Reklama

Małgorzata z Warszawy:

Większość z nas tkwi w różnego rodzaju związkach, a za wzorcowy uchodzi - przynajmniej współcześnie - związek partnerski, czyli taki, w którym każda ze stron cieszy się dużą autonomią i jest równorzędna. Czy jest to możliwe i na jakich warunkach? Mam już kilkunastoletnie doświadczenie w relacji z tym samym partnerem i wyrobione zdanie na ten temat. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że możliwy jest związek między dwojgiem ludzi, z którego oboje czerpią satysfakcję, bez wyraźnej dominacji którejkolwiek ze stron, ale na pewno osiągnięcie takiego stanu ("chwiejnej równowagi" - bo tak chyba można go określić) nie jest proste. Pierwszym warunkiem jest po prostu… silna więź uczuciowa - od tego trzeba zacząć. Ale już na drugim miejscu postawiłabym umiejętność wzajemnego komunikowania się, rozmawiania ze sobą. Wbrew pozorom - przecież mówić umiemy! - jest to niezwykle trudna umiejętność, której uczymy się przez lata i nadal nie zawsze wiemy, jak w określonej sytuacji przekazać coś partnerowi. Myślę, że sztuka polega głównie na tym, aby nie starać się za wszelką cenę mieć zawsze ostatnie słowo i na wzajemnym poszanowaniu. Każdy z partnerów musi mieć możliwość szczerego wypowiedzenia się do końca, choćby nam się to (co mówi) nie podobało. Najgorsze są niedomówienia, gwałtowne przerywanie rozmowy, czy "ciche dni", kiedy mamy różne zdania w jakiejś sprawie. W życiu każdej (każdego) z nas jest wiele sytuacji konfliktowych i nie ma co się łudzić, że da się ich w ogóle uniknąć. Trzeba jednak zawsze umieć wysłuchać argumentów partnera, chociaż niekoniecznie zawsze je akceptować. W moim związku doszłam do stanu - chociaż nie od razu, - w którym możemy powiedzieć sobie wszystko i nawet jeśli się nie zgadzamy (a tak też często bywa), to osiągamy w końcu porozumienie. Owszem, można starać się być jak najczęściej "górą", ale… nie świadczy to o prawdziwym partnerstwie; świadczy natomiast o nim gotowość do ustępstw. Jeżeli relacje między nami są nacechowane akceptacją, to osiągnięcie kompromisu nie jest niczyją porażką, ale najlepszym dowodem dojrzałości. Świadomość własnej niedoskonałości - bo przecież nikt nie jest nieomylny! - pozwoli nam elastycznie i w wyważony sposób reagować na różne wyzwania. Różne są charaktery i temperamenty, ale zamykanie się w sobie, milczenie rzadko dobrze rokuje. Dlatego uważam, że powinniśmy rozmawiać ze sobą jak najczęściej - na dowolne tematy. Od tego przecież zależy bardzo wiele; wzajemna otwarta komunikacja to podstawa otwartego, szczęśliwego związku. Od tego nie ma odwrotu…

Reklama

Praca nagrodzona w konkursie "Mówić i słuchać

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy