Ja się nie starzeję

Rozmowa z popularną aktorką, uczestniczką show " Jak oni śpiewają" - Olgą Bończyk.

Olga Bończyk/fot. Mateusz Jagielski
Olga Bończyk/fot. Mateusz JagielskiAgencja SE/East News

Olga Bończyk: Najważniejsze dla mnie jest człowieczeństwo. Chciałabym w dzisiejszej globalnej pogoni za sukcesem, dobrobytem, popularnością i byciem zawsze "trendy" pozostać sobą i każdego ranka z uśmiechem patrzeć na swoje odbicie w lustrze...
Jaki jest zatem Pani dom?
O.B.: Myślę, że jest ciepły i przyjazny. Tu mam upragnioną ciszę i spokój. To mój azyl i miejsce, gdzie mogę schować się przed całym światem. Ale mój dom to również miejsce, gdzie przyjmuję swoich przyjaciół, bo tylko tu mogę z nimi czuć się swobodnie.
Jacy byli Pani rodzice?
O.B.: Mimo że moi rodzice już nie żyją, zawsze w mojej pamięci pozostaną jako ludzie, którzy dali mi szansę być dziś tym, kim jestem. Pozwolili kształcić się muzycznie, choć sami należeli do "świata ciszy". Byli ludźmi, którzy zawsze we mnie wierzyli i zawsze wspierali.

Najważniejsza rzecz, jaką nauczyli Panią rodzice?

O.B.: Szacunku do drugiego człowieka, obowiązkowości, pracowitości i świadomości, że w życiu powinnam liczyć tylko na siebie.

Jak więc wspomina Pani swoje dzieciństwo?

O.B.: Moja mama bardzo mnie chroniła. Miałam wrażenie, że byłam pod niewidzialnym kloszem. Szkoła muzyczna szybko odebrała mi dzieciństwo, a w zamian podarowała gigantyczny stres związany z nieustannymi egzaminami, popisami szkolnymi i ciągłym ćwiczeniem na fortepianie. Mama stworzyła ciepły dom, w którym czułam się bardzo bezpiecznie.

Nawet, gdy nie poszło Pani w szkole?

O.B.: Nawet, gdy dostałam "dwóję" brała mnie na kolana, gładziła po włosach i zapewniała, że damy sobie z tym radę i nadrobimy zaległości. Zawsze dawała mi poczucie, że mogę na nią liczyć. I tak było... Pozostałe elementy mojego dzieciństwa raczej są już przyziemne, bo to czasy głębokiego socjalistycznego kryzysu: kartki na wszystko, kolejki, wyroby czekoladopodobne i ciągłe kombinowanie, z czego uszyć sobie oryginalną sukienkę czy bluzkę, bo sklepowe półki były puste.

Czas nieubłaganie leci... Łatwo godzi się Pani z przemijaniem?

O.B.: Nie mam z tym najmniejszego stresu. Przyjmuję i akceptuję siebie w całości. Nie myślę o poprawianiu urody czy odejmowaniu lat na siłę. Mam 40 lat i bardzo się z tego cieszę!

Mówią, że pięknej kobiecie trudniej jest się starzeć...

O.B.: Może tak jest? Ja się nie starzeję. Póki co - dojrzewam!

Jak dba Pani o swoją świetną formę, wspaniały wygląd?

O.B.: Staram się jeść zdrowo i przede wszystkim, o ile to możliwe, wysypiać się. Wierzę, że podczas snu nasz organizm świetnie się regeneruje.

A czy pamięta Pani najpiękniejszy komplement jaki usłyszała Pani w swoim życiu?

O.B.: Przez skromność nie przytoczę... Ale każdy komplement jest miły.

Jest Pani zapracowaną kobietą. Występy, wyjazdy, gra w serialu... Lubi Pani żyć w szalonym tempie?

O.B.: Lubię! To mnie napędza i jest motorem do kolejnych wyzwań.

Mimo wszystko lubi Pani ciszę?

O.B.: Uwielbiam ciszę!!! Ale te dwie sprzeczności się nie wykluczają. Scena, trasy, koncerty, spektakle to moja pasja, żywioł i całe moje życie. Ale gdy wracam do domu, zatapiam się w ciszę i swoją ukochaną muzykę, by nabrać sił do kolejnych wyjazdów...To właśnie uwielbiam w swojej pracy.

Zmieńmy troszkę temat. Czym dla Pani jest przyjaźń?

O.B.: Długo wątpiłam w jej prawdziwe istnienie. Ciągle z takich relacji wychodziłam poturbowana. Dziś wierzę, że jest,ale w moim zawodzie to niezwykła rzadkość.

Wierzy Pani w szczerą babską przyjaźń?

O.B.: Wierzę i bezustannie jej wypatruję...

Ma Pani wielu wrogów?

O.B.: Nie wiem. Bardziej interesują mnie ci, którzy mnie lubią i szanują.

Lubi Pani siebie?

O.B.: Bardzo!

Pamięta Pani swoje pierwsze kłamstwo?

O.B.: To było na pewno w czasach szkolnych... Ale, w jakiej sprawie okłamałam? Nie pamiętam....

Prawda często boli i rani. Może wyrządzać krzywdę. Czasem lepiej coś przemilczeć, żeby nie skrzywdzić drugiej osoby. Stosuje Pani tę technikę?

O.B.: Jestem raczej osobą, która woli wiedzieć wszystko i stosuję tę zasadę wobec moich przyjaciół. Nie znoszę uników, niedomówień czy kłamstw. Oczywiście dopuszczam w wyjątkowych sytuacjach wersję przemilczania, ale to musi być bardzo wyjątkowy problem. Cóż, każda sytuacja jest inna i trzeba się do niej ustosunkować indywidualnie.

Ma Pani jakieś wady? Czy jest coś, co chciałaby Pani w sobie zmienić?

O.B.: Lubię siebie z moimi wadami i zaletami. Jeśli mam jakieś wady, to nie są one chyba tak uciążliwe, żeby trzeba było stosować terapię wstrząsową wobec nich. Nie planuję żadnych zmian.

Na koniec proszę nam zdradzić swoje zawodowe plany na przyszłość?

O.B.: We wrześniu odbędzie się premiera spektaklu "Some girls" w reż. Wojtka Farugi w Teatrze "Kamienica", który to spektakl zainauguruje otwarcie Teatru. Będę grać obok Marii Pakulnis, Karoliny Muszalak, Magdy Stużyńskiej i Roberta Kudelskiego.

Trzymam zatem kciuki i życzę powodzenia!

O.B.: Dziękuję.

Rozmawiała: Ilona Adamska, I.D. Media

Olga Bończyk

+10
IDmedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas