Reklama

Sprawiają, że dzieci się uśmiechają

- Dla najmłodszych dzieci najważniejsze jest odkrycie, jak połączyć ze sobą dwa klocki. Reszta to już dużo poważniejsze wyzwanie na później. - mówią Elizabeth Kahl-Backes i Nadine Lee, projektantki zestawów LEGO DUPLO.

Podczas wizyty w siedzibie LEGO w Billund mieliśmy okazję porozmawiać z projektantkami serii LEGO DUPLO. O wymagającej i pełnej wrażeń pracy opowiadają Elizabeth Kahl-Backes, Senior Design Manager i Nadine Lee, Senior Designer.

Jak wygląda proces przygotowania zestawu? Wiem, że trwa to około 18 miesięcy, ale jakie są poszczególne kroki?

Elizabeth: Weźmy na przykład zestaw początkowy. Podstawowe założenie było takie, że potrzebny jest zbiór elementów, dla dzieci, które pierwszy raz zetkną się z klockami. Potem badamy jakie są potrzeby i umiejętności dzieci w tej grupie wiekowej. Bierzemy też pod uwagę oczekiwania rodziców. Dalej przechodzimy do fazy koncepcyjnej, gdzie myślimy, co mogłoby odpowiadać tym wszystkim potrzebom. Gdy mówimy o tak prostych zestawach, to muszą być najprostsze kształty i budowle. A kształty muszą trochę przypominać dziecięce rysunki, coś co dzieci będą chciały zbudować. Następny etap to kolejne konsultacje, również z rodzicami. 

Reklama

Gdy mamy koncept zaczynamy przechodzić do szczegółów - kolorów, klocków, postaci, nadruków itp. W przypadku postaci ustalamy pełny wygląd, od kolorów po wyraz twarzy i kształt włosów. Ważne jest też, aby model nie był zbyt skomplikowany i aby połączenia elementów były oczywiste. Dość proste.

Nadine Lee: To ma być łatwe do zrozumienia, jak ma powstawać taka budowla. Zaczynamy od jednego elementu i idziemy w górę. Na początku budujemy dom, bo to bezpieczne miejsce, coś co dzieci rozumieją instynktownie. Staramy się też wprowadzać elementy, które będą czegoś uczyły, np. pór dnia przez klocek z nadrukiem słoneczka z jednej strony i księżyca z drugiej.

Elizabeth: Są też elementy, które pozwalają na powtarzalność zachowań, jak zjeżdżalnia, gdzie dzieci lubią puszczać figurki z góry na dół wiele razy.

Czy dla dzieci te elementy są czytelne?

Elizabeth: Gdy mamy jakiś pomysł musimy sprawdzić go na dzieciach, one muszą potwierdzić nasze przypuszczenia. Dostają kilka różnych zestawów i patrzymy, które rozpoznają, którymi chcą i potrafią się bawić. Jeśli coś się sprawdza, to zostaje. Staramy się też nie przeładować zestawu. Zbyt wiele elementów powoduje, że dzieci nie wiedzą czym się bawić, a czasem po prostu nie bawią się czymś wcale.

Nadine: Mieliśmy np. numer domu na klocku na budynku, ale kompletnie nie wiedziały co z nim zrobić. Od numerków jest osobny zestaw, gdzie cyfry pojawiają się w odpowiedniej kolejności. Dodaliśmy też drzewo do domku, które kompletnie ich nie interesowało.

Czy zdarza się, że musicie odrzucić jakiś model kompletnie po powiedzmy dziewięciu miesiącach prac?

Elizabeth: Takie rzeczy raczej się nie zdarzają. Mamy wiele projektów, więc nawet jeśli jakieś się nie sprawdzają, to mamy alternatywne. Dla najmłodszych dzieci najważniejsze jest odkrycie, jak połączyć ze sobą dwa klocki, reszta to już dużo poważniejsze wyzwanie. Dla nas taka obserwacja jest niezwykle cenna, bo pozwala lepiej zrozumieć dzieci i ich oczekiwania.

Jak wyglądają komentarze od dzieci?

Elizabeth: Wiesz, one na tym etapie za wiele jeszcze nie mówią, więc głównie je obserwujemy. Odwiedzamy raz w tygodniu przedszkola, słuchamy tych pojedynczych słów, widzimy uśmiechy i patrzymy czy im się podoba.

Czy dzieci reagują podobnie na wasze produkty?

Nadine: W tym przedziale wiekowym dzieci są bardzo podobne. Dopiero rodzice zdradzają różnice kulturowe. W przypadku dzieci podział biegnie raczej na linii znajomości DUPLO - czy już się nimi bawiły, czy nie. Dom wygląda wszędzie tak samo, być może jest trochę bardziej rozbudowany, ale koncept jest ten sam.

Jakie elementy nudzą dzieci? Czego unikacie?

Elizabeth: Staramy się utrzymywać stałą liczbę prostych i podobnych do siebie elementów do prostych konstrukcji. Jednak umieszczamy też elementy, które inicjują zabawę, jak otwierane okna czy zjeżdżalnie. Dzieci potrafią się tym długo bawić. To nie tylko nauka ale i zabawa. Jeżeli dodamy elementy, które pozwalają na odgrywanie ról, czyli na przykład łóżka, gdzie mogą kłaść ludziki. To je interesuje.

Ile zestawów rocznie projektujecie?

Nadine: W zespole DUPLO pracuje dwanaście osób zajmujących się projektowaniem modeli, elementów i grafiki. Każdy z nas ma od 3 do 5 zestawów rocznie, za które odpowiada. Oczywiście pracujemy razem, ale dzielimy się zadaniami. Co roku jest inna liczba zestawów, które tworzymy. Zazwyczaj jest ich około dwudziestu. Mamy duże stoły do budowania i półki pełne wszystkich klocków, jakie są obecnie w produkcji. Dużo też rysujemy. 

Korzystamy oczywiście z komputerów, bo to najszybsza metoda wizualizacji pomysłów. Jeśli potrzebujemy nowego elementu, to projektujemy go od zera i drukujemy w 3D. Zwykle w ciągu trzech dni mamy potrzebny klocek do przetestowania. Mamy też różne podejścia do pracy. Niektórzy tworzą wstępne projekty z samych białych klocków, a inni od razu eksperymentują z kolorami.

Elizabeth: Odkryłyśmy też, że dzieci nie są zainteresowane instrukcjami. Dlatego do niektórych zestawów dodajemy karty pokazujące, co można zbudować i to sprawdza się znacznie lepiej. Natomiast różne dodatkowe pomysły na zabawy publikujemy na stronie DUPLO. Do tego uważnie czytamy, co piszą rodzice w opiniach na naszej stronie. Jeżeli twierdzą, że dzieci chcą więcej ludzików, to jest coś, co na pewno bierzemy pod uwagę. Tak było, gdy dodałyśmy ducha do jednego z zestawów.

Testujecie DUPLO tylko w Danii?

Nadine: Jeśli chodzi o testy w przedszkolach, to robimy to głównie w Danii, raczej w okolicy firmy na półwyspie. Czasem zdarzają się testy we Flensburgu w Niemczech, ale to tuż za granicą.

Elizabeth: W Billund jest międzynarodowe przedszkole, gdzie testujemy klocki na dzieciach z całego świata. To bardzo globalne miejsce, bo pracują dla nas ludzie z 35 krajów i oczywiście przywożą ze sobą dzieci.

Wiemy już na czym polega wasza praca, ale nurtuje mnie pytanie, jak się zostaje projektantem LEGO?

Nadine: Większość osób ma wykształcenie związane z projektowaniem, w tym grafiki, ale są też fani klocków, którzy budowali przez całe swoje życie.

Elizabeth: W zasadzie każdy może próbować. Jeśli okaże się interesującym kandydatem, to zostanie zaproszony na warsztaty, gdzie będzie mógł pokazać co potrafi, jak wpasowuje się w pracę zespołową. Może się okazać, że samo bycie fanem i umiejętność tworzenia interesujących budowli wystarczy, aby do nas dołączyć. Czynnikiem decydującym nie jest wykształcenie, choć to oczywiście pomaga.

Czy rozmowa kwalifikacyjna polega na budowaniu z LEGO?

Nadine: Częściowo tak. Dostaje się jakiś zestaw i trzeba go przebudować według pewnych wytycznych.

Elizabeth: Dostajesz pudło klocków i masz coś zbudować.

Nadine: Tak. Możesz mieć za zadanie przebudować jakiś istniejący zestaw w coś kompletnie innego. Czasem robi się to samemu, ale są też testy, gdzie pięcioosobowa grupa ma stworzyć coś razem w ciągu np. dwóch godzin. Takie ćwiczenia trwają zwykle dwa dni.

Elizabeth: Ja dostałam do przebudowy zestaw Friends.

Nadine: Ja miałam Classic. Miałam zbudować coś ciekawego, bez zadanego scenariusza.

Elizabeth: Potem trzeba przedstawić gotowy model. W moim wypadku miało to miejsce przez sieć.

Nadine: Ja z kolei przyjechałam tutaj, do Billund. To zresztą jest ciekawe, bo obie pochodzimy z Niemiec.

Elizabeth: Obie też aplikowałyśmy przez stronę. W ogłoszeniach nie było powiedziane, do którego działu szukają projektanta. Podczas rekrutacji jest się bacznie obserwowanym i na podstawie tych obserwacji i stylu budowania jest się przydzielanym do wybranych działów. Ja aplikowałam sądząc, że będę projektować głównie rzeczy dla chłopców, a jestem w DUPLO. Wcześniej też projektowałam zabawki, spędziłam nawet trzy lata w Azji u jednego z producentów. Zawsze uwielbiałam zabawki, więc był to dla mnie naturalny kierunek rozwoju.

Czy po godzinach projektowania i testowania, chce się wam jeszcze bawić z własnymi dziećmi?

Nadine: Moje dzieci już wyrastają z DUPLO. To trochę smutne, że przechodzą do innych linii produktowych, ale to naturalne. Mają w otoczeniu mnóstwo klocków, bo mój mąż też pracuje dla LEGO. Czasami mają już dość i proszą, żeby pobawić się czymś innym, albo zrobić coś innego. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy