Reklama

Lęk przed brzydotą

Kiedy zwyczajne niezadowolenie z wyglądu przeradza się w chorobę, permanentny lęk przed własną brzydotą? Czy to problem wyłącznie perfekcyjnych współczesnych kobiet?

Kiedy zwyczajne niezadowolenie z wyglądu przeradza się w chorobę, permanentny lęk przed własną brzydotą? Czy  to problem wyłącznie perfekcyjnych współczesnych kobiet?

Brzydcy nie mają szans - w świecie popkultury nawet czarownica z kreskówki ma nienagannie pomalowane usta i idealnie nakreślone łuki brwiowe. Nie dziwi więc obsesja na punkcie wyglądu: już kilkuletnie dziewczynki wiedzą, co jest modne i jak się ubrać. Później bywa jeszcze gorzej. Dlatego trudno rozpoznać, kiedy zwykła dbałość o wygląd i niezadowolenie z mankamentów, przeradza się w chorobę.

Brzydota urojona

"Dysmorfofobia to nadmierne zaabsorbowanie rzekomym defektem własnego wyglądu. Owo zaabsorbowanie ma charakter wyraźnie chorobliwy. Myśli o swoim wyglądzie zajmują w psychice pierwsze miejsce, przed wszystkimi innymi sprawami życia. Negatywna ocena swojego wyglądu nie podlega perswazji, chory nie może od niej zdystansować się i uspokoić" - definiuje schorzenie psychiatra Stanisław Porczyk.

Reklama

Niewiele wiadomo o przyczynach choroby. Być może mają na jej powstanie wpływ traumatyczne przeżycia z dzieciństwa czy problemy rodzinne. Z pewnością jednak dysmorfofobia (DSM) wiąże się z zaniżoną samooceną.

Po raz pierwszy pojęcia " dysmorphophobia" ( z greckiego: lęk przed deformacją) użył psychiatra Enrico Morselli w 1886r., klasyfikując jednocześnie DSM jako jednostkę chorobową.

Ja i reszta świata

Dysmorfofobia to jednak nie zwykłe niezadowolenie z własnego wyglądu. To lęk przed brzydotą urojoną, chory nie jest bowiem w stanie realnie ocenić własnego wyglądu, koncentrując się na wyimaginowanych deformacjach czy wadach.

Właściwie każdy skrawek ciała może być obiektem niezadowolenia, jednak chorzy na DSM koncentrują się głownie na twarzy. Aby ukryć dręczący ich problem, podjąć próbę "leczenia" na własną rękę chorzy często, np. nadmiernie się depilują, przesadzają z solarium, stosują rygorystyczne diety zdrowotne.

Na jednym z forów dotyczących dysmorfofobii czytamy: " Mam prawie 19 lat i aż 4 zmarnowane przez "nią". Byłam już kilka razy hospitalizowana i właśnie tam lekarze postawili mi tę diagnozę. Dysmorfofobia ta w skrócie "dręczący lęk i natrętna myśl o własnej brzydocie. Uporczywe analizowanie, np. kształtu własnego nosa, niewłaściwego układu ust, odstających uszu." (...) Na moim przykładzie mogę napisać, że to coś strasznego. Nie chodzi mi już o sam wygląd. Ale idące za tym inne problemy, jak fobia społeczna i zaawansowana depresja. Ciągłe uczucie, że jest się gorszym , mniej wartym. Przeglądanie się w lustrach po kilkanaście razy na godzinę, nawet w łyżeczkach, czy tyłach płyt jest wykańczające. Najgorsze jest też to, że w odbiciu swojej twarzy nie widzę pięknej dziewczyny, tylko brzydkie kaczątko".

Psycholog zamiast chirurga

Chorobliwe zainteresowanie wyglądem, a właściwie jego mankamentami powoduje, np. wycofanie się z życia społecznego. Na forum psychiatrycznym możemy przeczytać: " (...) mój wygląd przeszkadza mi na tyle, że rzuciłem studia i prawie nie wychodzę z domu, bo zawsze, gdy gdzieś w pobliżu mnie są ludzie, to odnoszę wrażenie, że się na mnie patrzą i oceniają ( oczywiście negatywnie). I też się ciągle przeglądam".

Na DSM cierpi ok. 2% społeczeństwa, zarówno kobiety, jak mężczyźni. Objawy schorzenia pojawiają się najczęściej między 17 a 24 rokiem życia, choć zachorować można także w dzieciństwie lub dorosłym życiu.

Cierpiący na DSM najczęściej szukają pomocy nie tam, gdzie trzeba: w gabinetach medycyny estetycznej czy chirurgów plastycznych, podczas gdy choroba trapi nie ciało a duszę. W przypadku tego schorzenia zalecana jest psychoterapia lub leczenia farmakologiczne pod nadzorem psychiatry, dysmorfofobia bowiem zaliczana jest przez specjalistów do grupy nerwic lękowych.

Choroba ta powoduje powstawanie silnych fobii społecznych, lęku i paniki, sprzyja temu nieustanne koncentrowanie się na problemach. Nierzadko skutkiem zaburzenia jest nawet niezdolność do pracy. Większość chorych nie zawiera także związków małżeńskich. Konsekwencją choroby mogą być również alkoholizm, anoreksja lub bulimia, samookaleczanie się czy depresja. Ok. 24 - 28 % chorych podejmuje próby samobójcze z powodu niezadowolenia ze swojego wyglądu.

Anna Piątkowska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama