Maja Bohosiewicz ostro skrytykowana. Fani: "to sianie paniki"
Od wybuchu wojny na Ukrainie Polacy szturmują biura paszportowe, bojąc się, że konflikt rozleje się również na inne kraje. Chcą też zdążyć przed planowaną na koniec marca podwyżką opłat za wydanie dokumentu. Do wyrobienia paszportu zachęca m.in. mieszkająca w Dubaju Maja Bohosiewicz. Za swój apel została jednak mocno skrytykowana, gdyż zarzucono jej sianie paniki.
Influencerka zamieściła na InstaStories zdjęcie rosyjskiego ministra spraw zagranicznych, Siergieja Ławrowa, który w czwartek w tureckiej Antalyi brał udział w spotkaniu z szefem ukraińskiego MSZ, Dmytrem Kułybą w sprawie zawieszenia broni na Ukrainie. Bohosiewicz zasugerowała, że tak jak Ławrow kłamał przekonując, że Rosja nie zaatakowała Ukrainy, tak samo mija się z prawdą, twierdząc, że Rosja nie ma w planach atakowania innych krajów. W związku z tym zaapelowała do Polaków, aby zadbali o formalności na wypadek kryzysu w Polsce. "Paszporty macie? Przypominam, żebyście też zrobili paszport dla pieska i kotka, bo potem na granicy będzie problem" - napisała.
Zobacz również: Maja Bohosiewicz: Czasem warto się pogubić
Słowa Mai Bohosiewicz oburzyły fanów
Ta niepozorna notka rozsierdziła wielu jej fanów. Influencerkę oskarżono o niepotrzebne stresowanie ludzi. Została zasypana krytycznymi wiadomościami, a co więcej liczba osób obserwujących jej profil skurczyła się o tysiąc.
"Kompletnie nie bierzesz odpowiedzialności za swoje słowa. Siejąc panikę, dziś szkodzisz i to bardzo" - czytamy w jednej z wiadomości, której zdjęcie opublikowała Bohosiewicz. "Ty masz dokumenciki, bo musisz mieć będąc w Dubaju... Ludziom kompletnie odbiło z tymi paszportami, gdy jesteśmy w strefie Szengen i dowód wystarczy, wiec choćby z tego powodu nie rób takich wpisów. (...) Ty jesteś w bezpiecznym miejscu, my tu już wystarczająco się boimy, więc paniczne wpisy nie pomogą, a pogorszą sytuację" - tak brzmi fragment kolejnej wiadomości.
Zobacz również: Cichopek i Hakiel: Czy jest szansa na ratunek związku?
Maja Bohosiewicz: To jest przygotowywanie planu "B"
Bohosiewicz broniła się, że jej apel to nie sianie paniki, tylko przygotowanie planu awaryjnego. "Najlepiej poczekać przed kanapą i udawać, że nic się nie dzieje. Wiem, że są kolejki po paszporty, bo ludzie widzą, jak milion osób opuściło Ukrainę, szukając schronienia. Jeżeli uważacie, że przygotowanie sobie podstawowych dokumentów, które pozwalają wam opuścić kraj jest sianiem paniki, to jesteście durni. To się właśnie nazywa ostrożność - przygotowanie planu B" - stwierdziła. "A jak uważacie, że wyrobienie sobie dokumentów to jest panika, to może i lepiej dla was, żebyście przestali obserwować to konto" - dodała.
Ponadto celebrytka radzi, by poza wyrobieniem sobie paszportu, mieć przygotowane akty urodzenia swoich dzieci, a także uzyskać Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego, która pozwala na korzystanie ze świadczeń zdrowotnych w czasie pobytu w krajach Unii Europejskiej.
Maja Bohosiewicz pomaga uchodźcom z Ukrainy
Nawet w Dubaju, gdzie Bohosiewicz wraz z mężem i dwójką dzieci mieszka od listopada, odczuwalne są skutki wojny na Ukrainie. W Emiratach towarzyszyła jej niania - Ukrainka Żanna. Towarzyszyła, bo choć pracowała dla jej rodziny już od kilku lat, wróciła do Polski, by pomagać tu swoim rodakom napływającym ze wschodu.
Gwiazda udowadnia, że pomagać można wszędzie. Także w Dubaju znajduje przewrotne sposoby na solidaryzowanie się z Ukraińcami. "Poszliśmy z Tomkiem (mąż Bohosiewicz - red.) popracować do hotelu, w którym 70 proc. obłożenia to Rosjanie. Za każdym razem, jak przechodzą, mówimy: Sława Ukrajini" - ze śmiechem zdradziła Bohosiewicz. Poza tym użyczyła swojego warszawskiego apartamentu ukraińskim uchodźcom.
***
Zobacz również: