Reklama

Kontrola życia jest iluzją

Wydawało nam się, że mamy kontrolę nad życiem. Tymczasem okazało się, że są rzeczy, na które zupełnie nie mamy wpływu. Koronawirus przewartościował nasze myślenie o świecie i o własnej rodzinie. Czy czas pandemii będzie lekcją pokory?

Magdalena Wiatrowska, założycielka Instytutu Świadomego Rodzicielstwa i Edukacji, wie, jak trudno jest części z nas odnaleźć się w roli rodzica. Dlatego swoją wiedzą i doświadczeniem wspiera dorosłych w wychowywaniu swoich pociech.

Monika Szubrycht, Interia.pl: Czy da się ochronić dzieci przed lękiem?  

Magdalena Wiatrowska, Family Power: Zamiast chronić dzieci przed lękiem, powinniśmy pomóc im sobie z nim radzić. Pomoc dzieciom w radzeniu sobie z emocjami, zamiast w ich wypieraniu to najlepsze co możemy dla nich zrobić w kontekście całego ich życia. Osoby, które potrafią radzić sobie z lękiem oraz trudnymi emocjami wiodą życie, w którym nie próbują walczyć z tym na co nie mają wpływu, rozpoznają natomiast przestrzeń, na którą mają wpływ. Potrafią wejść w naturalny stan "flow", gdzie znajduje się otwarta przestrzeń kreacji. To piękny stan, do którego wszyscy mamy dostęp, tylko wiele z nas o tym zapomniało. Główną z przyczyn zapomnienia o tym naturalnym połączeniu z "flow" jest właśnie lęk. 

Reklama

- Przyjrzyjmy się funkcjom lęku. Lęk ma dość pejoratywne skojarzenia, ponieważ podobnie jak inne trudne emocje typu smutek czy wstyd, powoduje nieprzyjemne odczucia z ciała. Jednak wszystkie emocje są nam potrzebne, ponieważ są źródłem ważnych informacji. Najistotniejsze dla nas jest to, w jaki sposób radzimy sobie z lękiem. Jak bardzo ten lęk przejmuje kontrolę nad naszym życiem. Z lękiem, tak jak z innymi emocjami należy "pracować". Pozwalać sobie na odczuwanie ich w ciele. Takie podejście umożliwia oswojenie tego czego się boimy, gdy to oswajamy i wyciągamy na powierzchnię, możemy to inaczej zaadresować. Zaadresować, to znaczy sprawdzić historię jaka odtwarza się w naszej głowie w kontekście obecnej sytuacji, a następnie ją przeformułować.  

W jaki sposób?  

- Na przykład:

  • "Utknąłem w domu" możesz zamienić na = Jestem obecnie bezpieczny w domu i mogę ten czas spędzić z rodziną.
  • "Jest coraz więcej zachorowań, ja na pewno też zachoruję" = Pozostanę w domu i będę myć ręce, to zdecydowanie zmniejszy prawdopodobieństwo zachorowania.
  • "Na pewno czegoś mi zaraz zabraknie" = Jestem przygotowany do izolacji i mam wszystko czego mi teraz potrzeba, będę używać produkty z rozwagą.
  • "Wszystko po kolei się zamyka, zaczynam panikować" = Najważniejsze miejsca takie jak przychodnie lekarskie, apteki, sklepy z żywnością są otwarte.
  • "Nie wiem co będzie jutro, nie mogę już znieść tej niepewności" = Nie mogę kontrolować tego, co dzieje się dookoła mnie, ale mogę kontrolować moje działania. Mogę pomóc sobie głęboko oddychając - biorę głęboki wdech i wypuszczam powietrze najdłużej jak potrafię. Wykonuję ćwiczenie uważnie i obserwuję, jak reaguje moje ciało. Mogę kontaktować się telefonicznie oraz przez Internet z moimi bliskimi. Mogę się uczyć, czytać, oglądać wartościowe podcasty czy filmy, wykorzystać ten czas na swoją korzyść.
  • "No tak, wszyscy mają teraz wolne i mogę robić co chcą, a ja mam pięć razy więcej pracy przez to, że dzieci są w domu" = Mogę podzielić obowiązki. Nic się nie stanie, gdy dom nie będzie w idealnym porządku. Mogę spisać wszystkie rzeczy, które powinny być zrobione i zastanowić się, które faktycznie potrzebuję robić codziennie, a które mogę robić np. co drugi dzień. Mogę zastanowić się, czy jest ktoś, kogo poproszę o wsparcie, może mąż przejmie część obowiązków, starsze dziecko np. zacznie odkurzać. Co jeszcze mogę zrobić inaczej lub odpuścić? 


Co, jeśli rodzice nie radzą sobie sami z lękiem związanym z koronawirusem? Dzieci są jak sejsmograf, natychmiast wyczują fałsz, jeśli będziemy udawać i kłamać, że nie ma się czym przejmować.  

- Tak, to prawda, dzieci wyczuwają nasz stan emocjonalny, dlatego tak bardzo ważne jest to, jak my radzimy sobie z obecną sytuacją. Możemy dać się pogrążyć w lęku, cierpieniu i smutku lub możemy wykorzystać tę sytuację jako ważny sprawdzian dla nas wszystkich - globalna pauza. Wszyscy musieliśmy się zatrzymać. Nie możemy wychodzić na zewnątrz, warto więc iść do wewnątrz i sprawdzić, co w nas teraz potrzebuje uzdrowienia. Tę pracę warto zacząć od świadomości emocji, w jakich się znajdujemy oraz pracy ze wspomnianym powyżej lękiem. To co najistotniejsze, to fakt, że lęk niesie ważną informację. Pod nim jest poczucie bezsilności i braku kontroli. Tak, nie możemy teraz niczego kontrolować. Jednak, gdy spojrzymy na tę sytuację i na życie w ogóle głębiej, warto zastanowić się: kiedy tak naprawdę mogliśmy kontrolować życie?

Niektórym wydaje się, że mogli i mogą je kontrolować.

- Kontrola jest iluzją. To, że mieliśmy "jako tako" uporządkowane życie w kontekście chodzenia do pracy, zawożenia dzieci do szkoły, zapisywania ich na zajęcia dodatkowe, decydowania, gdzie i kiedy pojedziemy na wakacje itp. To wszystko iluzoryczna kontrola, nasze życie jest i zawsze było nieprzewidywalne i ta sytuacja teraz jedynie bardziej to pokazała. Pokazała jak bardzo to, czego tak mocno się trzymaliśmy, okazało się iluzją, jak szybko ta kontrola pękła niczym bańka mydlana. Wiele osób pragnie, aby wszystko powróciło do tego co było, a my właśnie powinniśmy puścić to co było, zaakceptować, że to nie wróci i pozwolić na to, aby w nas samych dokonała się transformacja. Transformacja naszych przekonań, naszych wartości, tego co jest tak naprawdę ważne. To jest czas na zadawanie sobie ważnych pytań. Kołowrotek się zatrzymał, nie możemy biec już w tym kole i co dalej? Nie wiemy co będzie jutro, kim więc jesteśmy w obliczu braku robienia, braku planów? Kim jesteś poza rolami, które pełnimy w życiu?

Każda rodzina wymyśla własne sposoby, jak radzić sobie w izolacji. Co wy robicie, żeby było łatwiej przetrwać ten czas?  

- Nie przywiązujemy się do ram czasowych. Zakładamy najważniejsze rzeczy, które potrzebujemy każdego dnia zrobić:

  • Wspólne przygotowanie posiłków, wspólne jedzenie i wspólne sprzątanie po posiłkach.
  • Po śniadaniu czas na zabawę i edukację domową. Pozwalam, żeby dzieci same decydowały, kiedy będą odrabiać pracę domową i kiedy będą się bawić, nie ingeruję w to. Im mniej ja ingeruję w ich pracę, tym mniej one ingerują w moją. Oczywiście, nie jest to stan idealny i są momenty, że trzeba im w czymś pomóc, coś podać, wytłumaczyć jakieś zadanie, ale jest również wiele momentów, kiedy one są w swoim naturalnym stanie "flow" i każdy ma przestrzeń dla siebie.
  • Staramy się codziennie wychodzić do lasu. Jest to wspólny czas, biegamy, jeździmy na hulajnogach, przytulamy się do drzew, rysujemy patykami po piasku, rzucamy szyszkami, rozmawiamy, wymyślamy różne historie.
  • Trzymamy się wieczornej rutyny, dbamy o zachowanie stałego wieczornego rytmu. Kolacja i kąpiel, czasem zamieniamy kolejność, później czytanie w łóżku, śpiewanie, masażyki i każdy usypia we własnym łóżku.
  • W naszym domu czas na ekrany, w tym bajki i gry na tablecie, jest tylko w soboty. Teraz trzymamy się zasady: tablet tylko w sobotę, plus dwie godziny również w niedzielę, bo prowadzę spotkania online w czasie kwarantanny w Instytucie Świadomego Rodzicielstwa i Edukacji, w których mój mąż również uczestniczy.   


Jak dorośli mają pogodzić pracę zdalną z zajmowaniem się dziećmi, które ciągle czegoś od nich chcą? 

- To zależy od wieku dzieci. Jeżeli dzieci są mniejsze, zdecydowanie rodzice powinni ustalić rotacyjny czas pracy i tutaj wchodzą różne konfiguracje. Można wymieniać się po pół dnia, można po kilka godzin, można wymieniać się na dni, w zależności od charakteru pracy. Jeżeli dzieci są w wieku szkolnym, najlepiej zorganizować rano spotkanie i ustalić co kto danego dnia będzie robił i jakiego wsparcia potrzebuje: komputer w danych godzinach, pomoc przy rozwiązaniu zadnia itd. Najważniejsze, żeby zbyt dużo od siebie i od dzieci nie wymagać. Nauczyciele dużo zadają, dzieci często są przeciążone, podobnie jak rodzice.

- Sytuacja jest trudna, nie każdy ma łatwość skoncentrować się w domu, gdzie są również inni domownicy i często warunki do pracy są dalekie od sprzyjających. Warto złapać szerszy kontekst, tzn. pamiętać o tym, że pomimo tego, że nie wiemy jak długo to jeszcze potrwa, to jest to sytuacja kryzysowa i tymczasowa. Jako ludzie mamy dość duże zdolności adaptacyjne, przy świadomości naszych emocji oraz potrzeb, możemy dostosowywać się do warunków, w których się znajdujemy, nie poprzez przywiązywanie się do efektów, ale bardziej koncentrowanie na postępach, jakie czynimy w tymże przystosowywaniu. Jednego dnia lepiej, drugiego trochę gorzej, ale posuwamy się naprzód. Najtrudniej przystosować się będzie perfekcjonistom. Rada dla nich: nie rób na 100 proc., rób na 70 proc. - zacznij od tego i zobaczysz, że inni i tak nie zauważają różnicy, a ty możesz trochę spuścić ciśnienie. 

***Zobacz także***

Masz jakieś pomysły, czym zająć młodsze dzieci?

- Malutkie dzieci najbardziej potrzebują dotyku, przytulania, bycia blisko. Tutaj każda czynność może być nawiązywaniem głębokiej więzi. Każdy dotyk, zmiana pieluszki, przebieranie, kąpanie to doskonała okazja do praktyki uważności i nawiązywania głębokiej więzi, gdzie rodzic koncentruje się na prawdziwym byciu z dzieckiem w tu i teraz, bez planowania, bez zastanawiania się co będzie jutro, bez przeskakiwania myślami do przeszłości czy przyszłości. Sto procent tu i teraz razem.

- Ze starszymi dziećmi, również szukamy momentów na takie połączenie, na bycie w maksymalnej uważności bez telefonu, bez planowania, bez oczekiwań. Najlepiej sprawdza się podążanie za dzieckiem. W moim odczuciu nie chodzi o wymyślanie kolejnych zabaw, dużo różnych pomysłów jest w Internecie. Sprawdza się po prostu bycie i przygotowanie odpowiednich warunków w domu do twórczej zabawy. Możemy wykorzystać wszystko co mamy, co oczywiście chcemy wykorzystać i czego zniszczenie nie spowoduje poczucia straty. Dzieci bardzo lubią uczestniczyć w codziennych czynnościach i to jest również doskonałe ćwiczenie dla rodzica, bo np. przy pieczeniu ciasteczek, celem nie są ciasteczka. Celem jest robieniem z radością ze swoim dzieckiem tych ciasteczek, czyli nie koncentrujemy się na efekcie końcowym, ale na zabawie i przyjemności, jaką czerpiemy z ich robienia oraz z bycia razem. To jest bardzo cenna lekcja i dla rodzica, i dla dziecka.

- Rodzic podczas takiej zabawy również dużo się o sobie dowie, jak bardzo się napina, ile razy będzie chciał spojrzeć na telefon, ile razy będzie uciekał myślami do długiej listy zadań do wykonania, ile razy będzie się irytował, że dziecko malutkimi rączkami nie wszystko może ogarnąć i będzie chciał dziecko wyręczyć, zamiast towarzyszyć mu przy na przykład ugniataniu ciasta. Znowu podkreślę: nie chodzi o perfekcję, chodzi o bycie razem i tworzenie czegoś razem. Efekt końcowy jest w tym najmniej istotny, choć wart uwagi w kontekście dokończenia zadania.  

Skrajne doświadczenia często weryfikują nasze poglądy i wyobrażenia o życiu. Czego może nauczyć nas obecna sytuacja? 

- To bardzo ważna lekcja. Przede wszystkim pokazuje ona, jak radzimy sobie z emocjami. Jak radzimy sobie w sytuacji niepewności, pokazuje, że życie tak naprawdę jest jedną wielką niewiadomą, a kontrola, którą wydawało nam się wcześniej posiadamy, była iluzją. Tak więc możemy się teraz ze sobą zmierzyć, zacząć zadawać sobie najważniejsze pytania: "Kim jestem? Po co tutaj jestem? Kim jestem poza rolami jakie pełnię w życiu? Czego ja tak naprawdę chcę od życia? Jakie są moje priorytety, czy żyję w zgodzie z nimi? Co i kto jest dla mnie najważniejsze? Czy dawałam temu wyraz w czasach przed zarazą? Co mogę zrobić, żeby wyciągnąć wnioski z tej lekcji i jak je wdrożę do mojego codziennego życia?".

- Jest to doskonały moment, żeby spojrzeć na siebie i na swoje życie z nieco szerszej perspektywy. Jest to również świetny czas na to, żeby wyjść poza patrzenie "ja i moje", a spojrzeć nieco szerzej: "Jaka to jest dla nas, ludzkości lekcja? Jak planeta, z której codziennie czerpiemy, która jest naszym domem funkcjonuje w tym momencie? Jak bardzo ją jako ludzkość wyniszczyliśmy i obdzieraliśmy z jej zasobów?". Cały czas w tym kontekście mam w głowie obraz z filmiku z delfinami, które powróciły do Wenecji w bardzo krótkim czasie od rozpoczęcia kwarantanny.

***Zobacz także***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: koronawirus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama