Poradnik poadopcyjny cz. II
Adoptowałeś psiaka? Oto kilka porad, by uniknąć popełniania podstawowych błędów!
Bład nr 6. Po co mi ta smycz..
Wyskakujemy z łóżka, ubieramy się w co popadnie i czym prędzej wyprowadzamy "Azorka" na spacer. Jest wcześnie rano, jesteśmy nieprzytomni, mieszkamy na ogrodzonym osiedlu, więc dla własnej wygody spuszczamy pupila ze smyczy. Jeśli mamy szczęście, wracamy z "Azorkiem" do domu po około dwóch godzinach biegania pomiędzy blokami, obudzeni, zdenerwowani, przestraszeni z bolącym gardłem, bo okazało się, że "Azor" nie chciał wrócić z nami do domu...
Rada
Przez okres około miesiąca, a czasem nawet dwóch nie spuszczamy naszego "Azorka" ze smyczy.
Dajemy mu czas, aby w pełni się zaadaptował, poznał okolicę, przywiązał do nowych właścicieli, poznał sąsiadów i inne zwierzęta, żyjące w najbliższym otoczeniu..
Kiedy nowy członek naszej rodziny przekona się, że nie robimy mu krzywdy, nie bijemy, traktujemy w przyjazny sposób, karmimy, zaakceptuje nas jako swoją rodzinę - nawiąże z nami więź, która spowoduje, że chętnie zawsze do nas wróci.
Na początku możemy spróbować wyprowadzać "Azora" na długiej lince (tzw. treningowej) w ten sposób nie stracimy nad nim kontroli, za to przekonamy się, jak reaguje na odrobinę więcej swobody.
Błąd nr 7. Czy on nas słyszy?
Bardzo chcielibyśmy, aby nowy członek naszej rodziny nie widział poza nami świata, aby był nam wierny, posłuszny i grzeczny, aby przychodził do nas na każde zawołanie, radośnie merdając ogonkiem.
Niestety obserwujemy coś wręcz przeciwnego. Już nawet zaczynamy w myślach zadawać sobie pytanie, czy decyzja o adopcji była słuszna, czy ten zwierzak jest dla nas, czy nas polubi, zaakceptuje.
Tym czasem "Azor" sprawia wrażenie jakby wcale nie był nam wdzięczny, ignoruje nasze polecenia, nawet nie zwraca na nas uwagi. Wpadamy w zakłopotanie, zaczynamy się zastanawiać, myśleć, analizować.
Rada
Nasze marzenia i oczekiwania względem "Azorka" spełnią się i to szybciej niż myślimy. Pamiętajmy, aby zbyt szybko się nie poddawać, nie zastanawiać, nie analizować sytuacji. "Azor" doskonale to wyłapie, zauważy, że coś jest nie tak, dojdzie do wniosku, że nad czymś myślicie, nad czymś złym, bo zachowujecie się inaczej niż normalnie.
Zamiast się załamywać, postarajcie się nawiązać z pupilem bliższy kontakt. Pomysłów jest wiele, trzeba wykazać się kreatywnością i niekiedy sprytem, przede wszystkim jednak cierpliwością.
Zapewnijmy "Azorkowi" wiele atrakcji, obserwujmy, czym lubi się bawić, co sprawia mu przyjemność. Zazwyczaj każdy zwierzak jest niepoprawnym łakomczuchem. To klucz, który możemy z powodzeniem wykorzystać, np. karmiąc go z ręki, przywołując do siebie na spacerze lub w domu i nagradzając jego poprawne zachowanie niespodzianką w postaci np. pożywienia.
Nie obawiajmy się zabawy w turlanie piłeczki, rzucanie odpowiednich przedmiotów (np. Frisbee) itp. W końcu "Azor" to pies, a każdy pies uwielbia gonić za czymś co ucieka, fruwa lub dziwnie się porusza.
W sklepie możecie kupić specjalne zabawki np. piłeczki, do których wkłada się różnego rodzaju przysmaki (Kong), pupil bawiąc się taką zabawką, zrobi wszystko, aby dobrać się do zawartości wewnątrz.
Błąd nr 8. Pora karmienia...
Od opuszczenia schroniska minęło 24 godziny. Nasz "Azor" jest głodny. Pierwsze, co przychodzi nam do głowy to podzielić się domowym obiadem, smacznym, przyprawionym, ładnie pachnącym, a co najważniejsze, już ugotowanym.
Dzielimy się więc tym, co mamy i z przyjemnością obserwujemy jak głodny zwierzak opróżnia miskę. Niespodzianki zaczynają się kilka godzin później. Nasz "Azor" wypił dwie miski wody, jest ociężały, z jego wnętrza dochodzą dość dziwne i niepokojące odgłosy.
Jeśli mamy szczęście, zdążamy wybiec na trawkę w odpowiednim momencie. Zauważamy jednak, że to, co zrobił "Azor" zdecydowanie różni się od tego, co powinien był zrobić. To coś jest rzadkie, wodniste, lejące.
Rada
Nigdy nie częstujemy psa domowym obiadem, który dla nas jest smaczny, przyprawiony i wydaje się najbardziej odpowiedni. Jeśli koniecznie chcemy, aby nasz "Azor" konsumował tradycyjne potrawy, ugotujmy dla niego drugi obiad, pozbawiony przypraw, ziół i innych fantastycznych dodatków.
Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest zaproponowanie "Azorowi" posiłku z menu przeznaczonego konkretnie dla niego. Obecnie na rynku mamy spory wybór suchej lub mokrej karmy, dostosowanej do wielkości pupila, jego wieku i stopnia aktywności, czasem nawet do rasy.
Omijajmy tanie karmy sprzedawane w sieciach hipermarketów. Poszukajmy w najbliższej okolicy sklepu zoologicznego, w którym odpowiedzialna osoba zaproponuje nam konkretną karmę.
Zapłacimy kilka złotych więcej, kupując tym samym święty spokój sobie i zwierzakowi. Opłaci się podwójnie, bo szybko zorientujemy się, że żywienie suchą karmą jest o wiele tańsze niż gotowanie drugiego obiadu. Późniejsze mycie naczyń też nie jest za darmo.
Dla przykładu: dzienny koszt wyżywienia suchą karmą trzydziestokilogramowego "Azorka" wynosi około 1,50 zł.
Błąd nr 9. Wracamy do domu z wielkim workiem karmy...
Kupiliśmy najbardziej odpowiednią karmę. Bardzo dokładnie przeczytaliśmy informacje zawarte na opakowaniu, zapoznaliśmy się z tabelą, przedstawiającą wagową ilość pożywienia, która zaspokoi apetyt naszego pupila.
Odważoną ilość nasypujemy do miski, przywołujemy naszego "Azorka", który podchodzi, z niesmakiem sprawdza zawartość i odchodzi, patrząc na nas słodkimi oczkami pełnymi wyrzutu, które zdają się mówić "Czy ty zwariowałeś? Ja mam to zjeść. Nigdy w życiu. Nie ma mowy".
Rada
Każda rzecz i czynność wymaga wcześniejszego przygotowania i oswojenia. Nasz "Azor" musi nabrać przekonania do tych dziwnych kulek, znajdujących się w misce.
Karmienie pupila suchą, odpowiednio zbilansowaną karmą jest wielkim plusem zarówno dla niego jak i dla nas, przekonanie "Azora" wymaga jednak pewnych czynności i sprytu z naszej strony.
Zmianę żywienia wprowadzamy stopniowo, zastępując tradycyjne pożywienie suchą karmą. Systematycznie zmieniamy proporcje - coraz mniej gotowanego pokarmu, coraz więcej karmy.
Po jakimś czasie nasz "Azor" ze smakiem będzie spożywał suchą karmę oblaną łyżką sosu, albo odrobinką rosołu. Możemy też dodać kawałeczek mięsa, marchewki.
Pamiętajmy jednak o tym, że to, co dodamy ma być tylko niewielkim uzupełnieniem smaku, który uatrakcyjni te dziwne kulki.
Zmieniając karmę, warto znacząc od zakupu niewielkiego opakowania, wystarczającego na ok. 1-2 tygodnie; może się okazać, że dana karma akurat naszemu psiakowi nie służy lub wyjątkowo nie smakuje.
Błąd nr 10. Za 2 miesiące...
Od momentu pojawienia się w naszym domu nowego członka rodziny minęło dwa miesiące. Nasz "Azorek" całkowicie się zaadaptował, pokochał nas. Poznał nasze zwyczaje, rytuały dnia, znajomych, okolicę, w której mieszka, zwierzęta w sąsiedztwie.
W niczym nie przypomina biednego, wystraszonego psiaka, z którym wychodziliśmy ze schroniska. Wydawał się taki spokojny, grzeczny, powolny. Myśleliśmy, że to chodzący anioł, który nigdy w życiu nie sprawi żadnego kłopotu.
Tymczasem "Azorek" ciągnie na smyczy, nie zawsze reaguje na przywołanie, zjadł dwa lewe pantofle i potwornie oszczekał listonosza. Jak to możliwe, przecież on nie szczekał!
Rada
Pamiętajmy, że pupil, z którym wyszliśmy ze schroniska znajdował się w stresie, który trwał niekiedy bardzo wiele miesięcy. Nasz "Azor" był zamknięty w sobie, troszkę jakby wycofany, nieufny i wystraszony.
Nie ma co się dziwić, w końcu przebywał wśród obcych ludzi, do których nie mógł się przywiązać, wśród innych, niekoniecznie pozytywnie nastawionych do niego zwierząt. Nie jeden raz był zmuszony walczyć o miskę z jedzeniem.
Pamiętajmy o tym, że "Azorek", którego adoptowaliśmy jest w rzeczywistości zupełnie innym stworzeniem. Jego zachowanie, którego byliśmy świadkiem w schronisku zmienia się. I bardzo dobrze, bo zmiana zachowania świadczy o tym, że udało się stworzyć nam dla niego normalny świat.
Aby ułatwić adaptację psiaka w naszym domu, od początku ustalmy zasady, co wolno, czego nie i trzymajmy się ich konsekwentnie. Jeśli nie będziemy ulegać pokusie rozpieszczania naszego czworonożnego przyjaciela, a równocześnie podarujemy mu wiele miłości, ciepła i poczucie bezpieczeństwa, mamy wszelkie szanse w niedługim czasie uznać decyzję o przygarnięciu zwierzaka za jedną z lepszych, jakie kiedykolwiek podjęliśmy.
Andrzej Jaworski, Fundacja Psi Los