Reklama
Obietnica to obietnica

Świat według Korczaka, część 6

„Dorośli kłamią. To kłamstwo, że od cukierków robią się robaki, a jak nie jeść, to się Cyganie śnią, a jak się ogniem bawić, to się ryby łowi, a jak się nogami buja, to się diabła kołysze. Oni nie dotrzymują słowa: obiecują, potem zapominają albo się wykręcają, albo niby za karę nie pozwalają, i tak by nie pozwolili przecież”.

"Mamo obiecałaś" - córka zgromiła mnie wzrokiem. Miała rację. Mówiłam, że zaczniemy czytać nową książkę, ale nie wiedziałam, że w międzyczasie będę musiała pomóc synowi w odrabianiu zadania domowego. "Możemy to przełożyć na jutro?" - zapytałam z nadzieją w głosie. "Obietnica to obietnica" - odpowiedziała kategorycznie.  

Nie mam czasu

Lejtmotyw większości rodziców to zdanie: "Nie mam czasu". Wiadomo - praca, ogarnięcie domu, w międzyczasie telefon od przyjaciela, pięć minut rozmowy z sąsiadką, której akurat zabrakło cukru. Dzieci widzą, że rodzice są zajęci, że mają na głowie tyle spraw.

Reklama

Problem pojawia się wtedy, gdy zaczynają czuć, że wszystko inne jest ważniejsze od nich. Siadają wtedy w kącie, bawiąc się po cichutku, albo wszczynają awantury o byle co, by tylko zwrócić na siebie uwagę.  

Każda z tych dwóch opcji jest zła, bo nikt nie chce wychować dziecka, które wiecznie będzie czuło się opuszczone i zaniedbane emocjonalnie, ani awanturnika, który cały czas musi walczyć o swoje potrzeby.  

Dzieci wybierają  

Dzieci są mądre. Szybko uczą się, na kim można polegać, kto dotrzymuje tajemnicy, a komu nie warto jej powierzać. Wybierają spośród swoich rówieśników tych, z którymi bawią się najlepiej. I zazwyczaj nie są to osoby, które kłamią, oszukują czy nie dotrzymują słowa.  

Dotyczy to także dorosłych. Maluchy lgną do cioć i wujków, którzy są słowni - przychodzą wtedy, kiedy obiecają przyjść, gdy mają grać w piłkę, grają w nią, kiedy umawiają się na lody - na lody zabierają.  

Z rodzicami jest czasami trudniej. Obiecują coś, a potem o tym zapominają, albo - co gorsza - z danej obietnicy wycofują. I nie wiedzieć czemu, nie tłumaczą dlaczego tak się stało. Jeśli maluch od najważniejszych osób ma świecie ma informacje zwrotną, że przyrzeczenie można złamać, jest dla niego jasne, że słowo nie jest ważne, że można je wypowiedzieć bez konsekwencji, jakby nic nie znaczyło. 

Żarty dla starszaków  

Poczucie humoru cechuje ludzi inteligentnych. Uwielbiamy z takimi przebywać, wspólnie się śmiać i żartować. Niestety, często zapominamy od tym, że małe dzieci, poniżej 6. roku życia, ironii nie są w stanie zrozumieć. Maluch rozpłacze się, gdy widzi, że rodzice się śmieją, bo myśli, że śmieją się z niego, nie z sytuacji.

Podobnie, jak nie zrozumie dziadkowego żartu, że jak zje za dużo słodyczy, to w brzuchu zalęgną mu się żaby. Nie chodzi mi absolutnie o to, by z dziećmi nie żartować. Żartujmy jednak w taki sposób, by wszyscy słuchacze dowcip zrozumieli.  

Liczą się czyny  

Jeśli chodzi o obietnicę wieczornego czytania książki córce, udało nam się znaleźć kompromis. Tym razem miałam przeczytać tylko dwie strony, a resztę czasu poświęcić jej bratu.  

Każdy rodzic kocha swoje dziecko najlepiej jak potrafi. I jak w każdej prawdziwej miłości, powinny liczyć się nie słowa, ale czyny. Bycie dorosłym to nie posiadanie władzy, ale branie odpowiedzialności za złożone obietnice. Wszystko jedno czy składamy je przyjaciółce, ukochanemu, czy szefowi. Mówiąc do dziecka powinniśmy pilnować się jeszcze bardziej. W końcu ono będzie brało z nas przykład.     

Monika Szubrycht

Zdanie pochodzi z książki Janusza Korczaka pt. "Jak kochać dziecko. Dziecko w rodzinie".


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wychowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy