Reklama

Cesarka na życzenie – co może pójść nie tak?

Czy decydowanie się na cesarskie cięcie wyłącznie ze strachu przed porodem siłami natury oraz wyszukiwanie na siłę wskazań do tego zabiegu ma sens? Niektóre kobiety są kategoryczne w swych osądach - ich zdaniem ciężarna, która do tego stopnia boi się bólu porodowego nie jest dostatecznie dojrzała do macierzyństwa.

Wybrać dzień i godzinę?

Cesarskie cięcie to operacja, która nierzadko ratuje życie i zdrowie, zarówno matek jak i ich rodzących się dzieci. Choćby z tego względu nie sposób przecenić tego zabiegu. Z cesarskim cięciem wykonywanym na życzenie sprawa wygląda nieco inaczej, według Międzynarodowej Federacji Ginekologów i Położników przekracza ono granice dobrej praktyki lekarskiej i jest mniej bezpieczne dla matki i dziecka niż fizjologiczny, niepowikłany poród drogami natury. Swego czasu mówiło się wręcz o tym, by takie operacje "na żądanie" kwalifikować jako błędy w sztuce lekarskiej. Chociaż dla samych pacjentek nie ma to z reguły znaczenia, Światowa Organizacja Zdrowia zaznacza, że zabieg cesarskiego cięcia jest droższy niż poród naturalny, więc nadmiar cesarek na życzenie niepotrzebnie obciąży system ubezpieczeń zdrowotnych danego kraju.

Reklama

Statystyki są alarmujące - wygląda na to, że w Polsce rzeczywiście omawiane operacje wykonujemy na potęgę. Jak podaje serwis Medexpress.pl, blisko 44 proc. porodów kończy się cesarskim cięciem. Ile z nich na dobrą sprawę nie ma żadnego medycznego uzasadnienia? Nie wiadomo. Pod względem ilości przeprowadzanych cesarskich cięć jesteśmy w europejskiej czołówce, niestety, nie są to chlubne rekordy.

Jedną z charakterystycznych cech porodu naturalnego jest jego nieprzewidywalność. Nie sposób przewidzieć, kiedy tak naprawdę się zacznie, choć są pewne symptomy, które go zwiastują. Nic jednak nie jest wiadome na pewno. W przypadku planowanego cesarskiego cięcia można ustalić datę oraz godzinę przyjścia dziecka na świat, a nawet uwzględnić je w terminarzu.

Warto jednak wiedzieć, że w świetle aktualnych przepisów tzw. cesarka na życzenie jest niezgodna z prawem. Oznacza to, że w takiej sytuacji lekarz dopuszcza do przeprowadzenia poważnego zabiegu chirurgicznego, który jest jednocześnie ogromną ingerencją w kobiece ciało, bez konieczności i bez korzyści medycznych. Należy zaznaczyć, że zabieg ten będzie stanowił też czynnik ryzyka w następnych ciążach danej pacjentki. Ginekolog, który przeprowadził taką operację może nawet zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Tyle w teorii.

W praktyce wygląda to nieco inaczej, bowiem bardzo często zdarza się, że przyszła matka sparaliżowana strachem przed porodem naturalnym uzgadnia tę kwestię ze swoim lekarzem prowadzącym i wspólnie szukają rozwiązania. Najtrudniejsze do weryfikacji są tzw. psychiatryczne/psychologiczne wskazania do przeprowadzenia cesarskiego cięcia. Oczywiście, że niektóre pacjentki niewspółpracujące nie mają szans na poród drogami natury, ale co z tymi, które zwyczajnie się boją i są skłonne nawet zapłacić za poród-operację?

Tak bardzo się boję!

Jeśli chodzi wyłącznie o lęk przed nieznanym, komplikacjami i bólem, być może jest na to rada. I to niejedna.

Przede wszystkim do porodu należy się przygotować nie tylko od strony praktycznej, fizycznej, ale też teoretycznie. Szkoła rodzenia to w dzisiejszych czasach standard, w przypadku pierworódek i osób o wysokim poziomie lęku - wręcz konieczność, ale może się okazać, że taki kurs to mimo wszystko trochę za mało. Warto więc pytać swojego lekarza o każdy szczegół, czytywać literaturę, prasę i witryny internetowe (ale unikać internetowych for, na których użytkowniczki licytują się ilością strasznych porodowych historii i opowiadają, jakie to potworne boleści znosiły) z pominięciem rozdziałów o położniczych patologiach. Powód jest prosty - jeśli wystąpią jakiekolwiek komplikacje, rodząca nie będzie miała większego wpływu na przebieg porodu, np. gdy trzeba będzie zakończyć go zabiegowo. Informacje o wszelkich możliwych zagrożeniach nie są jej do niczego potrzebne. Wszystkie istniejące powikłania i tak nie wystąpią u jednej pacjentki! Trzeba jednak zapoznać się z okresami i fazami porodu, wiedzieć, co po czym następuje, bo to nie mit, że taka wiedza rozwiewa wiele lęków. Podobnie jak znajomość metod łagodzenia bólu, warto więc np. zadbać o to, by móc rodzić w pozycjach spionizowanych, wybrać placówkę, w której odbywają się porody w wannie, wypożyczyć aparat TENS, zaopatrzyć się w żel położniczy, zadbać o to, by partner nauczył się odpowiedniej techniki masażu, a samodzielnie opanować techniki oddechowe, które zwykle są w programie większości szkół rodzenia.

Kluczową rolę odgrywa też kompetentna, życzliwa położna. Za luksus opieki indywidualnej trzeba jednak zapłacić, ale trudno znaleźć kobietę, która żałowałaby tej decyzji. Własna położna, którą już wcześniej zdążyło się poznać, polubić i obdarzyć zaufaniem jest nieoceniona. To ona zadba o realizację planu porodu przyszłej mamy, podpowie, jakie przybierać pozycje, podejmie próbę porodu z ochroną krocza i będzie przy rodzącej na wyłączność. Badania pokazały, że kobiety rodzące w towarzystwie położnej lub/i douli częściej rodzą drogami natury, a ich porody przebiegają sprawniej.

Można i bez opłacania własnej położnej trafić w szpitalu na życzliwą, oddaną osobę, ale trzeba mieć świadomość, że prawdopodobnie będzie mieć ona więcej rodzących pod opieką i inne obowiązki w ramach dyżuru. Można też mieć pecha i rodzić w towarzystwie niezbyt miłej pani.

Silne lęki warto przepracować na terapii, bo nierzadko okazuje się, że mają one głębsze podłoże i perspektywa wspomagania się żelem i technikami oddechowymi to zbyt mało, by je oswoić.


Co może pójść nie tak?

W dzisiejszych czasach poród-operacja to względnie bezpieczna opcja, ale ryzyko istnieje zawsze (podobnie w przypadku porodu drogami natury). Ma też swoje minusy, o których należy pamiętać przed podjęciem decyzji:

- Cesarskie cięcie elektywne (czyli wykonywane przed rozpoczęciem czynności skurczowej) to dla mającego się narodzić dziecka podwójny szok, związany ze szczególnie dużym wyrzutem adrenaliny. Podczas rozkręcającej się stopniowo czynności skurczowej nienarodzone jeszcze dziecko powoli oswaja się ze zmianami, które nadchodzą. Dlatego, jeśli to możliwe, dobrze jest, by operację poprzedziła rozpoczęta czynność skurczowa. Nie zawsze jest to jednak wykonalne. Cesarskie cięcie wyrywa dziecko z jednej rzeczywistości i niejako bez ostrzeżenia przenosi w kolejną. Z kolei podczas przechodzenia przez wąską przestrzeń kanału rodnego zostaje wymasowane, jego ciało kolonizuje przyjazna matczyna flora bakteryjna, a płyn owodniowy z jego dróg oddechowych zostaje w naturalny sposób wyciśnięty, dlatego nie ma potrzeby, aby odsysać stamtąd zalegającą ciecz, co jest bardzo nieprzyjemnym zabiegiem.

- Po porodzie drogami natury zwykle nadchodzi czas na kontakt "skóra do skóry" - dalszą kolonizację pożyteczną florą bakteryjną, wyciszenie i pierwsze karmienie piersią. Po cesarskim cięciu wszystko to jest utrudnione, noworodek nie trafi od razu na brzuch matki, bo konieczne jest m.in. zszycie rany, czasem musi wystarczyć przystawienie go do matczynego policzka, a czasem to tata będzie musiał ściągnąć koszulkę i kangurować noworodka, co oczywiście też jest korzystne. Po porodzie operacyjnym u młodych mam częściej zdarzają się problemy z laktacją, a noworodki, nawet donoszone, nie od początku potrafią ssać pierś.

- Pobyt w szpitalu po "cesarce", przynajmniej w teorii, znacznie się wydłuża (praktycznie w polskiej rzeczywistości zdarza się, że pacjentki wypisywane są do domu już po trzech dniach), kobieta też jest zmuszona dłużej leżeć, co utrudnia pierwsze interakcje z dzieckiem, podobnie jak możliwe niedogodności natury fizycznej, które często zdarzają się po tej operacji, jak np. silny ból głowy (konsekwencja znieczulenia). Zwykle dłużej trwa też dochodzenie do siebie, cała poporodowa rehabilitacja.

- Tak poważna operacja (mimo że praktycznie wykonywana rutynowo) niesie za sobą szereg możliwych komplikacji dla kobiety - przede wszystkim chodzi o krwotoki i zakażenia. Matka musi być zacewnikowana, czego efektem bywa niekiedy bolesne zapalenie pęcherza. W takich warunkach bowiem zazwyczaj rośnie ryzyko uszkodzenia pęcherza moczowego lub/i moczowodów.

- Zawsze istnieje też ryzyko urazów u dziecka. Choć nie bez racji mówi się, że "mali cesarze" rodzą się wyjątkowo kształtni i urodziwi (ich główki nie noszą śladów deformacji związanych z przeciskaniem się przez kanał rodny), są narażeni na różnego rodzaju urazy skórne. Kilka lat temu w Polsce głośno było o przypadku głębokiego zranienia główki noworodka przez lekarkę wykonującą zabieg cesarskiego cięcia. W efekcie konieczne było założenie szwów, a matka chłopczyka, któremu na pamiątkę pozostała szpecąca blizna, długo procesowała się ze szpitalem i koniec końców sprawę przegrała.

- Po cesarskim cięciu w dole brzucha kobiety pozostaje blizna, na szczęście w dzisiejszych czasach zwykle jest już pozioma. Przy odpowiedniej pielęgnacji, zachowaniu zasad higieny i bezpieczeństwa, a także przy odrobinie szczęścia blizna będzie cienka i praktycznie niewidoczna pod bielizną czy strojem kąpielowym. Mimo to zawsze istnieje zagrożenie przepukliną (jeśli młoda mama nie będzie się należycie oszczędzać) czy zrostami. W kolejnej ciąży blizna może się rozejść, jeśli nie wygoi się prawidłowo, jej stan wpłynie na konieczność przeprowadzenia kolejnego porodu-operacji. Fakt urodzenia dziecka przez cesarskie cięcie właściwie każdorazowo sprawia, że w następnej ciąży wzrośnie ryzyko wystąpienia nieprawidłowości, np. związanych z łożyskiem, nieprawidłowym zagnieżdżeniem się zarodka, etc.

- W niektórych placówkach z pewnych względów nie ma możliwości, by partner kobiety (ani inna osoba towarzysząca) uczestniczył w porodzie zakończonym cesarskim cięciem.

Mimo wszystko można też wskazać kilka niezaprzeczalnych plusów związanych z cesarskim cięciem, nie mówiąc o oczywistym fakcie, że w wielu sytuacjach ratuje ono zdrowie i życie:

- Zwykle odbywa się planowo, co istotnie zmniejsza poziom stresu rodzącej. Zostanie ona poinformowana o czasie trwania operacji, będzie też wiedzieć, co i kiedy się odbędzie, o ile nie wystąpią jakiegoś rodzaju nieprzewidziane okoliczności.

- Kobieta będzie znieczulona lub poddana narkozie, ominie ją wielogodzinna czynność skurczowa (w przypadku planowanego cesarskiego cięcia), wysiłek, ból porodowy, konieczność wypierania dziecka.

- Krocze i drogi rodne pozostaną nienaruszone.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama