Gwiazdy w siodle

Aktorzy, muzycy i dziennikarze walczyli o tytuły w Jeździeckich Mistrzostwach Gwiazd "Lewada Art Cup" w Zakrzowie (Opolskie).

Uczestnicy podczas weekendu (27-28 sierpnia) rywalizowali w trzech konkurencjach, a także spotykali się z fanami, rozdawali autografy i pozowali do zdjęć.

Do tegorocznych zawodów rozgrywanych w kategoriach: skoków przez przeszkody, ujeżdżeniu i powożeniu bryczką zgłoszono 51 uczestników.

Mistrzostwa Gwiazd w Zakrzowie organizowane są po raz 8. Na pomysł imprezy wpadli wspólnie wielokrotny mistrz Polski i b. trener polskiej reprezentacji w ujeżdżeniu, Andrzej Sałacki i dziennikarka telewizyjna Katarzyna Dowbor.

- Co roku jest trochę inaczej, chociaż nie chodzi nam o to, żeby wymyślać coś nowego. Ważne jest na pewno to, że co roku wygrywa ktoś inny. Pewniaki spadają z konia, i jest śmiesznie. Emocje są zawsze, a na tym polegają zawody sportowe - powiedziała Dowbor.

W najtrudniejszej - zdaniem Sałackiego - konkurencji - czyli w skokach, najlepszy okazał się grający w serialu "Złotopolscy", Mariusz Krzemiński. O półtorej sekundy wyprzedził mistrzynię boksu Iwonę Guzowską. - Ta dyscyplina wymaga kilku lat wcześniejszego treningu. Trudność polega na tym, że równowagę trzeba utrzymać nie tylko w normalnej jeździe, ale także w trakcie skoku i lądowania - powiedział Sałacki.

Pomysłodawca mistrzostw podkreślił, że organizatorom zależy, by w ferworze sportowej rywalizacji nikomu nic się nie stało.

- Wysokość przeszkód jest dostosowana do umiejętności jeźdźców. Do tej pory udaje nam się to, że podczas zawodów nie dochodzi do kontuzji - zaznaczył.

W konkurencji ujeżdżenie, nazywanej potocznie baletem, lub tańcem z koniem zwyciężyła Izabella Bukowska, znana widzom m.in. z seriali "Klan", "M jak miłość" i "Na dobre i na złe". Drugi był rysownik Henryk Sawka, a trzeci - aktor Dariusz Kordek. Sałacki, który jest 12-krotnym mistrzem Polski w ujeżdżeniu, a także jako jedyny polski jeździec występował na prywatnym pokazie dla brytyjskiej królowej, zaznaczył, że na potrzeby zawodów w Zakrzowie ujeżdżenie zostało znacznie uproszczone.

- W wydaniu olimpijskim jest to bardzo trudna dyscyplina. U nas sprowadza się raczej do sprawdzianu - jak jeździec dogaduje się z koniem. A to nie jest jakoś szczególnie trudne, bo konie doskonale same z siebie współpracują z ludźmi. Koń - tak samo jak pies - lgnie do człowieka i jest to bardzo przyjemne - podsumował Sałacki.

W tym roku organizatorzy zawodów postanowili uatrakcyjnić rywalizację i zawodnicy startujący w powożeniu musieli również pokonać specjalny tor przeszkód samochodem terenowym. Wyjątkowego pecha miał Kevin Aiston, który całą trasę przejechał na... zaciągniętym hamulcu ręcznym i zajął przedostatnie miejsce. - Coś czułem, że śmierdzi, ale nie wiedziałem co - tłumaczył się potem.

INTERIA.PL/PAP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas