Reklama

Zabójcze zwierzenia

Dla wielu kobiet, ale i mężczyzn również, szczere wyznania stanowią swoistą terapię. Czasem jednak mogą stać się prawdziwą zmorą. Czy można temu zapobiec?

Dla wielu kobiet, ale i mężczyzn również, szczere wyznania stanowią swoistą terapię. Czasem jednak mogą stać się prawdziwą zmorą. Czy można temu zapobiec?

Bywa, że zwierzamy się wtedy, kiedy już naprawdę nasza psychika nie wytrzymuje jakichś szczególnie wielkich obciążeń. W takiej sytuacji wyznanie, podzielenie się z bliską osobą myślami, opowiedzenie o kłopotach, o tym, co nas gnębi, bywa zbawienne.

Bywa jednak też tak, że nasze zwierzenia mogą wywołać skutek odwrotny od zamierzonego. Tak było np. w przypadku opisanym przez Anię...

"(...) To była przyjaźń od liceum. Potem przez całe studia (...) Wiedziałam o niej wszystko, podobnie jak ona o mnie. Pierwsza wiedziała, że zaszłam w ciążę, że nie chcę wyjść za ojca mojego dziecka (...) Pierwsza też wiedziała, że jednak się zdecydowałam (...) Później mówiłam jej, jak bardzo, z dnia na dzień prawie, zaczęłam coraz bardziej zakochiwać się w nim, jak okazał się wspaniałym mężem, ojcem (...)" - pisze Ania.

Reklama

Pominę szczegóły kontaktów obu przyjaciółek, które skończyły się dość niecodziennie: "(...) Zwróciłam pewnego dnia uwagę na to, jak dąży do wyciągnięcia ze mnie szczegółów wręcz łóżkowych naszego z mężem pożycia, a że byłyśmy już po kilku lampkach wina, bez trudu przyszło mi zapytanie o to wprost... I wtedy się dowiedziałam, że są z moim ukochanym (...) już od jakiegoś czasu w stosunkach bardzo męsko-damskich (...)".

Zacytowałam, jak chciała Ania, tylko te fragmenty, które opisałyby sytuację. Ona sama, za moim pośrednictwem, chce przestrzec przez zbyt daleko idącymi, przed pochopnymi i nie zawsze potrzebnymi zwierzeniami.

"(...) Zdałam sobie sprawę, już po tym strasznym wyznaniu mojej eks-przyjaciółki, że zapomniałam o pewnej granicy: granicy intymności, której przekraczać nie można! Uświadomiłam sobie, że przecież mogłam sama, opisując szczegóły łóżkowe swojego życia, wzbudzić w niej chęć do sprawdzenia się w takich samych okolicznościach" - kończy swój list.

Cóż można dodać, do tak szczegółowo opisanej sytuacji, której zakończenia niestety w liście Ani nie znalazłam? Chyba tylko to, że prawda i żal, tchnące z każdego jej słowa, powinny stać się skutecznym hamulcem przed zbyt wielką szczerością przy opisywaniu naszych kontaktów intymnych, nawet podczas przyjacielskich zwierzeń...

Ola

olamola@interia.pl

Porozmawiaj o tym na Forum

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama