Polskie lombardy. Czy taki biznes to żyła złota?

Lombardy w Polsce stają się coraz bardziej popularne. Kiedyś uchodziły za ostatnią deskę ratunku, a zastawianie przedmiotów było odbierane albo jako akt skrajnej desperacji, albo objaw patologii połączonej z alkoholizmem. Dziś sytuacja się zmienia, rośnie liczba osób, traktujących lombard jako wygodne miejsce uzyskania szybkiej pożyczki, a negatywna łatka zaczęła się od takiego typu biznesu odklejać.

Do lombardów udają się ludzie w każdym wieku
Do lombardów udają się ludzie w każdym wieku123RF/PICSEL

W 2021 roku po raz pierwszy w Polsce został opublikowany raport na temat rynku lombardów. Przygotował go Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Dokument opisuje wielkość rynku tego rodzaju usług w naszym kraju, a także podejście Polaków do korzystania z nich i naszą ogólną opinię o lombardach. Czego ciekawego możemy dowiedzieć się z jego lektury?

Polskie lombardy w liczbach

Liczba sklepów spożywczych "Żabka" jest popularnym tematem internetowych dowcipów. Nic dziwnego, skoro można mieć wrażenie, że znajdują się na każdym rogu ulicy. Tymczasem, kiedy liczba tych punktów szacowana jest na około 7 tys., to lombardów w Polsce może być nawet 40 tys. Ta liczba może robić ogromne wrażenie.

W czasie pandemii koronawirusa do lombardów po krótkoterminową pożyczkę udało się 1,5 miliona osób, a doświadczenia z korzystania z ich oferty ma już nawet 4,5 miliona rodaków. Czemu tak tłumnie tam się udajemy? Ponad 40% klientów lombardów przyznaje, że idą tam, gdyż nie udało im się uzyskać gotówki inną drogą, na przykład z banku.

Trzy czwarte z nich wskazuje, że korzysta z takiej formy pożyczki, z powodu pogorszenia się ich sytuacji finansowej w okresie covidowych lockdownów. Zdaniem autorów raportu Polacy mają dziś bardzo dobre zdanie na temat działalności tych punktów.

Patologie lombardowe

Raport "Rynek lombardów w Polsce - nieprawidłowości, ochrona konsumentów, ryzyko systemowe" ujawnia też wiele patologii i sposobów na obchodzenie przepisów stosowanych przez nieuczciwych właścicieli tych biznesów. Jednym z najczęstszych błędów, są te w zakresie przepisów RODO, niemożliwość zapoznania się z umową przez klientów, a także problemy z odstąpieniem od niej.

Wycena przedmiotów zastawianych w lombardzie również pozostawia wiele do życzenia, średnio wynosi zaledwie 35% wartości rynkowej. Pożyczki lombardowe obłożone są także bardzo wysokimi odsetkami - niekiedy sięgały one 1,5%... dziennie.

Jednym z głównych towarów zastawianych w lombardzie jest biżuteria
Jednym z głównych towarów zastawianych w lombardzie jest biżuteria123RF/PICSEL

Niektórzy właściciele lombardów obchodzą również na wiele sposobów przepisy ustawy o kredycie konsumenckim. Jak się okazało, problemem jest dokładnie określenie liczby takich punktów istniejących w naszym kraju, gdyż Lombardy unikają formalnego funkcjonowania jako lombardy, przypisując działalności inny niż "lombardowy" kod PDK.

"Wnikliwie przejrzeliśmy dane zastane, rejestry publiczne, przeprowadziliśmy wywiady telefoniczne w punktach prowadzących działalność lombardową, a ostatecznie odwiedziliśmy losowo wybrane lokalizacje. Wniosek jest taki, że praktycznie niemożliwe jest oszacowanie rzeczywistej liczby lombardów w Polsce. Prawdziwa ich liczba może wynosić od 3 tys., bo tyle ma odpowiednie PKD, do nawet 40 tys." - przyznał jeden z autorów raportu Piotr Palutkiewicz.

Lombard na wielkim ekranie

Nie tylko programy "Gwiazdy lombardu" i "Lombard - życie pod zastaw" opowiadają - prawdziwe, bądź zmyślone - historie z życia tych firm. Łukasz Kowalski stworzył pełnometrażowy film dokumentalny "Lombard", którego bohaterami są właściciele największego w Polsce, być może nawet w całej Europie, lombardu "Helikopterek", który swoją siedzibę ma w Bytomiu.

Jak mówi twórca, miejsce to zrobiło na nim ogromne wrażenie, zwłaszcza liczbą zgromadzonych tam przedziwnych dóbr - od sprzętu AGD, poprzez bojlery, futra, buty, meblościanki, łyżwy, wózki inwalidzkie, samurajskie miecze, poroża jeleni.

"(...) zwykle mamy do czynienia z małymi punktami, gdzie jest trochę elektroniki i złota. Hasło lombardu, o którym zrobiłem film, głosiło 'przejmiemy wszystko od igły po helikopter'. I jego właściciele faktycznie zbierali przez ponad 15 lat niemal wszystko, a ludzie cały czas przynosili im kolejne rzeczy. Wydawało się, że te przedmioty nie stanowią dziś już żadnej wartości i nikt się nimi nie zainteresuj" - opisywał "Helikopterek" reżyser dokumentu w rozmowie z magazynem Ślązag.

Historia tego miejsca i ekscentrycznej pary właścicieli - pani Joli i pana Wiesława - wciąga widza i nie pozostawia obojętnym. Film miał swoją premierę 12 maja 2022 roku. 

Czytaj także:

„Demakijaż”: Związkowe perypetie Marii NiklińskiejPolsat Cafe
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas