"Władza znienawidzona może mieć rozrywek bez liku, jest bowiem znienawidzona za to, że ma rozrywek bez liku" — pisał o komunistycznych elitach Jerzy Pilch. Rozrywki władzy musiały być jednak ukryte przed okiem "szerokich mas pracujących miast i wsi", by nie dopuścić do jawnej krytyki i nie dać powodu do niezadowolenia. Towarzysze z Komitetu Centralnego PZPR lubili spędzać wolny czas z dala od ciekawskich oczu i uszu opinii publicznej — w ostępach leśnych pod ochroną wojska i milicji. Rzecz jasna w luksusowych warunkach, niedostępnych dla proletariatu.