Do nowego anioła

Wielu mi to mówiło: tuż za Wornfield za zakrętem uderzam w wysepkę i ponieważ staram się odzyskać kontrolę nad pojazdem lub ponieważ zupełnie ją tracę, zjeżdżamy z drogi i uderzamy prosto w wielkie drzewo. Na tych polach rośnie tylko jedno takie drzewo.

article cover
Wydawnictwo Znak

W tej samej chwili z przeciwnej strony nadjeżdża radiowóz. Zatrzymuje się, wysiada z niego kobieta o imieniu Ina. Przez rozbitą szybę naszego samochodu mówi coś do Rosemyn, tylko ona - dziewięcioletnia dziewczynka o wielkich oczach - nie straciła przytomności. Przyjeżdżają karetki pogotowia, kolejne radiowozy i wozy strażackie. Jeden chłopiec z klasy Rosemyn słyszał syreny.
Jej stopa zaklinowała się; tylne siedzenie zostało wypchnięte do przodu. Rose nie płacze ani nie krzyczy, mówi tylko, że boli ją ręka, i kilka razy pyta:
- Czy to się naprawdę zdarzyło?
Nie pyta o ciebie ani o mnie. Całe szczęście, że jest ktoś, kto jej pomoże.

Usuwają szybę; jakiś strażak wyciąga Rosemyn z wraku i bierze ją na kolana. Sam ma dwie córeczki.

- Nie chcę do szpitala - powtarza Rose. A także: - Nie chcę zastrzyku.

Twoje ciało zostało przyparte do deski rozdzielczej. Inę martwią wydawane przez ciebie dźwięki, wskazujące na poważne wewnętrzne obrażenia.

Phoebe także ma zaklinowane stopy. Wpadła między nasze siedzenia, a jej głowa opiera się o twoje ramię pod dziwnym kątem. Kiedy Ina przesuwa ją do odpowiedniej pozycji, Phe wymiotuje.

Ktoś, kto pracuje dla Johna, akurat w tym momencie przejeżdża na rowerze, w drodze do domu. Rozpoznaje białe volvo i dzwoni do Lauren i Johna, tak że zarówno oni, jak i moi rodzice szybko dowiadują się o wypadku.

Leżę na polu. Siła uderzenia otworzyła drzwi od mojej strony i wyrzuciła mnie z samochodu - nie zapiąłem pasów. Według policji to prawdopodobnie ocaliło moje życie.

To, że dzieci przeżyły, również jest cudem: jakikolwiek inny samochód, bez tej karoserii z 1966 roku, zostałby całkowicie zmiażdżony. A to właśnie ty wolałaś odnowić volvo, niż przerzucić się na "zwykły" używany samochód. Staliśmy przed tym dylematem przez kilka tygodni; chodziło o bezpieczeństwo, pieniądze, a nawet przywiązanie. Pewnego wieczora, kiedy wracałem z pracy do domu, w końcu podjąłem decyzję (nie zostało nam dużo czasu): Weźmy to volvo, które wpadło nam w ręce. Jednak gdy dotarłem do domu, akurat rozmawiałaś przez telefon, mówiąc: "Niech przyjedzie Pete i zajmie się volvem, kiedy będzie miał czas".

Podczas gdy dziewczynki kładzione są na nosze i Phe dostaje na miejscu kroplówkę, przyjeżdżają tata z Johnem i udzielają policji wszystkich potrzebnych informacji, dzięki czemu policjanci nie będą musieli przesłuchiwać Rosemyn.

Dwie karetki odjeżdżają w stronę Denton - jedna zabiera ciebie, druga Rosemyn - a dwie w kierunku Southmere, te wiozą mnie i Phe. Nie wiem, dlaczego podjęto taką decyzję, wiem tylko, że była ona dowodem dalekowzroczności.

Sanitariusz próbuje nawiązać kontakt z Rosemyn, udaje mu się to tylko przez krótkie chwile, ponieważ przez większość czasu dziewczynka nie wychodzi ze swojej skorupy.

- Krew na podłodze - mówi kilka razy. A potem wciąż powtarza: - Nie mów o tym. To straszne? - I kiedy sanitariusz robi jej zastrzyk: - Przedtem też bolało...

Moja mama opowiada Lauren swój sen sprzed około dziesięciu dni (wtedy przyśnił mi się też mój):

- Znajdowałam się na cmentarzu, w pobliżu rozkopanego grobu. Obok dwójkami przechodzili ludzie. Nie widziałam ich twarzy, jednak jeden z nich zapytał: "Kto to?", a ja odpowiedziałam: "Mój najstarszy syn. Tak często mu powtarzałam: "Prowadź ostrożnie?"".

W rzeczywistości nigdy tego nie mówiła, często musiała o tym myśleć. Czym jest teraz "rzeczywistość"?

Zaraz po przebudzeniu mama zaczęła oszczędzać energię, przygotowywać się.

Po powrocie do domu Lauren i Johna mój tato dzwoni do twoich rodziców. Twoja matka mówi tylko: "O, nie?", a twój ojciec pyta: "Kto prowadził?".

Wiem, że to pytanie musi pojawić się jako pierwsze. Muszą czuć ulgę, kiedy dowiadują się, że to nie ty spowodowałaś wypadek.

Jadą do Denton, gdzie czekają, podczas gdy cały zespół lekarzy zajmuje się tobą.

Twój mózg i organy wewnętrzne są poważnie uszkodzone, masz złamaną rękę i nogę, zmiażdżoną piętę.

Twoje szanse na przeżycie są niewielkie. Dzwonią do Judy.

Leżysz pod prześcieradłem. Widać tylko twoją głowę i na szczęście nie ma na niej śladów obrażeń. Wciąż masz w uszach kolczyki.

Twoja matka chce odsunąć prześcieradło, jednak chirurg nie pozwala jej na to. Pamięta tylko, jak głaskała cię po twarzy.

Moi rodzice wraz z Johnem i Lauren udają się do szpitala w Southmere. Lauren początkowo się waha, czy powinni zostawić w domu zdezorientowane dzieci w dniu urodzin Leona. Jednak John nalega, gdyż zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji.

Elise i Rachel płaczą. Leon ogląda sport w telewizji. Później, w czasie zabawy, zbyt głośno się śmieją.

Jezdnia w pobliżu miejsca wypadku wciąż jest zablokowana. Cała czwórka nie ma wyjścia - muszą się zatrzymać i patrzeć na ten widok; reflektory oświetlają wrak i zamieszanie wokół niego. Jadą do rannych, nie mając pojęcia, jaki jest nasz stan, wiedzą, że nie jest dobrze, muszą czekać w kolejce samochodów, co jeszcze bardziej odrealnia sytuację.

Phoebe leży na oddziale intensywnej terapii podłączona do aparatury podtrzymującej życie. Ma obrzęk mózgu. Jednak jej twarz i reszta ciała zupełnie nie ucierpiały.

Nie można jej jeszcze odwiedzać; znajduje się w śpiączce, która ją chroni i z którą jednocześnie musi walczyć. Tą bitwę musi stoczyć sama, poruszając się na poziomach, o których nie mamy pojęcia.

Mam odmę opłucnej. Trzeba zastosować drenaż i przez trzydzieści minut mój stan jest krytyczny. Mam też roztrzaskane udo, które wymaga interwencji chirurga: należy ześrubować kość. Wstrząśnienie mózgu i połamane żebra wyleczą się same.

Czterech odważnych jedzie do szpitala w Denton.

Mama mdleje w progu twojego szpitalnego pokoju i musi zaczekać na zewnątrz. To jej jedyna chwila "słabości"; dzięki temu wiem, jak intensywne są jej emocje.

Lauren ostrożnie dotyka twojego ramienia i całuje cię. Zdałam sobie sprawę z tego, jaka była samotna, jak bardzo ją kochałam - powie mi któregoś dnia - wiedziałam, że czuje moją obecność.

Mówi to teraz głośno, a także: "Kocham cię".

Nasze rodziny spotykają się w pomieszczeniu, w którym przekazywane są złe wiadomości.

Wchodzi neurolog i mówi im, że rokowania są kiepskie.

Znajdujesz się w stanie śmierci klinicznej.

Kiedy potem dowiaduję się, że nawet John płacze, słysząc te wieści, łatwiej mi poczuć, co tak naprawdę się działo.

- To musiał być ten stary samochód - mówi twój ojciec. - Nie znosiłem go. Pewnie hamulce nie były sprawne.

John milczy. Właściwie podarował nam ten samochód, żeby został w rodzinie.
Do nowego anioła

Wydawnictwo Znak
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas