Reklama

Zakupy - przyjemność czy uzależnienie?

Mój mąż nigdy nie był skory do pochwał i prawienia komplementów. Wydawało mi się, że z czasem do tego przywyknę. Myliłam się! Im jestem starsza, tym bardziej mi tego brakuje. Cóż, jestem już po 40-tce i jak niejedna kobieta w tym wieku, chciałabym usłyszeć, że wyglądam młodo, jestem atrakcyjna - na przekór metryce!

Co prawda, sama widzę, że nie jest jeszcze ze mną tak źle, tylko że... ja chciałabym usłyszeć to od męża. "Świetnie wyglądasz!" Niestety, na niego nie mogę liczyć. Ale znalazłam inny sposób, by poprawić sobie humor i dowartościować się. Jakiś czas temu stałam na przystanku i czekałam na autobus. Tuż obok był sklep z używaną odzieżą. Wstąpiłam i dopisało mi szczęście, wyszperałam śliczną sukienkę. Wprost jakby na mnie szyta. "Super pani w niej wygląda" - chwaliły sympatyczne, młode ekspedientki. A ja poczułam się tak dobrze, jak dawno się nie czułam. Od tamtej pory jestem stałą klientką nie tylko tego, ale i innych second handów w mieście. Prawdę mówiąc, chodzę tam tak często, jak się da. Bo gdy mierzę jakiś ciuszek i od ekspedientek albo od innych klientek słyszę, że mam świetną figurę, ładnie wyglądam, to dosłownie cała jestem w skowronkach. Tego mi właśnie trzeba! Czuję się kobieco! No i zawsze udaje mi się wyszukać coś ładnego i - co ważne - taniego, bo na kupowanie nowych ubrań po prostu mnie nie stać. Czasem tylko trochę mi smutno, że w sklepach szukam akceptacji, którą powinien okazać mi mąż. Ale skoro on jest, jaki jest, to czy mam inne wyjście?

Reklama

Renata, 45 lat

Co robić w takiej sytuacji? Masz takie doświadczenia i chcesz się nimi podzielić z czytelnikami "Chwili dla Ciebie"? Skomentuj. Cały artykuł z waszymi komentarzami ukaże się w numerze 16 (w sprzedaży od czwartku 21 kwietnia br. ) i na stronie:

www.kobieta.interia.pl/sprawy-rodzinne

Osoby na zdjęciu są modelami i nie mają nic wspólnego z opisywaną historią.

Chwila dla Ciebie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy