Reklama

Gdy para staje się trójkątem...

Pozamałżeńskie związki nie należą wcale do rzadkości. Wiele z nich rozpada się już po kilku miesiącach, inne trwają kilka lat. Niektóre z nich są niezbyt znaczącą w życiu przygodą, inne stanowią poważne zagrożenie dla istniejącego związku.

Osoba zdradzana czasem jest zupełnie nieświadoma tego, co robią dwie pozostałe, a czasem... po prostu przymyka na to oczy. "Winni" najczęściej robią wszystko, aby taki stan rzeczy ukryć jak najdłużej. Tymczasem w najtrudniejszej sytuacji jest chyba - paradoksalnie - osoba, która wplątała się w oba związki. To ona właśnie musi umiejętnie kłamać i udawać, czasami męczą ją wyrzuty sumienia. Zmuszona jest godzić się na to, że nie ma partnera "na wyłączność". Trudno w takie sytuacji planować jakąś przyszłość. Jeśli jeszcze w grę wchodzą dzieci, to często taki układ przestaje istnieć. Zwykle nie wytrzymują kobiety - jedna z nich, żona lub kochanka, odchodzi. Trójkąt staje się znowu parą lub nową parą.

Reklama

Zdradzona osoba boi się niezależności i samodzielności, albo wciąż wierzy w powrót tej zdradzającej. Dlatego toleruje romans swojego partnera. W takich związkach dominuje zazdrość i ostra rywalizacja między prawowitym małżonkiem a nowym partnerem. I w takim układzie rozstrzygające decyzje podejmują zazwyczaj panie, panowie długo się wahają.

Osoba uwikłana w dwa związki naraz jest często przekonana o głębokich uczuciach partnerów. Bywa, że podziwia samą siebie, chce imponować innym. I oczywiście jak najdłużej zwleka z podjęciem ostatecznej decyzji.

Zdradzani liczą często na to, że niewiernego partnera sprowadzi na dobrą drogę rodzina, znajomi, przekonania religijne, dzieci, wspólny dorobek. Niektórzy usiłują wzbudzić w zdradzającyh poczucie winy, inni posuwają się do szantażu. To jednak rzadko pomaga. Tymczasem nowi partnerzy różnymi sposobami próbują zatrzymać przy sobie "zdobycz" lub po prostu cierpliwie czekają. A zdradzający albo podejmuje decyzję, albo - co często ma miejsce - nie podejmuje żadnych kroków i też czeka...aż problem sam się jakoś rozwiąże.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: para
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy