Reklama

Czarna lista produktów, które potęgują głód i sprzyjają nadwadze

Wstajesz od stołu ze świadomością, że zjadłeś sporą porcję, ale czujesz, że wcale się nie najadłeś? A może wilczy głód pojawia się chwilę po zjedzonym posiłku. Zweryfikuj zawartość talerza. Są produkty, które zamiast odżywiać i sycić, mogą pozornie i na krótko wyciszać głód. Jak mówią eksperci, w Polsce jest zbyt wielu przekarmionych i źle odżywionych ludzi. Jakie produkty mogą potęgować głód? Wyjaśniamy.

Człowiek przekarmiony jest źle odżywiony

Jak zapewniają dietetycy, od stołu warto wstać z małym niedosytem, bo organizm potrzebuje kliku minut, by przetworzyć informację. Nie powinno być jednak tak, że po zjedzeniu sporej porcji wciąż czujemy się głodni. Zdarza się, że po głównym posiłku masz ochotę zjeść przysłowiowego "konia z kopytami"? Przyjrzyj się dokładnie temu, jakie produkty lądują na twoim talerzu. To, co syci, nie zawsze odżywia. To, co maskuje głód, może stać się przyczyną wilczego apetytu i zaowocować zgromadzeniem zupełnie zbędnych kilogramów. 

Eksperci nie mają wątpliwości: człowiek przekarmiony nie jest odżywiony, a po prostu przejedzony. Anemia (niedobór składników odżywczych) dotyczy nie tylko szczupłych i ekstremalnie szczupłych ludzi. Borykają się z nią również osoby z nadwagą i otyłością. Wszak puste kalorie, w które obfituje wysokoprzetworzona żywność, nie odżywiają. One dosłownie tuczą. Choć ten czasownik nie brzmi najlepiej w odniesieniu do człowieka. Przyjrzyjmy się bliżej produktom, które mogą napędzać spiralę głodu i sprzyjać tyciu.

Reklama

Zobacz również: Najzdrowsze ciasto na święta. Przygotowania zacznij już teraz

Dosładzane płatki śniadaniowe

Owsianka na śniadanie to jeden z najlepszych wariantów tego posiłku. Płatki owsiane są pełne wartości odżywczych i wyjątkowo bogate w błonnik - naturalne włókno roślinne, które wypełniając żołądek daje uczucie sytości - zapobiegając przejadaniu się.

Niestety, dostępne w powszechnej sprzedaży płatki śniadaniowe (produkowane na bazie różnych zbóż i innych roślin, na przykład kukurydzy) nierzadko bywają dosładzane. Substancją słodzącą nie zawsze jest cukier, ale jej obecność wyraźnie podnosi kaloryczność. Większa porcja cukrów prostych na śniadanie to szybki zastrzyk energii i równie gwałtowny spadek. Dosładzane płatki śniadaniowe, które mają jednocześnie znikomą zawartość błonnika, to niemal gwarancja, że chwilę po posiłku znów będziemy odczuwać głód. Być może z tego powodu, wielu ludzi twierdzi, że "płatkami to mogą się najeść nastolatki, ja potrzebuję chleba!".

Naturalne płatki owsiane, których nie dosłodzimy, dadzą nam sytość przynajmniej na 2-3 godziny. Zawarty w nich błonnik spowalnia metabolizm węglowodanów, więc energia ze zjedzonego śniadania rozkłada się w czasie. Płatki płatkom nierówne, a posługiwanie się uogólnieniami nie służy zdrowiu. W trosce o dobrą sylwetkę i witalność, czytajmy etykiety i sięgajmy po naturalne, niedosładzane produkty, w tym płatki śniadaniowe.

Zobacz również: Dlaczego warto jeść mandarynki?

Drożdżówki, croissanty, pączki

Cukier, cukier i jeszcze raz cukier, czy to w postaci sacharozy (białych kryształków w cukiernicy), czy syropu glokozowo-fruktozowego, czy jeszcze innych zamienników - cukier prosty to najprostsza droga do rozkręcenia niepohamowanego apetytu, nadwagi, otyłości, chorób metabolicznych, z naciskiem na cukrzycę typu II, a także miażdżycy, nadciśnienia i nowotworów.

Mózg żywi się cukrem, a naszym zadaniem jest - o ile zależy nam na zdrowiu i sylwetce -dostarczanie mu węglowodanów złożonych. Regularnie i w małych porcjach. To najlepsza i najskuteczniejsza metoda utrzymania w ryzach i apetytu, i sylwetki. Dlatego posiłki oparte na małych porcjach płatków owianych, gruboziarnistych kasz, naturalnego ryżu, pieczywa z pełnego ziarna i makaronów z mąki pełnoziarnistej, są najlepszą bazą mądrego żywienia i lepszego zdrowia. Jeśli zaniedbamy regularne dostarczanie mózgowi małych porcji węglowodanów złożonych, z których energia jest uwalniana stopniowo i w dłuższym czasie, będzie od nas żądał ich wersji instant, którą są dla mózgu cukry proste. Nic dziwnego, że osoby, które nie jedzą regularnych posiłków zajadają napady wilczego głodu batonami czekoladowymi czy innymi słodkimi przysmakami. Taki baton to skondensowana energia dla naszego centrum dowodzenia, ale ma też czarną stronę. Słodkie przekąski są wysokokaloryczne, a po ich zjedzeniu, w krótkim czasie, znów pojawia się głód.

Identycznie jest w przypadku drożdżówek, pączków czy - podawanych na styl francuskich  śniadań - croissantów. To nie są produkty, które dadzą nam porządny zastrzyk energii na kilka godzin. Produkty ciastkarskie bazują na białej mące i cukrze, tudzież jego zamiennikach, więc podobnie, jak czekoladowy baton, doprowadzą do szybkiego uwolnienia gigantycznej porcji cukru we krwi i równie szybkiego spadku. Z tym spadkiem łączy się kolejny napad głodu. I koło się rozkręca. Regularne spożywanie śniadań opartych na wysoko słodzonych produktach, to niemal gwarantowane rozchwiania gospodarki węglowodanowej, wzrost ryzyka insulinooporności i cukrzycy typu II. I, co oczywiste, zgromadzenia dodatkowych kilogramów.

Choć może się to wydać zaskakujące, pszenna bułka z wysokooczyszczonej (pozbawionej błonnika) mąki zjedzona z wysokosłodoznym dżemem spowoduje równie gwałtowny wyrzut cukru we krwi, jak spożycie czekoladowego batona.

Produkty z wysoką zawartością cukrów prostych i niską błonnika rujnują gospodarkę węglowodanową organizmu. Są najprostszą drogą do napadów wilczego głodu i niekontrolowanego tycia.  

Zobacz również: Pięć odchudzających herbat, które podkręcą metabolizm

Produkty niskotłuszczowe - uwaga pułapka!

Produkty niskotłuszczowe mogą przynieść efekt odwrotny od zamierzonego. Sięgając po nie chcemy najczęściej ograniczyć kaloryczność - wszak tłuszcz jest najbardziej kalorycznym makroskładnikiem (1g tłuszczu to aż 9kcal, 1g białek i węglowodanów to 4kcal) albo jeść zdrowiej. Głęboko w podświadomości wielu osób tkwi przekonanie, że tłuszcze są niezdrowe. Choć nie powstało ono bez przyczyny, dotyczy tylko nasyconych kwasów tłuszczowych, które mają zgubny wpływ na kondycją serca i wiele procesów życiowych.

Tłuszcz jest nośnikiem smaku. Jeśli wybieramy produkt niskotłuszczowy, musimy być świadomi, że producent użył jakiegoś zamiennika. Produkty niesmaczne nie znajdą nabywców. To oczywiste. W wielu odtłuszczonych jogurtach jest wyższa zawartość cukru, co czyni je bardziej kalorycznymi i, analogicznie jak w opisanych już przypadkach, może stać się przyczyną tego, że głód pojawia się szybciej.

W odtłuszczonych sosach sałatkowych jest zazwyczaj sporo soli i cukru. To, co pozornie wydaje się zdrowe, nie zawsze takim jest. Nie mamy innego wyjścia niż,  w trosce o zdrowie własne i domowników, czytać etykiety. Pozory dobrze się sprzedają. Umieszczony zazwyczaj na odwrocie szczegółowy skład produktu jest dla nas źródłem ważniejszych informacji niż piękna frontowa etykieta.

Żywność typu fast food, chipsy i inne produkty śmieciowe

W czym tkwi sekret popularności żywności typu fast food i śmieciowej? Oczywiście, w smaku! A co jest jego kluczem? Chemiczne dodatki do żywności, które poprawiają wszystkie parametry produktu, które oceniamy organoleptycznie. Takie artykuły są dosłownie naszpikowane polepszaczami zapachu, żeby kusiły nasze nozdrza, składnikami poprawiającymi konsystencję i kolor, żeby kusiły oczy i polepszaczami smaku, żeby kubeczki smakowe oszalały na ich punkcie.

Co ważne, produkty typu fast food, chipsy, nachosy i inne słone przekąski są bombą tłuszczów typu trans, czyli najbardziej toksycznych dla zdrowia, bo kancerogennych tłuszczów. Te tłuszcze sprawiają, że żywność jest smaczniejsza. One też są nośnikami smaku. Od tej żywności można się uzależnić. Dlaczego? Jeśli często ja spożywamy, kubeczki smakowe są tak zaśmiecone chemicznymi dodatkami do żywności, że nie jesteśmy już w stanie czuć smaku tak zwanego "normalnego jedzenia".

Żywność typu fast food i słone przekąski zawierają znaczne ilości soli. A sól, w połączeniu z tłuszczem, zaburza ośrodek głodu-sytości. Jedząc tego rodzaju produkty dużo później poczujemy, że jesteśmy najedzeni. Najprostszym testem jest próba zjedzenia tylko kilku chipsów, nachosów albo frytek. Trzeba mieć dużo silnej woli, żeby nie spałaszować całego opakowania.

Jedzenie dla przyjemności a zaburzenia odżywiania

O tym, że jemy nie tylko wtedy, gdy odczuwamy głód, chyba nie trzeba już nikogo przekonywać? Nic w tym nowego. Jemy również dla przyjemności. Funkcja hedonistyczna pokarmu jest ważna, ale nie powinna królować. Najważniejszą rolą produktów spożywczych jest odżywienie komórek, zaopatrzenie ich w niezbędne składniki odżywcze, a nie karmienie emocji. Cienka granica pomiędzy odżywianiem i jedzeniem dla przyjemności, a zajadaniem stresu, lęku czy frustracji sprawia, że żywność może być traktowane jak narkotyk. Zaburzenia odżywiania są poważnym problemem, który wymaga specjalistycznej, holistycznej pomocy. Nierzadko konieczna jest wówczas konsultacja dietetyczna, psychologiczna, a także psychiatryczna.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: otyłość | dieta | odchudzanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy