Kariera modelki? Tak, ale nie przez łóżko!
Wiele nastolatek marzy o pracy na wybiegu i przed obiektywem. 17-letniej Oli udało się spełnić te pragnienia, choć napotkała po drodze różne problemy.
Pożyczyłam od kumpeli 200 złotych i pojechałam. Rodzicom nie chciałam nic mówić, bałam się, że zaczną protestować albo mnie zniechęcać. Wolałam pogadać z nimi dopiero, jak już coś wypali.... Oszustwo - to takie proste
Cyprian, bo tak miał na imię fotograf, zachwycał się mną. Kiedy się przygotowywałam, odebrał telefon i powiedział, spoglądając na mnie: "Właśnie mam dla państwa wspaniałą modelkę, przyślę jej zdjęcia jeszcze dzisiaj". Podniecona tym wszystkim, nie zwróciłam uwagi na to, że studio było obskurne, a aparat Cypriana wyglądał jak tania cyfrówka dla amatorów.
Po skończonej sesji fotograf zapewnił mnie, że zadzwoni. Czekałam tydzień. Nic. Nie odpisywał też na maile. Zdenerwowałam się. Sprawdziłam w necie agencje, z którymi ponoć miał kontrakt. Zadzwoniłam do jednej z nich: nigdy o nim nie słyszeli...
Kumpela, oburzona, że facet naciągnął mnie na kasę, zaproponowała, żebym poszła do tego studia. Okazało się, że korzysta z niego wielu początkujących fotografów. Załamałam się, ale nie chciałam iść na policję, bo musiałabym się do wszystkiego przyznać starym.
Molestowana przez wiceszefa
Minęło pół roku, zanim zaczęłam znowu myśleć o pracy modelki. Pewnego dnia zobaczyłam na słupie ogłoszenie, że nowa agencja organizuje casting. Było już za późno, żeby się na niego udać, spisałam jednak numer. Sprawdziłam w internecie, czy taka firma istnieje. Okazało się, że tak:
tym razem wszystko wydawało się w porządku. Zadzwoniłam i powiedzieli, żebym od razu podesłała im moje zdjęcia. Po kilku dniach odezwali się i zaprosili mnie na sesję do portfolio.
Nie kazali nic płacić. Kiedy przyszłam,było tam kilka osób.