Na Jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę, Małgorzata Musierowicz, Emilia Kiereś
Książka zatytułowana "Na Jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę", połączenie słownika z autobiografią, spacerownikiem, artbookiem i romansem, ukaże się 6 maja nakładem wydawnictwa Egmont Polska.
Portrety bohaterów Jeżycjady, których Małgorzata Musierowicz nigdy wcześniej nie narysowała i nie namalowała (z matką Ignacego Borejko, protoplastką "genu rudości" na czele), opowieść o tym, jak pięcioletnia Małgosia nauczyła czteroletniego Stasia alfabetu przy pomocy dwóch dżdżownic i patyczka, zdjęcia detali jeżyckich kamienic, rodzinne legendy i historie o prawdziwych wydarzeniach, które trafiły do poznańskiej sagi - najnowsza książka Małgorzaty Musierowicz napisana wspólnie z córką Emilią Kiereś pełna jest skarbów bezcennych dla miłośników Jeżycjady.
Jeżycjadowe kompendium wiedzy
"Na Jowisza!" ma na pierwszy rzut oka formę słownika wyjaśniającego od A (jak "album fotograficzny") do Ż (jak "żółty zeszyt") przeróżne powiązania między prawdziwym życiem a literackim światem poznańskiej sagi.
Ale już sama konstrukcja haseł odbiega od encyklopedycznych standardów i podporządkowana jest charakterystycznemu dla całej Jeżycjady życzliwemu poczuciu humoru.
Mamy więc wśród haseł osobowych klasykę - "Stefanię Majewską", ciut mniej klasycznego "Rudzika" i już zupełnie odbiegających od reguł konstruowania słownikowych haseł - "Tatę Kłamczuchy", "Steve’a - masywnego blondyna" czy "Dziewczynkę ze szklanymi guziczkami". Nie ma znaczenia, czy są to postaci literackie czy autentyczne, czy należą do rodziny Borejków, Musierowiczów czy wielkiej rodziny czytelniczej - wszyscy są równie prawdziwi i czują się w tej niezwykłej publikacji jak piniondz w umywalce - wpadają i pasują, choćby nie umieli pływać.
Podobnie jest z hasłami z innych dziedzin, które zresztą również wymykają się klasyfikacji, jak cała książka: "Błyskawica" niewiele ma wspólnego z fizyką czy meteorologią, "Zakładanie książek" to rozbudowana scenka rodzajowa, a "Pochwalone niech będą ptaki" to dużo więcej niż cytat. I nagle okazuje się, że słownikowa forma to jedynie dobry pretekst do snucia opowieści o tych niezwykłych tajemnych przejściach pomiędzy światem realnym a rzeczywistością literacką, o zwyczajnych niezwykłych zdarzeniach, ulubionych książkach, ludziach i miejscach.
Panuje tu atmosfera jak przy rodzinnym stole, przy którym usiadł też ktoś, kto zajrzał przez okno i natychmiast zapragnął "wpaść na obiadek", bo odkrył ciepło, za którym bardzo tęsknił. Wielbiciel Jeżycjady poczuje się jak u siebie od pierwszej strony.
Poznański spacerownik
O wpływie Jeżycjady na rozpoznawalność miejsc w Poznaniu i zwiedzaniu miasta z wybranymi tomami cyklu w dłoni napisano już setki, jeśli nie tysiące stron. "Na Jowisza!" bije wszystkie tomy sagi na głowę liczbą i drobiazgowością opisywanych miejsc. Ba! Są w tym tomie również liczne zdjęcia autorstwa Emilii Kiereś, z których można konstruować całe gry miejskie lub spacery z zagadkami, na przykład "znajdź jeżyckie balkony zaprezentowane w książce" albo "która to wieżyczka?"
Po raz pierwszy miłośnicy poznają tak szczegółowo kolejne etapy życia rodziny Barańczaków (bo o tym, że autorka "Kalamburki" jest siostrą poety Stanisława chyba nie trzeba nikomu przypominać?) z adresami i opisami miejsc. Czytelnicy wędrują więc wraz z autorkami przez Poznań od ulicy Grottgera, przez Kościuszki 110, zaglądają do podstawówki przy Stalingradzkiej 66 (tak, to również podróż w czasie rzecz jasna), a co jakiś czas wyskakują też poza miasto z całą rodziną Musierowiczów, na przykład do Siemczyna.
Czyli w sumie nie tylko spacerownik i nie tylko poznański.
Album czy artbook?
Pierwsze hasło książki - "Album" i zdjęcie rodzinnych albumów Musierowiczów daje wyobrażenie o podejściu do gromadzenia rodzinnych pamiątek. Zdjęcia są równie cenne jak zapiski obok nich, nierzadko dokonywane przez kilka osób. Albumy wertuje się bez końca i, w chwili natchnienia, dodaje się kolejne dopiski i komentarze. Strony czasami wypadają, to się je podklei i dalej zagląda w każdej wolnej chwili, zwłaszcza gdy trzeba poprawić sobie humor.
W książce "Na Jowisza!" zdjęć i różnorodnej grafiki jest mnóstwo. Są niepublikowane dotąd zdjęcia z rodzinnych albumów, są rysunki i malunki Małgorzaty Musierowicz, domowe zapiski, dokumenty, zdjęcia Poznania i innych opisywanych miejsc. Jest sporo światła i wolne pola na zapiski czytelników. Jest nawet cała strona (a nawet dwie!) specjalnie na to przeznaczona!
Wielki spełniony romans
Jest więc najnowsza książka Małgorzaty Musierowicz po trosze kompendium wiedzy o Jeżycjadzie, autobiografią, spacerownikiem i albumem oraz artbookiem. Ale przede wszystkim to związany z poznańską sagą epicki romans.
Pierwsza i najważniejsza, wyrażana bez patosu, a często z humorem i uśmiechem - to miłość do rodziny i swojego miejsca. Do własnej dzielnicy i miasta. Kolejna miłość - do życia. Po prostu. Sentencja carpe diem i satysfakcja z dobrze wykorzystanego czasu, który został dany, wyziera praktycznie z każdej strony.
Trzecia, olbrzymia i spełniona - to miłość do książek i czytania, okupiona bólem, gdy za czytanie nieobowiązkowej lektury na lekcji karano trzcinką po łapach. Miłość od pierwszego wejrzenia i spojrzenia - na szyld z tajemniczymi znaczkami. Odkrycie, że krył się za nimi napis APTEKA, było początkiem jednej z największych przygód i miłości życia.
Wiodła ona przez rodzinny księgozbiór, kolejne biblioteki, z Biblioteką Raczyńskich na czele i olbrzymi Antykwariat na Starym Rynku, po którym (antykwariacie, nie Rynku) nie ma już dzisiaj śladu. To były kolejne etapy prowadzące do tworzenia własnych książek, ale przede wszystkim możliwość podróżowania i budowania bezpiecznych i pięknych enklaw w świecie, który często nie bywał ani piękny, ani bezpieczny.
"Na Jowisza!" to, jak każdy tom Jeżycjady, opowieść z happy endem, ale też z otwartym zakończeniem. W żółtym zeszycie pozostały wciąż strony do zapisania. I każdy z czytelników otrzyma wraz z książką dwie z nich, które sam może zapełnić.
Jeżycjada w formie audiobboków
A na koniec prawdziwa gratka dla miłośników twórczości Małgorzaty Musierowicz. Autorka zgodziła się na publikację "Jeżycjady“ w formie e-booków i audiobooków (czytanych przez nią samą). Do końca roku ma w tej formie ukazać się cała seria książek autorki. W promocję zaangażowało się miasto Poznań.