Reklama

Dzieci aktywność mają w DNA

To mit, że dzieci nie chcą się ruszać. Jeśli dostaną atrakcyjną ofertę, nie będzie trzeba ich odklejać od ekranu smartfona. Pamiętajmy, że sport dla dziecka to zabawa. Uwaga! Promowanie rywalizacji może… zaszkodzić.

Eksperci szacują, że jednie co czwarte dziecko w Polsce spełnia zalecenia WHO dotyczące aktywności fizycznej, ćwicząc co najmniej godzinę dziennie. Sprawność młodego pokolenia z dekady na dekadę systematycznie spada. Ale co się dziwić: aż do 20 proc. dzieci nie bierze udziału w lekcjach WF-u. , a tej grupie aż 22 proc. zwalnianych jest na prośbę rodziców! 

Sposoby na poruszenie dzieci

W projekcie Aktywne Szkoły MultiSport wzięło udział 35 szkół. Każda z nich  opracowała własny program treningowy dla swoich uczniów. Wiele z placówek wprowadziło tzw. aktywne przerwy lub nawet przerwy śródlekcyjne. Wystawiano mały sprzęt sportowy, aby zachęcić dzieciaki do ruchu podczas przerw, co nie jest wcale takie oczywiste, bo w wielu szkołach przeważa zakaz biegania podczas przerw. 

Reklama

Promowane są też pomysły na małe kroki w kierunku aktywności fizycznej w codziennym życiu, dzięki czemu zwiększa się dawka ruchu, np. "rowerowe piątki", "dzień bez samochodu", "aktywny transport" - czyli docieranie do szkoły na piechotę, na rowerach, na hulajnogach czy na rolkach. 

- Aktywna szkoła zaczyna się już wtedy, gdy dziecko wychodzi z domu. Liczy się na przykład sposób, w jaki tam dociera. W niektórych szkołach słyszeliśmy: "My nie mamy stojaka na rowery, bo dzieciaki nie przyjeżdżają na rowerach". Ale kiedy już je kupowano, okazywało się, że trzeba dokupić kolejny, bo jeden to za mało - opowiada Adam Radzki, członek zarządu Benefit Systems.

Ciekawostka

Jedna ze szkół z Wiednia w porozumieniu z władzami samorządowymi zamknęła dla ruchu kołowego drogi dojazdowe do szkoły w godzinach 7.45 - 8.15. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę - dziś już 20 dyrektorów innych wiedeńskich szkół zwróciło się do władz miast o możliwość wprowadzenia podobnych zasad. Takie rozwiązanie to mniejsza emisja dwutlenku węgla w okolicy szkoły, większe bezpieczeństwo, ułatwienia dla tych, którzy wolą docierać na lekcje w sposób aktywny na rolkach czy hulajnodze, brak korków pod szkołami, a także... nieporozjeżdżane rabatki czy trawniki.  


Zabawa a nie przymus

Często rodzice uważają, że ich dziecko nie chce się ruszać, bo woli siedzieć przed komputerem lub telewizorem. Dlaczego? 

- Sprawdziliśmy to i okazuje się, że nic się nie zmieniło od wielu lat - dzieciaki mają potrzebę ruchu wpisaną w DNA! Potrzebują się ruszać i spędzać aktywnie czas. My, jako dorośli musimy pamiętać o tym, że to od nas zależy, czy stworzymy sprzyjające warunki do tego, aby im się chciało, aby je zaciekawić. Dzieci pytane, kiedy aktywność fizyczna jest fajna, mówią, że wtedy, gdy ruch kojarzy im się z dobrą zabawą, a nie zmuszaniem - mówi organizator projektu. 

I nie dajmy się zwieść pokusie wprowadzenia rywalizacji. Warto wiedzieć, że rywalizacja za młodu powoduje, że część dzieci rezygnuje ze sportu - szczególnie te, które podczas rywalizacji osiągały gorsze wyniki. Im starsze dzieci, tym większa samoświadomość odnośnie samooceny i tym większe ryzyko szkód wywołanych przez rywalizację.

Jaki jest na to sposób? Eksperci radzą, by nauczyciel oceniał postępy indywidualne nastolatka, a nie to, jak wypada on na tle grupy. Zamiast mówić: "Jesteś gorszy od kolegów", "Odstajesz od grupy", "Twoi koledzy mają lepsze wyniki, dołącz do nich", wystarczy powiedzieć: "Najważniejsze, żebyś pokonał samego siebie, możesz poprawić swoje wyniki".

W jednej ze szkół społecznych w Warszawie uczniowie nie są oceniani za wyniki, jakie osiągają na lekcjach WF, a za uczestnictwo w nich - im mniej absencji, tym wyższa ocena. Uczniowie mogą wybrać dowolne zajęcia z całej palety - m.in. jogi, siłowni, aerobiku, gier zespołowych itp. Daje to niezłe rezultaty, bo całoroczne czy semestralne zwolnienia z zajęć sportowych zdarzają się rzadko.

Organizatorzy projektu podkreślają, że lepiej postawić na współpracę niż rywalizację, zwłaszcza że zdecydowana większość dzieci woli gry zespołowe, niż trenowanie na bieżni. Bardzo ważne jest, żeby nauczyciele wychowania fizycznego pamiętali też, że potrzeby dzieci zmieniają się z wiekiem, a także w kontekście płci. Im są starsze, tym ważniejsze jest ustalanie z nimi, czego chcą. 

- Maciej z Jakubaszek ze szkoły podstawowej we Wrocławiu, jeden z koordynatorów projektu ASM, zaproponował  swoim uczennicom z klas ósmych, żeby same wymyślały co będą robiły na lekcjach WF. Warunek był tylko taki, że wszystkie muszą ćwiczyć. Poprosił też, żeby przynosiły swoją muzykę. I co ciekawe, dla wielu z nich to był pierwszy moment, kiedy mogły się wykazać na tle klasy, na tle swoich koleżanek - opowiada Adam Radzki.

Dużo zależy od dorosłych

To oczywiste, że kluczową rolę w budowaniu odpowiedniego nawyku ruchu odgrywają rodzice. Tymczasem wciąż jedynie 44 proc. dzieci po szkole podejmuje aktywność fizyczną (spacery, jazda na rowerze) wspólnie z rodzicami. 48 proc. dzieci zawożonych jest do szkoły samochodem przez rodziców. 

Także nauczyciel może być osobą, która zachęca dzieciaki do aktywnego spędzania czasu po szkole. Jeden z wuefistów zaproponował w swojej szkole konkurs: poprosił rodziców, aby uwieczniali aktywnie spędzony czas ze swoimi dziećmi w czasie weekendu i nadsyłali mu zdjęcia na maila. Ostatecznie w projekcie wzięło w tym udział pond 60 rodzin, a skrzynka pocztowa nauczyciela była non stop zapchana. Jednak ta propozycja stała się impulsem do dalszych działań: dwie kolejne nauczycielki, które skorzystały z tego pomysłu z nadesłanych zdjęć zorganizowały w szkole wystawę, co spowodowało, że inni rodzice uznali, że nie wypada nie być na takich zdjęciach. 


Co dzieciom przeszkadza na WF

Kiedy organizatorzy projektu Aktywne Szkoły Multisport badali co powoduje, że dzieci nie chcą uczestniczyć w lekach wychowania fizycznego usłyszeli: monotonia, powtarzanie w kółko tych samych zajęć, tzw. mata albo gra. Ale też brak możliwości umycia się po intensywnych zajęciach i dyskomfort odczuwany na kolejnych lekcjach. 

- Z badania preferencji dzieci przeprowadzonego podczas pierwszej edycji programu Aktywne Szkoły MultiSport, dowiadujemy się m.in. że aktywność fizyczna najmłodszych kojarzy się przede wszystkim ze swobodną formą spędzania czasu wolnego i dobą zabawą. Dobra zabawa jest motywatorem do uprawiania aktywności fizycznej dla 79 proc. dzieci - podkreśla Jakub Kalinowski. 

Zabójczy bezruch

Bezruch powoduje m.in. tycie. Z badania COSI (Europejska Inicjatywa Kontroli Otyłości Dziecięcej) Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), w którym wzięło udział 17 krajów europejskich (w tym Polska) wynika, że tylko nieco ponad połowa (56,6 proc.) ośmiolatków ma BMI w normie!

Jedna trzecia uczniów klas drugich i trzecich (31,2 proc.) cierpi z powodu nadwagi (18,5 proc.) lub otyłości (12,7 proc.).  

- Z badań ponadto wynika, że co 10. ośmiolatek ma nieprawidłowe wartości ciśnienia tętniczego krwi. Jest to niepokojące dlatego, że wskaźnik ten wyraźnie koreluje z nadwagą i otyłością, co może sugerować rozwój zespołu metabolicznego u tych dzieci w przyszłości - podkreśla główna koordynatorka COSI w Polsce prof. Anna Fijałkowska.

Otyłe dziecko niemal na pewno będzie otyłym dorosłym.

Otyłość pociąga za sobą szereg konsekwencji zdrowotnych i psychologicznych, zarówno w okresie dzieciństwa, jak i w wieku dorosłym. Bezpośrednio zwiększa ryzyko:

- stłuszczenia wątroby,

- astmy,

- schorzeń układu szkieletowo-mięśniowego i ortopedycznych,

- bezdechu sennego,

- nadciśnienia,

- nieprawidłowej tolerancji glukozy

- cukrzycy typu 2,

- problemów behawioralno-emocjonalnych.

Otyłość u dzieci dodatkowo często prowadzi do ich nękania i stygmatyzacji otyłych dzieci, prowadzić do słabej socjalizacji i być przyczyną gorszych wyników w nauce. 

Ponadto przeprowadzone badania wskazują, że otyłość wieku dziecięcego odciska trwały ślad na zdrowiu w wieku dorosłym, nawet jeżeli z czasem wskaźnik masy ciała (BMI) ulegnie poprawie.

Jak aktywność fizyczna wpływa na rozwój psychofizyczny dzieci

Dr Aneta Górska-Kot, specjalista pediatra ze Szpitala Dziecięcego im. prof. dr med. Jana Bogdanowicza w Warszawie podkreśla, że nie da się przecenić wartości ruchu w rozwoju dziecka. To, czy dziecko się rusza, rzutuje na całe jego życie. 

- Ruch wpływa na ich sprawność, rozwój układu mięśniowo- kostnego,  sprawność stawów, zapobiega osteoporozie w przyszłości, wpływa na prawidłowe funkcjonowanie  układu krążenia, układu oddechowego. To wszystko wydaje się oczywiste. Ale warto wiedzieć, że umiarkowany ruch wpływa także na sprawność układu immunologicznego i mobilizuje siły obronne naszego organizmu, wpływa pozytywnie na sen - mówi.

Przypomina o niebanalnych dodatkowych korzyściach w postaci pozytywnego wpływu na kompetencje społeczne dzieci, które są rozwijane zwłaszcza w grach zespołowych.

- Dzieci uczą się kooperować ze swoimi rówieśnikami, a także zdrowej rywalizacji. Nie bez kozery mówimy: w zdrowym ciele zdrowy duch - bo ruch wpływa nie tylko na rozwój fizyczny dzieci, ale także na ich psychikę i samopoczucie - mówi dr Górska-Kot.

Wskazuje, że dzieci, które dużo się ruszają, mają mniejsze ryzyko depresji.

- Wreszcie ruch ma także wpływ na funkcje poznawcze. Mówi się o tym od dawna, ale dziś mamy już na to dowody naukowe: odpowiednia dawka aktywności fizycznej poprawia funkcjonowanie mózgu, wpływając pozytywnie na koncentrację, pamięć i kreatywność dzieci. Wszystkie te elementy ułatwiają najmłodszym przyswajanie wiedzy - dodaje.

Monika Wysocka


www.zdrowie.pap.pl
Dowiedz się więcej na temat: otyłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy