Reklama

Przemoc w szkole: Jak pomóc dziecku?

Szkolna „fala” może zatruć życie młodego człowieka, złe wspomnienia wracają, nawet gdy skończy już naukę. Dlatego reagujmy na najdrobniejszy niepokojący sygnał.

Szkoła nie zawsze jest bezpiecznym miejscem dla dziecka. Przemoc słowna, np. niewybredne wyzwiska, to codzienność w tych placówkach. Z analizy Instytutu Badań Edukacyjnych wynika, że najgorzej jest nie w gimnazjach (jak się powszechnie sądzi), a w podstawówkach. Najczęstsze formy agresji to, oprócz słownej, fizyczna i tzw. przemoc relacyjna, czyli np. wykluczanie dziecka z grupy, obgadywanie go i rozpowiadanie kłamstw na jego temat, odtrącanie.

Takiej przemocy doświadczyła 10-letnia Amelka ze Szczecina. - Przeprowadziliśmy się z innej miejscowości i córka poszła do nowej szkoły - opowiada Zuzanna Dobiec, jej mama. - Z radosnego dziecka, które lubiło szkołę, stała się nagle milcząca, coraz częściej bolała ją głowa i prosiła, bym zwolniła ją z lekcji. Wyczułam, że dzieje się coś złego, ale - mimo że mamy dobry kontakt - córka wstydziła się powiedzieć, że nowe koleżanki wyśmiewają się z niej, nazywają "wieśniarą" - opowiada pani Zuzanna.

Reklama

Kiedy w końcu się o wszystkim dowiedziała, poszła do wychowawczyni.

- To spotkanie naprawdę wiele dało - zapewnia. - Odtąd nauczycielka zwracała baczniejszą uwagę na Amelkę i starała się bardziej ją angażować w życie klasy. Przeprowadziła też rozmowy z dziewczynkami, które dręczyły córkę. Pomogło - oddycha z ulgą.

Bywa też, że przemocy dopuszczają się wychowawcy. Ostatnio stała się głośna sprawa nauczycielki z miejscowości Szczodre. Jedna z mam, zaniepokojona zachowaniem synka, który bał się chodzić do szkoły, ukryła dyktafon w jego plecaku. Oto co usłyszała: "Irytujecie mnie, smarkacze, gówniarze. Co wy robicie, siusiumajtki?" Dzieciom, które odważyły się coś powiedzieć, pani zaklejała usta. Na szczęście już nie pracuje. Sprawą zajmuje się prokurator. A specjaliści podkreślają, że każde nietypowe zachowanie dziecka powinno wzbudzić w rodzicach podejrzenia, że dzieje się coś złego.

Jak dostrzec, że nasz pociecha jest ofiarą agresji?

W jaki sposób poznać, że dziecku dzieje się krzywda? Siniaki, potargane włosy, porwane czy brudne ubranie widać gołym okiem. Jeśli dziecko przychodzi z przedszkola i ciągle ma ubrudzoną jedzeniem bluzkę, to może być sygnał, że ktoś w nie wmusza jedzenie. Jeśli uczeń wraca w sweterku nienaturalnie powyciąganym na plecach, to może ktoś go szarpał za ubranie?

O przemocy może świadczyć także szereg zachowań, np. dziecko jest smutne, nie chce chodzić do szkoły czy przedszkola, mówi, że ma problemy, ale nie potrafi ich opisać. Wcześniej żywiołowe i radosne, nagle staje się apatyczne albo reaguje agresją. Może mieć zaburzenia snu, skarżyć się przed wyjściem z domu, że boli je brzuch albo wpadać w stany depresyjne. U młodzieży takim sygnałem może być podbieranie pieniędzy rodzicom, sięganie po alkohol czy narkotyki.

Jak rozmawiać z dzieckiem, gdy zauważymy problem?

To banalne, ale często zapomina się o tym w domach: przede wszystkim trzeba go wysłuchać. I pamiętać, że jeśli jest ofiarą przemocy, to nie można go karać za to, że nagle zrobiło coś nie tak, nie krzyczeć, jeśli np. nie chce jeść obiadu. Warto też pójść do wychowawcy, spytać jak to wygląda z jego perspektywy, a także prosić o pomoc psychologa szkolnego lub specjalistę z poradni. A jeśli podejrzewamy, że sprawcą jest nauczyciel? Często spotykam się z obawami rodziców, że jeśli komuś powiedzą o swoich podejrzeniach, to dziecko będzie miało większe problemy.

Zawsze radzę, by zwrócili się do kuratorium, które nadzoruje placówkę i może ją skontrolować. Czy można uchronić dziecko przed przemocą? Można je nauczyć, jak upominać się o swoje prawa. Najlepszą metodą jest przykład. Jeśli kasjerka wyda nam za mało reszty, nie wolno machnąć ręką, trzeba powiedzieć: "Doceniam pani pracę, ale proszę jeszcze sprawdzić, bo chyba się pani pomyliła". Jeśli widzimy, że ma problem z reagowaniem na złe sytuacje, warto poprosić psychologa, by z nim przeprowadził trening asertywności. Nauczy się właściwie reagować.

Ofiarę szykan zawsze trzeba wspierać Karolina Drelich, psycholog z Centrum Zdrowia i Rozwoju Psychicznego w Szczecinie, pracuje z dziećmi doświadczającymi przemocy ze strony rówieśników, ale również wychowawców. Szukała u niej pomocy uczennica, która uwielbiała trenować piłkę ręczną.

- Grała w drużynie, ale kiedy jej nie szło, była szykanowana zarówno przez koleżanki, jak i trenera - wspomina. - Dziecko słyszało więc, że jest beznadziejne, że to przez nią mecz został przegrany. Rodzice zorientowali się, że coś jest nie tak, kiedy córka nagle powiedziała, że nie chce już więcej chodzić na treningi.

- Moja praca z nią polegała przede wszystkim na tym, żeby podnieść jej poczucie wartości - opowiada psycholog. Żeby niezależnie od tego, co usłyszy, wierzyła, że nadaje się do tego sportu, bo jest silna, wysoka, ma talent, bo została do drużyny wybrana. W podobnych sytuacjach rodzice powinni budować w dziecku poczucie własnej wartości.

Gdzie szukać wsparcia?

● Spotkaj się z wychowawcą, powiedz, co się dzieje i zapytaj, jaki ma pomysł na rozwiązanie problemu. Nie poprzestawaj na jednym spotkaniu.

● Jeśli przemoc trwa, umów się na rozmowę z dyrektorem.

● Szukaj specjalistów dostępnych na twoim terenie: pedagogów, psychologów, organizacji pozarządowych. Mogą udzielić pomocy dziecku, ale też wesprzeć nauczycieli.

● Wystąp do Kuratorium Oświaty z prośbą o zbadanie sprawy, jeśli szkoła jest nieskuteczna.

● Gdy sytuacja jest wyjątkowo trudna, zgłoś się do Rzecznika Praw Dziecka.

● Zgłoś sprawę na policję, jeśli twoje dziecko zostało okradzione albo pobite.

● Więcej rad, jak rozpoznać, że dziecko jest ofiarą przemocy i co zrobić w takiej sytuacji znajdziecie na stronie www.przemocwszkole.org.pl, poświęconej tej sprawie.

Naj
Dowiedz się więcej na temat: przemoc w szkole
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy