Sprzedawca wyjmuje z wody karpia, ale ten wyślizguje mu się i upada na chodnik. Ryba miota się i bezskutecznie próbuje złapać oddech. Mężczyzna łapie ją w końcu i kładzie na blat, chcąc ją ogłuszyć. Jeden, drugi, trzeci cios są nieskuteczne i zraniony karp wciąż walczy o życie. W końcu mamy sukces - ryba nieruchomieje, a sprzedawca wrzuca ją do foliowego worka. Ten karp i tak miał sporo szczęścia, bo prawdopodobnie już nie cierpi - w foliówkach niesionych przez klientów wciąż widać półżywe ryby, walczące o oddech. Bo święta Bożego Narodzenia są radosne i pełne miłosierdzia, ale wciąż nie dla karpi.