Drugie ostrzeżenie
Popularny dziennikarz ma ostatnio poważne kłopoty ze zdrowiem. Żona bardzo się o niego martwi.
W przyszłym roku Tomasz Lis skończy pięćdziesiąt lat. A żyje i pracuje tak, jakby ciągle miał trzydzieści. Prowadzi talk-show w TVP, jest szefem portalu, redaktorem naczelnym jednego z tygodników opinii i stałym komentatorem w audycjach radiowych.
W wolnym czasie też nie lubi bezczynności. Kilka lat temu zaczął intensywnie trenować bieganie, startuje w maratonach. Jednocześnie, choć z nałogiem stara się walczyć, wciąż pali papierosy.
Pierwszy sygnał alarmowy od przeciążonego organizmu otrzymał w kwietniu, kiedy wyjechał do Holandii, by wziąć udział w maratonie. Dotarł do mety, ale zaraz potem zasłabł. Konieczna była hospitalizacja. Nie mógł zaplanowanym lotem wrócić do kraju, TVP zmuszona była też odwołać program "Tomasz Lis na żywo".
Po powrocie jak gdyby nigdy nic rzucił się w wir obowiązków, a dodatkowo zaangażował się w kampanię prezydencką. Tuż po ogłoszeniu wyników pierwszej tury, 12 maja, poczuł się źle.
Jak się dowiedzieliśmy, zgłosił się do warszawskiego szpitala przy ulicy Wołoskiej. Podejrzewano nawet udar.
- Parę dni spędziłem w szpitalu - przyznał Tomasz Lis w TVP Info. Lekarze przeprowadzili serię specjalistycznych badań. Dziennikarz jednak szybko powrócił do pracy. Zmęczony poprowadził swój talk-show.
Dla Hanny Lis zły stan zdrowia ukochanego to duże zmartwienie. Szczególnie że do szpitala trafił w przeddzień jej 45. urodzin. Namawia go, by nieco zwolnił. Ale wie, że męża trudno przekonać.