Reklama

Rodzina XXL

Duże rodziny budzą mieszane uczucia. Od zachwytu i uznania, szczególnie dla matki, do hejtu ukrytego, czy jawnego.

Dziesięciu rozbójników i... księżniczka  

Brytyjka Alexis Brett jest mamą dziesięciorga synów w wieku od dwóch do siedemnastu lat. Przed czterdziestką urodziła wyczekiwaną córeczkę. W ciągu osiemnastu lat małżeństwa, osiem była w ciąży. Jej mąż jest kierownikiem pociągu, a ona przed urodzeniem dzieci pracowała jako instruktorka fitness i planuje wrócić do pracy na pół etatu, jak tylko mała trochę podrośnie. Jak to w rodzinie, bywają chwile cudowne, a czasem trudne i wtedy zastanawia się z mężem, jak dadzą radę z wychowaniem takiej gromadki.

Reklama

Jak dotąd rodzice świetnie się sprawdzają w swojej roli. Dzieci i dom jest zadbamy, a internauci nie przestają komplementować wyglądu  Alexis. W sieci można znaleźć również i krytyczne komentarze. Jedni wytykają rodzicom, że jedynej córce musieli dać na imię Cameron, co brzmi jakby była chłopcem. Inni narzekają, że to podatnicy poniosą koszty wychowania i wykształcenia ich dzieci.

Siedmioraczki z USA  

Pierwsze siedmioraczki na świecie, skończą w listopadzie dwadzieścia dwa lata. Państwo Kenny and Bobbi McCaughey mieli jedną córkę i starali się o drugie dziecko. Jednak nie obeszło się bez komplikacji i musieli poddać się terapii hormonalnej. Lekarze ich ostrzegali, że w takich przypadkach zdarzają się ciąże mnogie. Rodzice zgodnie stwierdzili, że są gotowi przyjąć nawet dwójkę dzieci. A co z siódemką? Taką liczbę potwierdziło USG.

Młodzi małżonkowie zaczęli się martwić, czy będą w stanie je wszystkie wykarmić i wychować. Na szczęście nie zostali z tym sami. Pewna organizacja pozarządowa podarowała im duży dom, dwuletni zapas pieluch i darmowe studia na uczelniach w stanie Iowa. Kiedy dzieci wyjechały na studia, rodzice oddali wielki dom darczyńcom i powstało w nim ośrodek dla matek z małymi dziećmi. Wszyscy bracia i siostry skończyli studia i wybrali następujące zawody - żołnierz, piarowiec, nauczyciel, inżynier i informatyk.

Życie w dużej rodzinie przyzwyczaiło ich do ciężkiej pracy i zahartowało na przyszłość. Choć dwójka urodziła się z porażeniem mózgowym, dzięki rehabilitacji i operacjom obecnie porusza się samodzielnie.     


Mega rodzina z Polski    

Debora Broda w jednym z wywiadów, ze smutkiem wspomina, że spotyka się z hejtem swojej rodziny. Razem z mężem, muzykiem Joshko Brodą, wychowują jedenaścioro dzieci, w wieku od dziewiętnastu lat do trzech miesięcy. Ludzie wypominają im pobieranie wysokiego zasiłku z programu 500+.  Zarzucają, że starsze rodzeństwo musi się opiekować młodszym, przez co nie ma beztroskiego dzieciństwa. Krytykują system edukacji domowej, z której korzystają wszystkie dzieci państwa Brodów.

Pani Debora, która sama ma jedenaścioro braci i dwie siostry, podkreśla, że razem z mężem zawsze marzyli o dużej rodzinie. Antonina, która urodziła się jako jedenasta, była dzieckiem bardzo wyczekiwanym, najlepszym prezentem na ich dwudziestą rocznicę ślubu. Brodowie nie posyłają dzieci do szkoły, bo wybrali dla nich tak zwaną edukację domową. Dzieci uczą się w domu, przy pomocy rodziców, nauczycieli i korepetytorów. Co roku zdają egzaminy ze wszystkich przedmiotów w szkole.

Ich edukacja jest oparta na potrzebie odnajdowania własnej tożsamości i kreatywności w oparciu o przeżywanie sztuki. Rodzeństwo czasem uczy się razem, co wzmacnia ich więzi rodzinne. Ich mama nie wierzy w potrzebę identyfikacji z grupą rówieśniczą, bo, jej zdaniem, nic takiego nie występuje w przyrodzie. 

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy