Poza miastem
Coraz więcej ludzi ucieka z dużych miast, szukając przyrody i świeżego powietrza, marząc o zbudowaniu domu z dala od sąsiadów. Takie właśnie plany Grażyna i Adam wprowadzili w życie. Dawny zajazd pod Lesznem stał się domem dla ich czteroosobowej rodziny.
Wszyscy znajomi namawiali ich, żeby wybudowali nowy, piękny budynek, a nie remontowali starą ruderę. Oni jednak czuli, że niełatwo jest uzyskać efekt, jaki oferuje stary dom, a przebudowa restauracji wydała im się bardzo interesującą opcją. Dziś mieszkają tu z mamą pana Adama i młodszym synem Maciejem - starszy, Patryk, wyprowadził się do własnego mieszkania w Lesznie. Domu strzegą dwa psy - Dżichad i Łobuz.
Kominek i salony
Budynek został przeprojektowany i rozbudowany - powierzchnia użytkowa zwiększyła się do 360 metrów kwadratowych. Projekt rezydencji stworzyły Renata Boncler i Sylwia Tasiemska, którym właściciele dali niemal wolną rękę.
Do głównego budynku - pozostałości po restauracji - dobudowano sporą część siedziby. Są tu trzy sypialnie i łazienki. Największym i najbardziej reprezentacyjnym pokojem w domu jest salon. To prostokątne pomieszczenie ma aż sto dwadzieścia metrów kwadratowych. Stoi tu bardzo duży stół, przy którym jest miejsce dla całej rodziny.
Na środku salonu powstał efektowny, dwustronny kominek, który zasłania słup nośny podtrzymujący strop. Kominek z każdej strony wygląda nieco inaczej - Renata i Sylwia przedstawiły gospodarzom dwa projekty do wyboru; oba się spodobały. Ani gospodarze, ani projektantki nie potrafili z żadnego zrezygnować - i ostatecznie zdecydowano się na wykorzystanie i jednego, i drugiego. Uzupełnieniem części wspólnej domu jest pokój dzienny, wysokie pomieszczenie z oknami do podłogi.
Czekolada i błękit
Cała kolorystyka domu w środku i na zewnątrz to dzieło projektantek. Grażyna i Adam nie chcieli białych ścian, potrzebowali stonowanego koloru - takiego, który by nie konkurował z zielenią wdzierającą się z zewnątrz. Wybrano więc beż i barwę czekolady. Dzięki dużej ilości światła ten bardzo ciemny kolor nie działa przygnębiająco. Od początku założeniem było ciepłe, rodzinne, przytulne wnętrze, jednak wprowadzenie ciemnego brązu wymagało dużej odwagi ze strony gospodarzy - to pierwsi klienci Renaty i Sylwii, którzy zdecydowali się na tak kontrowersyjny zabieg. Dla kontrastu i ożywienia wnętrza projektantki wprowadziły intensywny błękit - w tym kolorze jest ściana w kuchni i lampy w jadalni.
Całą stolarkę i kominek wykonano na zamówienie. Większość mebli pochodzi z Ikei, jedynie stoły, przede wszystkim duży stół w jadalni, zostały wykonane na zamówienie, według projektu projektantek.
Miłość do roślin
Gdy planowano przebudowę, pan domu miał tylko jedno zdecydowane życzenie - zależało mu na dobudowaniu ogrodu zimowego; resztę rozwiązań zostawił w rękach projektantek. Pan Adam kocha zieleń, z wykształcenia jest ogrodnikiem. W ogrodzie zimowym najważniejsza jest hodowla storczyków, duma całej rodziny. Jest tu też jacuzzi, które niemal co wieczór wykorzystywane jest przez domowników. Pan Adam nie pozwolił projektantkom zająć się roślinami w swoim królestwie - wszystko powstało według jego pomysłu. Tutaj rodzina i przyjaciele przywożą swoje rośliny na "wakacje", a także po to, żeby doszły do siebie, gdy chorują i słabo rosną. Sam gospodarz twierdzi, że rośliny to dla niego najlepszy odpoczynek. Ma gdzie odpoczywać - do dyspozycji rodziny jest także ogromny ogród o powierzchni aż 7600 metrów kwadratowych. Pan Adam spędza tu większość czasu latem - lubi zwłaszcza siedzieć przy dużym stawie. Łowi ryby, które później "wypuszcza na wolność". W ogrodzie poza stawem jest jeszcze oczko wodne i strumyczek. Z drugiej strony domu zaprojektowano miejsce na biesiady przy grillu i kort tenisowy, który służy rodzinnym turniejom. Po rozgrywkach można wypocząć w saunie lub w jaccuzi.
tekst Agata Drogowska, zdjęcia Norbert Banaszyk/DADA