Carmen Dell'Orefice: piękno nie zna wieku
Należy do grona tych modelek, których sława mimo upływu lat nie przemija. Podobnie zresztą jak jej uroda, która zdaje się opierać prawom natury. Najsłynniejsza seniorka w branży Carmen DellOrefice to niekwestionowana ikony mody i legenda modelingu.
Dell'Orefice miała zaledwie 13 lat, kiedy została odkryta w autobusie jadącym wzdłuż 57. ulicy w Nowym Jorku. Choć jej pierwsza sesja fotograficzna nie należała do udanych, a Carmen usłyszała wówczas, że jest "urocza, lecz wyjątkowo niefotogeniczna", jej los wkrótce po tym się odmienił. Teraz, w wieku 86 lat, będąc najstarszą aktywną zawodowo modelką w historii, nieustannie zachwyca, co rusz pojawiając się na okładkach prestiżowych magazynów modowych oraz podpisując intratne kontrakty reklamowe. Siwowłosa diva modelingu i jedna z najbardziej intrygujących postaci w świecie mody wciąż udowadnia, że piękno nie zna wieku.
Jej kariera nabrała rozpędu we wczesnych latach pięćdziesiątych, po pojawieniu się na okładce magazynu "Vogue" i udziale w kampanii znanej wówczas bieliźnianej marki Vanity Fair. Kiedy zwróciła na siebie uwagę Diany Vreeland, słynnej redaktorki mody w "Harper's Bazaar", miała już 26 lat, zbliżając się tym samym do wieku emerytalnego wedle panujących w branży w owym czasie standardów. Vreeland chciała, aby Richard Avedon - ikoniczny fotograf mody, uchodzący dziś za jednego z największych w dziejach - przywiózł Carmen do Paryża na sesję zdjęciową we wrześniu 1957 roku. Avedon był jednak sceptyczny - widział w tej roli raczej jej młodszą koleżankę po fachu.
"Skupiał się na wszystkich mankamentach mojej urody, łącznie z długością moich włosów. Nie miałam wówczas zbyt wybujałego ego, więc nigdy nie powiedziałam ani słowa" - wyznaje po latach Dell'Oreffice. Pochodzące z owej sesji słynne zdjęcie, na którym uchwycona w ruchu Carmen w płaszczu od Pierre Cardin ukrywa się pod parasolem, przemierzając malownicze uliczki Paryża, na zawsze zapisało się w historii fotografii mody.
Jak obecnie przyznaje szczerze w wywiadach, sekretem jej nieskazitelnej urody jest konsekwentne stronienie od używek i... regularne zastrzyki z silikonu. Patrząc jednak na zapierające dech w piersiach fotografie siwowłosej piękności z łatwością można jej tę drobną ingerencję w wygląd wybaczyć.
W ciągu ostatnich lat kariera 86-latki nie zwolniła tempa. Modelka wzięła udział w kampaniach dla Sephory i H&M oraz zamknęła pokaz haute couture dla Guo Pei. Została także bohaterką filmu dokumentalnego "Carmen Dell'Orefice: The Legend Down the Hall", zainicjowanego przez jej długoletniego przyjaciela, ilustratora mody Davida Downtona. "Postanowiłem udokumentować jej magiczne życie i trafiłem na fascynujący rollercoaster pierwszoligowych imprez, czerwonych dywanów, blichtru wielkich gali i drag queens - a wszystko to w blasku prawdziwej gwiazdy" - mówił z podziwem pracujący nad dokumentem fotograf Tim Petersen.
A jednak w całej spektakularnej karierze Carmen, to jej długotrwała, a zarazem skomplikowana relacja z Avedonem odcisnęła największe piętno. "Wiele lat później miałam uczestniczyć w reklamie telewizyjnej, którą reżyserował. Dick w pewnym momencie wszedł na scenę i zapytał: "Czy masz coś przeciwko, gdybym usiadł obok ciebie?" Na wszelki wypadek się zgodziłam. Przerwał na kilka sekund, a potem spytał z nostalgią: "Pamiętasz te cudowne dni? Gdybym tylko wiedział wtedy to, co wiem o tobie teraz". Przykład Carmen Dell'Orefice pokazuje, że dojrzałość potrafi fascynować nie mniej niż kwitnąca młodość. Oraz, że prawdziwe piękno się w istocie nie starzeje. (PAP Life)
autorka: Iwona Oszmaniec