Reklama

Kobiety, buty i samochody

Przy wyborze samochodu kobiety są wzrokowcami, a mężczyźni potrzebują gry wstępnej. Dlatego, że dla mężczyzn samochód jest przedłużeniem męskości, a dla kobiet - przedłużeniem ich stylu. Najlepszym tego przykładem jest Fabia Monnari. Ma piękne, trochę mistyczne wzory namalowane na karoserii. I już widzę, jak to działa na kobiety. Wchodzi pani do salonu Skody i zauważa samochód ze wzorem, który przemówił do jej wyobraźni czy poczucia stylu. I voil?. Po zakupach. Może potem jeszcze dokupić dodatki, tzn. buty lub torebkę w kolorze wzorów na swoim nowym samochodzie.

Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus. Tak było, jest i będzie. Nie ma o co kopii kruszyć. Możemy się umawiać na partnerstwo w związku, walczyć o równouprawnienie, domagać się takiej samej pensji, jaką dostaje mężczyzna pracujący na naszym stanowisku. Feministki nas tylko za to pochwalą. Możemy też dopominać się, aby mężczyźni rozmawiali z nami o swoich uczuciach. Albo żeby nas spróbowali zrozumieć. Choć to zadanie niemożliwe, bo nie od dziś wiadomo, że kobiet i fizyki kwantowej nie rozumie nikt. I jeśli jakiś dzielny, męski wojownik będzie starał się zdobyć Wenus, to niech sobie odpuści modę i zakupy. W tej materii kobietami rządzi Pierwsze Prawo Estetyki, którego mężczyźni nie tylko nie znają, ale także go nie rozumieją (jak już poznają). Zasada działania tego prawa jest prosta. Kobieta będąc na zakupach przeważnie musi kupić coś kompletnie niepraktycznego i bardzo drogiego. Tak oczywiście myślą mężczyźni.

Reklama

My, kupując piątą parę szpilek w kolorze karminowym uważamy, że robimy świetny interes. Bo przecież każda para jest z innej kolekcji i na inną okazję. Dla faceta oznacza to pieniądze wyrzucone w błoto. Na szczęście przeważnie są to nasze własne, ciężko zarobione, więc nic jemu do tego. Ale mężczyzna i tak będzie zachodził w głowę, co nami kierowało, kiedy kupowałyśmy tą piątą parę seksownych szpilek. I tu dochodzimy do sedna sprawy. A raczej priorytetów. Dla kobiet liczą się względy estetyczne, dla mężczyzn - praktyczne. To dlatego kobieta kupując samochód nie powie: - Hej, co kryje się pod maską tej machiny? Tysiąc koni mechanicznych? Czy ma ABS, TDi, AGD i RTV? Nie, nie. Kobieta, która udała się do salonu samochodowego, najpierw przejdzie się po nim niespiesznym krokiem, obejrzy wszystkie modele, NIE ZAGLĄDAJĄC IM POD MASKĘ. A następnie podejdzie do stojącego już blokach startowych sprzedawcy i zapyta: - Czy ten śliczny czerwony model dostępny jest także w wersji trzydrzwiowej? Tak, tak. Sama prawda. I nie obruszajcie się drogie panie, bo jakiś czas temu jeden z japońskich producentów samochodów, wypuszczając model skierowany do kobiet, przeprowadził badania, z których jasno wynika jeden fakt. Kobiety przy wyborze samochodu kierują się jego wyglądem, stylem i kolorem, a nie parametrami technicznymi. Oczywiście, spieszę zapewnić, że owe badania na pewno nie objęły żeńskich wersji Roberta Kubicy. Takie panie bowiem biją na głowę mężczyzn w swojej znajomości aut. Weźmy chociażby taką Martynę Wojciechowską. Jej facet na pewno żyje w wiecznym stresie, że wie mniej o samochodach niż ona.

Ale zostawmy panią Martynę i wróćmy do tematu. Nie ma się co oszukiwać. Wygląd samochodu jest dla przeciętnej kobiety wszystkim. Sama znam pewną niezależną, dobrze prosperującą damę, która nabyła nowy model popularnej marki samochodu, a ponieważ był to pojazd wtedy jeszcze niezbyt często widywany na naszych ulicach, jakiś dżentelman zaczepił ją na stacji benzynowej i zapytał - biedaczek, to był jeden z tych, którzy nie znają Pierwszego Prawa Estetyki - jakiej mocy silnik ma jej auto. Owa pani spojrzała na niego jak sroka na gnat i odpowiedziała zgodnie z prawdą: - Jak pan chce, to sprawdzę w dowodzie rejestracyjnym. Historia ta jest jednym z przykładów, czym jest dla kobiety jej samochód. Dla mężczyzn może on, podkreślam MOŻE, być przedłużeniem męskości, dla kobiet - jest przedłużeniem ich stylu.

Najlepszym tego przykładem jest Fabia Monnari. Ma piękne, trochę mistyczne wzory namalowane na karoserii. I już widzę, jak to działa na kobiety. Wchodzi pani do salonu Skody i zauważa samochód ze wzorem, który przemówił do jej wyobraźni czy poczucia stylu. I voila. Po zakupach. Może potem jeszcze dokupić dodatki, tzn. buty lub torebkę w kolorze wzorów na swoim nowym samochodzie. Mężczyzna nigdy by tak nie postąpił, to znaczy, nigdy by nie kierował się tym, co na masce, a raczej tym, co pod nią. Najpierw by poczytał o tym samochodzie setki artykułów w prasie, Internecie, oglądnąłby miliony programów motoryzacyjnych. Na koniec spędziłby miliardy godzin, dyskutując z kolegami na temat możliwości danego auta, a dopiero potem udałby się do kilku salonów, żeby porównać ceny i zrobić próbną rundkę. I nie mówię, że jeden sposób jest lepszy od drugiego. Po prostu tak mamy. Tego się nie zmieni. Choć jedna rzecz mnie zastanawia. Mężczyźni są podobno wzrokowcami. Na pewno nie, jeśli chodzi o wybieranie modelu samochodu. Zupełnie odwrotnie niż w związkach. Widać równowaga w przyrodzie musi być.

Inną kwestią sporną między mężczyznami a kobietami jest obuwie do prowadzenia samochodu. W zasadzie dla kobiet wszystko oprócz butów narciarskich czy gipsu na nodze świetnie się do tego nadaje. Tu znowu nie chodzi o wygodę (umówmy się, szpilki czy klapki nie są najwygodniejsze), ale o względy estetyczne. Co z tego, że adidasy są super komfortowe, skoro te 10-centymetrowe jaskrawo zielone szpile nam pasują do całości. I nie ma bata. Jedyne, co może boleć to fakt, że się w ten sposób nasze ukochane buty niszczą. Obcas się zdziera, kolor odpada. Ale cóż. Estetyka nade wszystko. Jakby tak jeszcze ktoś zaprojektował ubrania pod nasz samochód? Takie ze wzorami jak Fabia Monnari. To by się może faceci na stacjach benzynowych nie pytali, jaki to silnik, ale kobiety na pewno by nam zazdrościły. A o to przecież chodzi, prawda? Żeby się za nami oglądały inne kobiety, jakie to my nie jesteśmy modne, bo przecież faceci i tak tego nie docenią. Mogą nam najwyżej powiedzieć: - Jakoś inaczej dziś wyglądasz, kochanie. Byłaś u fryzjera? Na co my możemy nonszalancko odpowiedzieć: - Nie, skarbeńku, kupiłam sobie właśnie Fabię Monnari.

Zobacz więcej! Wejdź na stronę: www.fabiamonnari.pl

.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy