Reklama

Fotografki: Katarzyna Majak

Jest ogromnie wszechstronna. Sięga po bardzo różnorodne środki wyrazu, jeśli tylko są adekwatne do jej koncepcji i projektów. Katarzyna Majak niewątpliwie jest fotografem, dowodzi tego nie tylko dyplom poznańskiej ASP w tej specjalizacji.

Jest fotografem, bo obraz fotograficzny jest najważniejszy w jej kolejnych koncepcjach. Nie zawsze jednak jest to zdjęcie pojmowane klasycznie. Znacznie częściej stanowi fragment instalacji, punkt wyjścia wideo czy element projektu o wielowarstwowych znaczeniach.

Czarno-białe początki

Zaczynała od bardzo tradycyjnie pojmowanej fotografii czarno-białej w konwencji i zainteresowaniach bliskiej fotografii fotogenicznej i stylistyce szkoły jeleniogórskiej. Technicznie osiągnęła perfekcję, jednak obecnie nie utożsamia się już z tymi zdjęciami. Poszła dalej, obficie czerpiąc inspirację z własnej biografii. Eksploruje ją w kilku aspektach i na różne sposoby. Stworzyła całą serię nieostrych, czarno-białych autoportretów, uwieczniając zarówno swoją twarz, jak i sylwetkę w nieostrych, rozpływających się kadrach. Część z nich jest jednocześnie autoaktami.

Reklama

Kiedy wyjechała na stypendium Anderson Ranch Arts Center w Colorado w Stanach Zjednoczonych, gdzie czuła się obco i samotnie, stworzyła trzy filmy wideo odzwierciedlające jej stan ducha. Realizując je odwołała się do estetyki Wschodu, którą się interesuje ze względu na uprawianą jogę i wiersze w typie haiku, jakie pisze. Zrealizowane wtedy wideo zaprezentuje w grudniu 2008 r. na wystawie Usadowienie w Galerii Sztuki Wozownia w Toruniu. Będą jedną z dwóch pokazywanych tam koncepcji. Druga - tytułowa, to projekt także wywiedziony z bardzo osobistych przeżyć.

Sad utracony

Kiedy postanowiła na stałe osiąść w Warszawie, jej ojciec uznał, że powinna mieć własne mieszkanie. Ponieważ nie było go stać na jego zakup, sprzedał swój ukochany sad. Prezent w postaci mieszkania zamiast uszczęśliwić obie strony: obdarowującą i obdarowywaną, wykopał w rodzinie niewidzialną przepaść. Starając się jakoś z tym uporać, autorka eksploruje w kolejnych projektach motyw sadu. Jabłoń i jabłko mają liczne konotacje symboliczne, zwłaszcza w kulturze chrześcijańskiej. Majak sytuuje się w pozycji nowej Ewy. Realizuje autoportret, w którym trzyma jabłko, jak Madonna. Stara się artystycznymi projektami, które cały czas przepracowuje i do których regularnie wraca, odkupić niezawinioną winę sadu. W Toruniu jej autoportret z jabłkiem zobaczymy oprawiony i przystrojony sakralnym, haftowanym w jabłonie "ręcznikiem" wywiedzionym z prawosławnej tradycji zdobienia ikon przez wiernych. Zdjęcie to będzie zwornikiem instalacji, na którą złożą się zainscenizowany sadzonkami jabłoni sad, skrzynki po jabłkach, w jakich przewozi się je do skupu i projekcja wideo. Czy toruńska wystawa odkupi do końca historię rodzinną? Zapewne nie. Majak przeczuwa, że opowieść o sadzie będzie jeszcze niejednokrotnie powracać w jej twórczości.

Ślub, którego nie było

Katarzyna Majak zdecydowała się wyjść za mąż. Był ktoś, kto wydawał się na tyle ważny, że przyjęła jego oświadczyny. Pojawiła się ślubna sukienka. Nie była specjalnie kupiona, przeciwnie, Majak otrzymała ją od innej kobiety. Ślub jednak się nie odbył, a autorka całą sytuację, mimo że sama ją sprowokowała i na siebie wzięła odium decyzji, przeżyła jednak bardzo mocno. Wyciągniecie się z tego traumatycznego doświadczenia przekuła w kolejny projekt. Sfotografowała się w swojej ślubnej sukience. Zrobiła sesję w profesjonalnym atelier fotograficznym na kiczowatych "ślubnych" tłach, wyjechała z nią do Indii, czyli tam gdzie planowali podróż poślubną - powstały kolejne zdjęcia. Na następnych pojawili się ubrani w suknie - jej niedoszły mąż i jej obecny partner. Zrealizowała sesje w plenerze: ona w sukience, za aparatem Przemek Pokrycki. Kolejne zdjęcia zrobił Oiko Petersen. Na wszystkich jest sukienka w różnych rolach, nigdzie jednak nie ma obojga państwa młodych. Zdjęcia zasiedliły ślubne albumy, specjalnie drukowane, oprawione, obleczone w tiulowe, białe pokrowce. Do fotografii Majak dobrała ozdobne, często złote, historyzujące ramy. Wykorzystała wszystkie przynależne ślubom obrzędy, aby oswoić swoje przeżycie. Projekt pokazała Marcie Tarabule z krakowskiej Galerii Zderzak. Teraz część zrealizowanych prac pojechała na Targi Sztuki w Berlinie. Całość ciągle się rozrasta: o kolejne zdjęcia, muzykę, wideo. Zostanie zaprezentowana w postaci wystawy w Galerii Zderzak w marcu 2009 r. Trudno powiedzieć, jak skończy się ta historia. Majak ma w pamięci, że jej mama nie ma ze ślubu kościelnego żadnych zdjęć, bo brała go w tajemnicy, oficjalnie był tylko ślub cywilny. To też jest temat, który być może zainspiruje kolejną część sukienkowego projektu.

Fotografia Katarzyny Majak, a raczej cała jej twórczość, w której zdjęcia pojawiają się jako dokument, nośnik symbolicznych treści i zapis osobistej spowiedzi to wyjątkowy konglomerat wszechstronnej umiejętności wykorzystywania tego ogromnie pojemnego medium. W przypadku działań Majak fotografia jest zarówno źródłem koncepcji, jak i ich notacją. Jest jak samointerpretujące się perpetuum mobile.

WYSTAWA

Katarzyna Majak. Usadowienie

Galeria Sztuki Wozownia w Toruniu

4 grudnia 2008 r. - 4 stycznia 2009 r.

Sztuka.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy