Daniel Olbrychski zdradził, że Beata Tyszkiewicz uratowała mu życie

"Jest kilka pięknych, zmysłowych kobiet, z którymi nie łączyły mnie żadne związki erotyczne, a wielka przyjaźń.(...) Taką relację mam właśnie z Beatą" - opowiada Daniel Olbrychski na kartach książki "Beata Tyszkiewicz. Portret Damy". Podczas pracy przy filmie "Popioły" był bliski zakochania się w aktorce, ale ze względu na jej zażyłość z Andrzejem Wajdą, odpuścił sobie zaloty. Podkreśla jednak, że zawdzięcza jej życie.

Beata Tyszkiewicz wymusiła na Olbrychskim obietnicę, która mogła uratować mu życie
Beata Tyszkiewicz wymusiła na Olbrychskim obietnicę, która mogła uratować mu życieMichał DyjukAgencja FORUM

Daniel Olbrychski poznał się z Beatą Tyszkiewicz na planie "Popiołów" (1965), ekranizacji powieści Stefana Żeromskiego, której akcja toczy się w dobie wojen napoleońskich. On wcielał się w szlachcica, Rafała Olbromskiego, ona w księżniczkę Elżbietę Gintułtównę. Film reżyserował Andrzej Wajda.

"Ten nasz związek zawsze polegał na rodzaju miłości brata i troszeczkę starszej, mądrzejszej siostry. I to trwa do dziś. Choć, przyznaję, na samym początku o mały włos nie rozgorzała moja miłość do Beaty. Musiała jednak zostać powstrzymana. Gdy pracowaliśmy z ekipą >>Popiołów<<, od razu zauważyłem, że iskrzy pomiędzy nią a moim mistrzem Andrzejem. I że nie ma żartów, zanosi się na poważny związek" - wspomina Olbrychski w wywiadzie, jakiego udzielił Annie Augustyn-Protas autorce książki "Beata Tyszkiewicz. Portret damy". Ta publikacja trafi do księgarni 12 listopada. Aktor miał dobre przeczucia - w 1967 r. Tyszkiewicz wyszła za mąż za reżysera.

Co jeszcze Olbrychski zapamiętał z okresu wspólnych zdjęć z Tyszkiewicz do "Popiołów"? "Szczególnie lubię scenę balu u księżniczki, gdzie tańczymy z Beatą lansjera, mijając się czasami i wymieniając kilka - napisanych jak muzyka - dialogów Żeromskiego. Ta scena uwodzenia się to do dzisiaj, moim zdaniem, najpiękniejsza scena miłosna, jaką zagrałem" - wspomina aktor.

Olbrychski miał też pewną bardzo krępującą sytuację będąc na planie z Tyszkiewicz. "Wajda na koniec sceny miłosnej wymyślił taki malarski kadr w buduarze u księżniczki i rozebrał nas do naga. Strasznie się wstydziłem, kładąc się obok kompletnie nagiej, pięknej Beaty. Miałem dwadzieścia lat, a krew nie woda. To było bez dialogu, miałem tylko wynurzyć się zza pięknego nagiego profilu Beaty. Najpierw leżałem na plecach, Beata obok mnie, taka zjawiskowo piękna... W pewnym momencie czuję, że coś się dzieje niedobrego. I słyszę spokojny głos Beaty: >>Daneczku, połóż się na brzuchu<<.(śmiech)" - opowiada aktor.

W wywiadzie Olbrychski powiedział też, że Tyszkiewicz uratowała mu życie. "Było to tak: w czasie kręcenia filmu >>Wszystko na sprzedaż<< po paru lekcjach zacząłem jeździć potężnym motorem Harley-Davidson. Miałem mieć w filmie sceny z motorem. Jeździłem nocami pustymi ulicami Warszawy. Nie miałem żadnego prawa jazdy. Zaczęło mnie to niezwykle kręcić. Jeździłem coraz szybciej i szybciej... Pewnej nocy, z panienką na tylnym siedzeniu, wykonałem ot, coś takiego na moście Poniatowskiego: na sporej szybkości przejechałem między torami, gdy mijały się dwa tramwaje; ja pędziłem między nimi. Pisk zachwyconej dziewczyny wibrował mi w uszach jak ekstaza... Następnego dnia pochwaliłem się tym Beatce. Uśmiechnęła się i słodko powiedziała: >>Daneczku, uklęknij. A teraz przysięgnij, jak mnie kochasz, że nigdy nie kupisz sobie motoru<<. Jak zahipnotyzowany złożyłem jej taką przysięgę. I do dnia dzisiejszego miałem wiele wspaniałych aut, ale motoru - nigdy. Może dlatego dożyłem dość późnego wieku. Swoją drogą nie wiem, czy Beata tę scenę >>hipnozy<< pamięta" - relacjonuje Olbrychski.

Uwieńczeniem jego bardzo dobrych relacji z Wajdą i Tyszkiewicz był to, że został ojcem chrzestnym ich córki Karoliny. "Zawsze mówię, że u Andrzeja Wajdy zagrałem jedną trzecią jego wszystkich filmów, czyli trzynaście ról. Po jego śmierci powiedziałem, że czternastej roli już u niego nie zagram, ale ją wypełniam. To jest rola ojca chrzestnego Karoliny. I tę rolę będę starał się grać jak najlepiej do końca swojego życia" - wyznaje Olbrychski.

Aktor nazywa Tyszkiewicz "jedną z najbardziej niezwykłych osób, jakie istnieją". Zauważa, że w swojej osobowości ma ona coś z księżniczki. Nic jednak w tym dziwnego zważywszy, że wywodzi się z arystokratycznego rodu Tyszkiewiczów.

W książce "Beata Tyszkiewicz. Portret damy", która nie jest typową biografią, znajdziemy też wywiady m.in. z Krzysztofem Zanussim, Juliuszem Machulskim, Hanną Bakułą czy Iwoną Pavlović. Każda z tych osób przytacza nieznane dotąd fakty z życia aktorki.

Zobacz również:

Szelągowska o wypadku: Zobaczyłam czarną dziuręNewseria Lifestyle/informacja prasowa
PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas