Ten zawód jest piękny!

Są świetnie wykształconymi, samodzielnymi specjalistami. Medycyna jest ich wielką pasją i z chęcią kończą kolejne kursy i warsztaty, by być jeszcze lepszymi medykami. Uwielbiają pomagać ludziom, a empatia, to ich drugie imię. Jeśli macie wątpliwości czy warto powiedzieć głośno #StawiamNaPrzyszłość i zacząć studia pielęgniarskie czy położnicze, ta czwórka młodych, ambitnych i fajnych ludzi z pewnością je rozwieje!

Odkąd podekscytowani, z głową pełną marzeń i pytań, przekraczamy próg naszej pierwszej szkoły, rodzice powtarzają nam, że musimy się uczyć. Mijają  lata, aż nadchodzi moment, w którym powinniśmy podjąć samodzielną decyzję dotyczącą naszej zawodowej przyszłości. Zastanowić się jakie dziedziny nas interesują, w czym jesteśmy dobrzy, jakie aktywności sprawiają nam przyjemność?

Jeśli fascynujemy się biologią i medycyną, mamy otwartą głowę i lubimy się uczyć, a pomaganie ludziom jest dla nas źródłem ogromnej satysfakcji, powinniśmy pomyśleć o pielęgniarstwie czy położnictwie.

- Jesteśmy najbliżej pacjentów, jak się tylko da. To zawód, którego, mimo tak dynamicznego rozwoju nauki i technologii, nie da się zastąpić. Maszyny i roboty nie potrafią wykonywać tak precyzyjnych, delikatnych ruchów. Nie mają serca i empatii - mówi z pasją Gilbert Kolbe, młody pielęgniarz, który od dwóch lat pracuje na oddziale Anestezjologii, Intensywnej Terapii i Opieki Pooperacyjnej w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym im. Polikarpa Brudzińskiego.

Kilka podpowiedzi dla maturzysty

Ogrom wiedzy do przyswojenia, gotowość do ciągłej aktualizacji danych w głowie, bo medycyna to dziedzina niezwykle obszerna, która cały czas ewoluuje oraz miłość do biologii i nauk przyrodniczych to podstawa.

- Jeśli takie właśnie mamy zainteresowania, warto zaryzykować i spróbować. Jeżeli dodatkowo chcemy wykonywać wartościową pracę, która ma znaczenie, to może być profesja właśnie dla nas. To jednak bardzo wymagający kierunek, który szybko zweryfikuje, czy jesteśmy stworzeni do tego zawodu - mówi Magdalena Armata. Pielęgniarka, która zaledwie od dwóch tygodni pracuje w warszawskiej Klinice Nefrologii Dziecięcej i Pediatrii, więc okres studiów i przygotowania do zawodu pamięta doskonale. Magdalena zawsze chciała być blisko drugiego człowieka, wykonywać pracę, która coś wnosi. Wiedziała, że w przyszłości będzie zajmować się medycyną, przy czym chciała towarzyszyć pacjentom w trakcie całego procesu leczenia. Taką możliwość daje właśnie pielęgniarstwo.

Ten argument był także kluczowy dla Gilberta. Od czasów szkolnych interesował się medycyną, chciał czuć się potrzebny. Najpierw skończył kurs pierwszej pomocy, działał w harcerskich grupach medycznych, potem zrobił szkolenie dla zawodowych ratowników wodnych. To właśnie w trakcie tych zajęć spotkał pielęgniarzy, którzy przekonali go, że pielęgniarstwo to kierunek stworzony dla niego.

- To cenna rada, która zmieniła całe moje życie. Na studiach mieliśmy mnóstwo teorii i zajęć praktycznych, ale to było zaledwie ogólne przygotowanie. Dopiero potem, kiedy robimy specjalizację, kończymy kursy, szkolenia stajemy się ekspertami w danej dziedzinie. Myślę, że pasjonaci medycyny mają trochę łatwiej. Jeśli ktoś uwielbia to, co robi, ma większy pęd do poszerzania kompetencji, zdobywania wiedzy, stara się i angażuje całym sercem - tłumaczy Gilbert Kolbe.

Spełnienie. To słowo klucz, które zadecydowało o wyborze zawodowej drogi w przypadku Anety Rymszy, położnej ze Szpitala im. Księżnej Anny Mazowieckiej w Warszawie. Już w szkole średniej wiedziała, że po maturze wybierze jeden z kierunków medycznych. Zrobiła rozeznanie i szybko okazało się, że jest zawód, który skupia się na kobiecie, umożliwia udzielanie nie tylko fachowej pomocy medycznej, ale i wsparcia mentalnego.

- W ten sposób trafiłam na położnictwo i nigdy tego nie żałowałam. To bardzo wymagające zajęcie, ale świadomość, że pomogło się komuś w niełatwym momencie życia, satysfakcja, która się z tym wiąże jest bezcenna. Warto dodać, że to z pewnością zawód dla lubiących się uczyć. Przez całe życie trzeba aktualizować wiedzę i rozwijać umiejętności - dodaje.

Zuzanna Zawadzka, położna z Oddziału Klinicznego Położnictwa i Perinatologii w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym im. Polikarpa Brudzińskiego idąc na pierwsze zajęcia nie do końca wiedziała, czego się spodziewać.

- Na szczęście studia bardzo szybko dają szansę, by się przekonać czy dokonaliśmy właściwego wyboru. Praktyki w szpitalu zaczynają się już na pierwszym roku. To zderzenie wyobrażeń z rzeczywistością było niesamowitym przeżyciem. Ale ja, choć nie było łatwo, w swojej profesji zakochałam się od razu.  Bardzo szybko przekonałam się, że każdy człowiek jest inny i zasługuje na indywidualne traktowanie. Trzeba być czujnym 24/7, bo w każdym momencie może się coś wydarzyć. To świetna praca dla osób zaangażowanych, tryskających energią. Poza tym satysfakcja gwarantowana! - śmieje się.

Empatia to absolutne "Must have"

Pielęgniarstwo i położnictwo to z pewnością kierunki dla osób pracowitych i ambitnych, które pasjonują się medycyną i lubią się uczyć. Już na pierwszym roku studiów trzeba przyswoić sporą dawkę wiedzy z fizjologii, anatomii, czy biochemii, a teorię bardzo szybko przetestować na praktykach w szpitalu. Jednak nawet najlepsze przygotowanie merytoryczne i szlifowane latami umiejętności to za mało, bo liczy się charakter...

- Empatia, współodczuwanie pacjenta to podstawa. Trzeba to w sobie mieć, by być dobrym pielęgniarzem. Odporność na stres też jest pożądana. W trudnych momentach, należy szybko podjąć najlepszą decyzję z możliwych i skupić się na tym, by pomóc. Ważne, by pracując w zespole terapeutycznym być asertywnym, potrafić postawić na swoim, jeśli jesteśmy przekonani, że zaproponowane przez nas działanie, czy procedura, to najlepsze rozwiązanie dla pacjenta - mówi Gilbert Kolbe, który w swojej opinii nie jest odosobniony. Aneta Rymsza, na co dzień pracująca jako położna, pytana o cechy mentalne niezbędne w jej zawodzie bez wahania na pierwszym miejscu stawia empatię.

- Najlepiej całe pokłady! Dobrze, by mieć umiejętność szybkiego wchodzenia w relacje z drugim człowiekiem, być ciepłym, otwartym. Jako położne uczestniczymy w bardzo istotnym etapie życia człowieka, jakim są narodziny dziecka. Dzięki naszemu doświadczeniu, wiedzy i cechom, o którym wspomniałam pacjentkom łatwiej będzie nam zaufać.

Zdaniem pielęgniarki  Magdaleny Armaty niezbędna jest też wyobraźnia.

- Jesteśmy osobami zdrowymi, które starają się pomóc komuś kto jest chory i cierpi. By zrobić to dobrze musimy wyobrazić sobie co pacjent w danym momencie czuje. Nasza praca to nie tylko szereg czynności medycznych, które często trzeba wykonać szybko i zdecydowanie, ale także wsparcie mentalne dla pacjenta i jego rodziny.

Zuzanna Zawadzka, która podobnie jak Aneta Rymsza spełnia się w zawodzie położnej, do listy niezbędnych cech dopisuje jeszcze dobrą organizację pracy i czujność.

- Dlaczego?  Bo na oddziale zadań do wykonania jest naprawdę sporo, a pod opieką mamy cały pakiet: pacjentkę i jej dziecko. Tych cech, które powinny mieć pielęgniarki i położne jest wiele, ale najważniejsze, by chcieć pomagać. To sprawia, że nasz zawód jest po prostu piękny!

Samodzielność i pełen profesjonalizm

Po zakończeniu studiów pielęgniarki i położne to samodzielni, gruntownie wykształceni specjaliści, przed którymi jest ocean możliwości, jeśli chodzi o dalszy wybór kariery zawodowej. Pielęgniarki i pielęgniarze mogą pracować na jednym z oddziałów szpitalnych, w pogotowiu ratunkowym lub lotniczym, opiekować się dziećmi w szkołach i przedszkolach, służyć w wojsku, prowadzić badania kliniczne czy zostać wykładowcą Akademii Medycznej.

- Ogromny wybór mają także położne. Choć większość osób kojarzy nas tylko z przyjmowaniem porodu, tak naprawdę towarzyszymy kobiecie od momentu narodzin do późnej starości. Każda pacjentka, choć  może o tym, nie wie, ma w swojej przychodni przydzieloną położną, z pomocy której może korzystać na każdym etapie życia. Możemy otworzyć swój gabinet i zajmować się doradztwem laktacyjnym. To coraz bardziej potrzebne i powszechne porady - tłumaczy Zuzanna Zawadzka.

-To jeszcze nie wszystko - dodaje Aneta Rymsza - oprócz pracy w szpitalu na oddziale położniczym, noworodkowym czy ginekologicznym, można również prowadzić zajęcia w szkole rodzenia, robić badanie USG, założyć własną firmę i zajmować się ciążą fizjologiczną czy wybrać ścieżkę naukową i prowadzić wykłady na uczelni.

Niewielu pacjentów trafiających do szpitala ma świadomość, że o ich szybki powrót do zdrowia dba interdyscyplinarny zespół terapeutyczny, w którym każdy ma swoje obowiązki i kompetencje. Lekarz, pielęgniarka, ratownik medyczny czy fizjoterapeuta opiekują się chorym kompleksowo i razem walczą o to, by jak najszybciej odzyskał pełną sprawność i mógł opuścić oddział.

- Jesteśmy zespołem i wspólnie odpowiadamy za pacjenta na różnych płaszczyznach Inaczej patrzy lekarz, inaczej pielęgniarka Trzeba umieć się dogadać, by wspólnie wypracować dla pacjenta jak najlepsze rozwiązanie. Warto dodać, że zawód pielęgniarza i pielęgniarki jest coraz bardziej samodzielny i zyskuje coraz więcej uprawnień. Wystawiamy recepty, odpowiadamy za leczenie ran w większym stopniu niż lekarze, zalecając właściwe leki i opatrunki. Mamy coraz większą odpowiedzialność, co sprawia, że nasz fach się profesjonalizuje - wyjaśnia Gilbert Kolbe.

Coś dobrego, coś ważnego

Medycyna to dziedzina bardzo konkretna, drobiazgowa, matematycznie precyzyjna. Ma jednak w sobie coś ulotnego, czego nie sposób zmierzyć, zważyć, czasem nawet opisać, choć jest niesamowicie cenne...

- To coś, co nas napędza i daje pozytywnego powera do pracy, nauki, dalszego rozwoju. Świadomość i radość, że pomogło się dzieciom, że lepiej się czują, że wkrótce wrócą do domu. Dużym plusem naszej pracy jest to, że możemy obserwować efekty naszych starań. To sprawia, że z radością przychodzimy codziennie na oddział - zapewnia Gilbert Kolbe, który opiekuje się małymi pacjentami na Oddziale Anestezjologii, Intensywnej Terapii i Opieki Pooperacyjnej w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym im. Polikarpa Brudzińskiego.

- Piękne jest przyjęcie na świat zdrowego dziecka, ale też obserwowanie reakcji rodziców, którzy widzą je po raz pierwszy. To niesamowicie wzrusza, napędza i daje poczucie spełnienia - dodaje Aneta Rymsza, która opiekuje się rodzącymi kobietami i ich dziećmi w Szpitalu Klinicznym im. Księżnej Anny Mazowieckiej w Warszawie.

- Najbardziej wzruszający jest moment, w którym pacjent opuszcza szpital. Leczenie się skończyło, jest zdrowy, może wracać do domu. To, że widzimy efekt naszej pracy, że możemy komuś pomóc, niesamowicie motywuje - twierdzi Magdalena Armata z warszawskiej Kliniki Nefrologii Dziecięcej i Pediatrii.

- Dla mnie uśmiech pacjentki jest najlepszą zapłatą - to największy powód do radości Zuzanny Zawadzkiej, położnej na Oddziale Klinicznym Położnictwa i Perinatologii w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym im. Polikarpa Brudzińskiego - Często pacjentki wychodząc ze szpitala przychodzą do nas  z dziećmi w nosidełkach. Są bardzo szczęśliwe, zapewniają, że było super, a personel był cudowny!

.
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy