Śmierć w ogrodzie

Dzisiaj, o wpół do trzeciej po południu, zostałam uniewinniona z zarzutu zabójstwa mego męża. Pięć minut wcześniej wiedziałam, że czeka mnie śmierć.

article cover
Wydawnictwo G+J

Elizabeth Ironside
Śmierć w ogrodzie

Elizabeth Ironside

Elizabeth Ironside

...i że winna zawiśnie na szubienicy, aż ujdzie z niej życie, a jej zwłoki zostaną pogrzebane na terenie przyległym do więzienia, w którym będzie osadzona; niech Pan zmiłuje się nad jej duszą.

Amen

Panowała powaga właściwa mszy; zaczynało się grzebanie zmarłych; weszli jak chór szykujący się do wykonania responsoriów.

Zacni panowie przysięgli, czy uzgodniliście werdykt?

Tak, panie sędzio.

Czy wszyscy jesteście zgodni co do waszej decyzji?

Tak, panie sędzio.

Zacni panowie przysięgli, czy uznajecie, że oskarżona, Athene Pollexfen, jest winna czy niewinna?

Niewinna, panie sędzio.

Taka ceremonialność tłumi emocje, powściąga je. Przypuszczam, że między innymi dlatego mężczyźni odwołują się do rytuału w sytuacjach, które w innej oprawie byłyby nazbyt okropne. Publiczność wypuściła jednak powietrze z płuc przeciągle i z poświstem. Nawet wtedy nie pojęłam jeszcze, co powiedziano. Dzień w dzień powtarzałam w myślach tę wymianę zdań; robiłam to dostatecznie długo, by nie zemdleć na dźwięk słowa "winna" i w rezultacie nie mogłam teraz uwierzyć własnym uszom ani rozluźnić mięśni twarzy, nad którymi całkowicie panowałam od wejścia na salę sądową. Przewodniczący ławy przysięgłych ogłosił werdykt jambami: "Niewinna, panie sędzio", co odwróciło moją uwagę od kluczowego zaprzeczenia, zaprzeczenia przywracającego mi życie.

Wallace spojrzał na mnie z triumfem. Jego gładkie, blade oblicze lekko się zarumieniło, gdy ściskał mi dłoń. Od razu wyraziłam serdeczne podziękowanie, starając się, by popłynęło z serca. Niewątpliwie ocalił mi życie i wykorzystując swe umiejętności, przekonał tych panów (bynajmniej nie takich zacnych), że - bez względu na to, co o mnie sądzą i co wobec mnie czują - prawo nie pozwala, bym została skazana na śmierć. Jego zwycięstwo zostanie sowicie wynagrodzone, nawet jeśli słowa mego podziękowania nie mogły popłynąć z serca. Nie potrafię wzbudzić w sobie sympatii ani szacunku do swojego zbawcy. Wiem, że uważa mnie za winną i nie zdołał przekonać samego siebie o tym, o czym przekonał ławę przysięgłych. Przeinaczał fakty w tej sprawie, grał na emocjach przysięgłych, manipulował nastrojami sędziego. Nie obchodziła go prawda. Ale czy powinnam się tym przejmować, skoro ocalił mi życie? Pożegnaliśmy się, mając korzyści z wygranej i poważne zastrzeżenia co do prawości drugiej strony.

Przez cały czas myślałam jedynie o tym, by żyć, by uniknąć nędznej i pewnej śmierci określonego dnia i o określonej godzinie, by żyć aż do śmierci niepewnej i od niczego niezależnej. Teraz, gdy niechybny zgon został przesunięty w czasie, zastanawiam się, po co i jak mam żyć. Oczywiście dla Petera, lecz on dawał sobie radę beze mnie przez te ostatnie miesiące i gdy zobaczymy się jutro - a właściwie dzisiaj, bo piszę to późną porą - czy mnie pozna? Śmierć jest ogromną skałą i gdy lada chwila masz z niej spaść, niczym aztecka ofiara, sprawy toczące się na dnie doliny wydają się bardzo drobne, ale gdy znajdziesz się na ziemi wraz z resztą świata, znowu przybierają znaczne rozmiary.
Weź udział w konkursie!
Elizabeth Ironside
Śmierć w ogrodzie

Wydawnictwo G+J
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas