrym spektaklem spodoba się widzom. Być może będziemy jeździć z tym spektaklem po całej Polsce.

- Jak pani dba o figurę? Jest pani bardzo szczupła...

- Zawsze żartuję, że odkąd przestałam się odchudzać, nie mam problemu z figurą. A mówiąc poważnie: nie stosuję żadnych diet, ale prawda jest też to, że dużo pracuję.

Gdy brałam udział w "Tańcu z gwiazdami" obiecywałam sobie, że popracuję nad swoją kondycją. Ale na regularne uprawianie sportu nie mam po prostu czasu. Od czasów "Tańca" robię jednak "brzuszki". A gdy mam trochę czasu, jeżdżę na rowerze.

- Ma pani piękne włosy i cerę. Jak pani o nie dba?

- Dziękuję... Nie robię jakichś specjalnych zabiegów. Staram się używać dobrych kosmetyków pielęgnacyjnych, dobrych szamponów. Staram się w miarę możliwości żeby moja dieta była urozmaicona, bo witaminy są potrzebne organizmowi, mają wpływ na wygląd skóry. Myślę też, że duże znaczenie mają geny. Nie lubię mocnego makijażu, staram się wyglądać naturalnie.

- A co z wolnym czasem? Ma go pani?

- Niewiele. A gdy go mam, lubię wybrać się do kina na dobry film, poczytać dobrą książkę. Przyznam się, że lubię czytać w wannie. Czasami oglądam w telewizji swoje ulubione seriale: "Gotowe na wszystko" i "Przyjaciół". No i chodzę na długie spacery z psem.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Jolanta Żabińska

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: miłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy