Reklama

Najbardziej innowacyjna nauczycielka w Polsce

W podstawówce na Opolszczyźnie pracuje najbardziej innowacyjna polska nauczycielka. Wygrała krajowy etap, któremu patronował magnat komputerowy Bill Gates, a ze światowego forum też wróciła z nagrodą.

Barcelona, marzec tego roku. Z całego świata na forum nauczycieli Microsoft in Education zjechało się ponad tysiąc osób. To najlepsi z najlepszych w swoich krajach – ci, którzy wprowadzają nowoczesne metody do swoich szkół.

Wśród nich 46-letnia Izabela Breguła ze Strzelec Opolskich. Iza reprezentowała Polskę, bo wygrała krajową edycję konkursu „Innowacyjny Nauczyciel” w 2013 roku. Udowodniła, że do szkolnej edukacji można ciekawie i z sensem włączyć komputery, gry i internet.

– Pracuję w tym zawodzie od 27 lat – opowiada. – Wychowałam się w Kędzierzynie- Koźlu. Sama jestem córką nauczycielki. Po maturze, a potem po trzech latach pracy w małych okolicznych szkołach w końcu trafiłam do „jedynki”, podstawówki w Strzelcach Opolskich, w której uczę do dziś – wciąż pamięta swoją pierwszą lekcję, kiedy czuła ogromną tremę, strach, przejęcie.

Reklama

– Zdałam sobie sprawę, że od tej chwili ciąży na mnie wielka odpowiedzialność – wspomina tamte czasy. – Bo wiem, że to ode mnie zależy, z czym pójdą w świat moi uczniowie.

Wielkie rzeczy w małym mieście

Strzelce Opolskie, w których mieszka i pracuje Iza, to niewielkie miasteczko liczące około 18 tysięcy mieszkańców. Urokliwe, z wieloma stuletnimi budynkami z czerwonej cegły. W jednym z nich, wciąż zachwycającym architekturą, zdobieniami, witrażami i okalającym go starym murem, mieści się podstawówka, w której uczy Iza. Kiedyś był tu szpital i klasztor, po wojnie ulokowano szkołę.

– Problemy mamy jak wszędzie w Polsce: 11 proc. bezrobocia, młodzi szukający szczęścia za granicą. Ale wierzę, że warto starać się o najmłodsze pokolenie, by choć jemu było w przyszłości lepiej – opowiada z zaangażowaniem Iza. Córka Izy, 24-letnia Ania, niedawno wyjechała za pracą do Niemiec.

Mąż Piotr, zajmujący się przez lata stolarstwem, od kilku lat jest niewidomy (zła diagnoza lekarska doprowadziła do tragedii). – To głównie na mnie spoczywa więc teraz dbanie o dom – tłumaczy Iza. – Nim Piotr stracił wzrok, zdążyliśmy zrobić remont w środku, na zewnętrzne prace już czasu i pieniędzy nie wystarczyło. Ale nie narzekam. Jesteśmy razem i jest nam dobrze.

Prześcieradło na tablicy

Iza jest bardzo zaradna. Przed laty sama otworzyła pierwszą w województwie niepubliczną placówkę doskonalenia zawodowego nauczycieli prowadzoną przez osobę fizyczną. Z kursantami dzieliła się swoją wiedzą, organizowała dokształcające szkolenia.

– Z czasem zawiesiłam jej działalność. Zajęłam się opracowywaniem materiałów i publikacji dla wydawnictw edukacyjnych – śmieje się.

– To było jakieś 15 lat temu. Dorobiłam się własnych komputerów w domu. Sama albo z córką uczyłam się ich obsługi. Metodą prób i błędów. Powiedziałam sobie na początku, że to taka „mądrzejsza maszyna do pisania”, co mnie ośmieliło, i ani się obejrzałam, jak zaczęłam wykorzystywać go w pracy.

Robiłam prezentacje, wyświetlałam je rzutnikiem dzieciom. Gdy w klasie nie było ekranu, wieszałam na tablicy prześcieradło. Dzieciaki były zachwycone. Zamiast kredy i gąbki miały kolorowy, ruchomy obraz.

Nie trzeba bać się Internetu!

– Potrafiły się świetnie skupić na tym, o czym mówiłam – wspomina. – Tamte próby były tylko wstępem do tego, co działo się później. Iza sięgała po kolejne nowości. Nie bała się używać internetu (dziś to oczywistość, ale wtedy jeszcze nie), w którym poszukiwała inspiracji do zajęć.

– Ale dopiero ostatnie lata to prawdziwa rewolucja technologiczna: tablety, sieci bezprzewodowe, mnóstwo portali edukacyjnych... – wymienia jednym tchem. – Odkrywałam je z nie mniejszym zachwytem niż moje klasowe dzieciaki!

Ponad dwa lata temu Iza usłyszała o konkursie, w którym nagradza się nauczycieli za wdrażanie nowoczesnych metod nauczania. Sama miała już kilka wdrożonych innowacji pedagogicznych zarejestrowanych wcześniej w opolskim kuratorium oświaty, więc pomyślała, że to coś dla niej.

– Z ciekawości wystartowałam w zmaganiach o tytuł najbardziej innowacyjnego nauczyciela roku w Polsce – wyjaśnia. – To konkurs pod patronatem samego Billa Gatesa, miliardera i geniusza komputerowego. Komisji oceniającej przedstawiłam swój pomysł na zajęcia edukacyjne. Pokazałam, jak wykorzystuję na lekcjach tzw. interaktywny system odpowiedzi: dzieci dostają małe pilociki i naciskając odpowiednie pola na pilotach, mogą wybierać właściwe odpowiedzi w teście, w quizie czy badaniu dydaktycznym.

To ogromne ułatwienie i dla nich, i dla mnie. Program się spodobał, więc Iza znalazła się w ścisłym gronie 20 finalistów z całej Polski! Uwierzyła w siebie i zgłosiła się do kolejnej edycji. – Tym razem z programem „Pierwszaków rady na różne odpady” – opowiada z pasją. – Opracowałam scenariusz zajęć z wykorzystaniem technologii komputerowych, karty pracy dla uczniów. Czego tam nie było: wykorzystanie gier online do nauki segregowania odpadów, zabawa w klasie na tabletach uczniów pokazująca, że recykling to przetwarzanie i odzyskiwanie surowców wtórnych, quizy tematyczne. Wszystko kolorowe, przyciągające uwagę.

– Nie spodziewałam się jednak, że wygram – mówi. – Gdy odebrałam telefon z wiadomością o zwycięstwie, oniemiałam, a po chwili skakałam z radości. Razem z moimi dziećmi. – Bo jak sama przyznaje, bez nich nie byłoby przecież tego sukcesu.

Pierwszaki ekofanatycy

– Od momentu, kiedy przeprowadziłam z moimi pierwszakami lekcje, dzięki którym wygrałam konkurs, maluchy są ekologicznymi fanatykami – wspomina rozbawiona Iza. – Biegały po szkole i korytarzach sprawdzać, czy właściwie segregowane są odpadki i czy nic z nich się nie marnuje.

Mało tego! Dzieciaki szły później do swoich domów i beształy rodziców, że zapomnieli wyrzucić butelkę PET do kosza z plastikiem, a papieru chcą się pozbyć razem z resztkami z obiadu. Iza uśmiechała się pod nosem, kiedy pierwszaki, gdy coś nie wychodziło im w grze ekologicznej, czasem rzuciły jakieś mocniejsze słowo pod nosem.

– W poprzednich moich klasach zdarzali się rodzice powątpiewający w potrzebę włączenia technologii komputerowych do szkolnych zajęć z uczniami. Sugerowali, że skuteczna nauka to tylko gruba książka i tradycyjne metody. Obecni doskonale mnie rozumieją i wspierają, abym mogła spokojnie realizować swoje pomysły. Iza jest odważna w swojej pracy. W porozumieniu z rodzicami planuje zrezygnować z podręczników za 250 zł za komplet, by rodzice mogli kupić dzieciom tablety.

– Te brzdące są wyjątkowo otwarte na nowinki – zauważa. Błyskawicznie obsługują nowy program czy aplikację. Kilka chwil i hulają po zupełnie nowym dla nich portalu edukacyjnym – zauważa. – To takie pokolenie, które nie boi się niczego poza nudą. Chyba wie, co mówi, bo nawet zrobienie wspólnego zdjęcia z uczniami jest trudne.

Zbyt długie czekanie, pozowanie niecierpliwi drugoklasistów. – Ale muszę ich też nauczyć korzystania z innych źródeł, oczywiście również z książki drukowanej – przyznaje Iza – Nie chcę więc zastąpić tradycyjnych książek komputerami i e-bookami. Nowoczesne technologie traktuję jako dodatkowe wsparcie dla siebie i ucznia. Już obmyślam, jak je zaprząc jeszcze efektywniej do nauczania. Słuchając Izy, ma się wrażenie, że chyba nigdy nie umie się po prostu wyłączyć, wyciszyć.

Ciągle ją gdzieś gna. Może dlatego, że jest z rewolucyjnego rocznika 1968? Czasu studenckich rewolt, dzieci kwiatów i całej reszty? – Może tak, ale to mama, powtarzała mi, że jeśli w coś, co robię, nie zaangażuję się, to nic mi nie wyjdzie – opowiada.

Ze Strzelec do Barcelony

– Za sukcesy w konkursie nagrodą był nowy laptop oraz możliwość wyjazdu do Barcelony – opowiada. – Mogłam tam zaprezentować swoją pracę. Kosztowało mnie to wiele miesięcy przygotowań: z pomocą reporterki lokalnej telewizji zrobiłam film o tym, czego dokonałam, przygotowałam całe multimedialne stoisko – wyznaje Iza.

Nagle, po przeszło dwudziestu latach nauczycielskich zmagań, pokazała światu, że gdzieś tam, w Strzelcach Opolskich, w publicznej podstawówce dzieją się wspaniałe rzeczy. Że gdy się chce, można wiele osiągnąć, że warto wierzyć w siebie, uczniów i wsparcie ich rodziców...

– Do samolotu wsiadałam zmęczona przygotowaniami, ale szczęśliwa – mówi Iza. – A później już tylko mogłam podziwiać, jak na świecie uczą inni. Na globalnym forum swoje pomysły prezentowało blisko 300 nauczycieli z całego świata. Chyba nie wypadłam źle na ich tle.

Z Barcelony do Polski wróciła z kolejnym sukcesem – tym razem z drugim miejscem za ocenę projektu w kategorii „Współpraca”. – Poznałam tam wielu nauczycieli z różnych stron świata. Z kilkoma mamy w planie zorganizowanie międzynarodowego projektu edukacyjnego opartego na wykorzystaniu technologii. Wezmą w nim udział moi uczniowie.

Przywiozłam pamiątki i niepowtarzalne wspomnienia, jak choćby odbieranie nagrody w towarzystwie króla Hiszpanii oraz katalońskiej minister edukacji. Mam już w głowie kolejny pomysł na nauczanie moich szkrabów. Ale na razie nic nie powiem, to tajemnica – opowiada z zadowoleniem Iza.


Tekst: Magdalena Szymańczyk

Olivia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy