Reklama

Maleńczuk: W tym biznesie trzeba balangować

Maciej Maleńczuk to chyba jeden z nielicznych artystów w Polsce, któremu wciąż nie obce jest rock 'n' rollowe spojrzenie na rzeczywistość.

Muzyk co prawda wraz z upływem lat łagodnieje i stał się rodzinną osobą, nie wierzy jednak, by w show biznesie można było uniknąć szeregu pokus.

"Oprócz tych chwil, kiedy w hotelu jest balanga, rzeczywiście jestem rodzinny. Z Ewą jestem już 12 lat, w tym sześć lat w małżeństwie. Mamy dwoje dzieci i nie zamierzamy się rozstawać, kiedy gwieździe rocka zdarzy się jakaś libidalna przygoda" - opowiada 41-letni Maleńczuk w wywiadzie dla tygodnika "Gala".

"Wiadomo, że jestem artystą, podróżuję, mam fanki, które piszczą na mój widok i zawsze jakaś może się zaplątać do garderoby. Po pierwsze, gwiazdor nie musi wszystkie opowiadać żonie, po drugie, nie od razu musi się zakochać, a po trzecie, skok w bok nie oznacza rozpadu małżeństwa i cierpienia dzieci".

Reklama

"Na tym polega dorosłość Maleńczuka i jego związku. A jeśli chodzi o moją żonę, to widziały gały co brały" - tłumaczy wokalista Pudelsów.

Dodaje, że w tej branży nie da się uniknąć pokus.

"Śmieszą mnie oświadczenia Alicji Janosz, która mówi: Nie będę ćpać, nie będę balangować, nie będę uprawiać przygodnego seksu, będę grzecznie chodzić spać i wstawać o siódmej. To jak ona chce istnieć w tym środowisku? Jak się chce być artystą, to nie da się żyć życiem urzędnika".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Maciek Maleńczuk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy