Pisze się dla przyjemności
Janusz Majewski - reżyser filmowy, autor książek "Siedlisko" i "Mała matura" był gościem 15. Targów Książki w Krakowie.
Pan i Zofia Nasierowska jesteście bohaterami tej opowieści w jakiejś mierze?
- Jakiś pisarz - nie pamiętam nazwiska - odpowiedział na podobne pytanie, że w każdej postaci jego książki jest jakaś jego część. Podobnie jest tutaj. Na pewno w jakiś sposób jesteśmy w tej książce obecni, choć losy bohaterów nie są naszymi spisanymi losami. Odnajduję się jednak w "Siedlisku", bo to właśnie miejsce decyduje o tym, że ta książka jest w jakiejś mierze o nas.
"Siedlisko" powstało na podstawie scenariusza, inna pańska książka "Mała matura" stała się podstawą scenariusza. Jak się panu łatwiej pisze?
- Czasami się zastanawiam, czy ja przypadkiem nie jestem grafomanem, bo bardzo lubię pisać i w ogóle bardzo dobrze mi się pisze. Na szczęście jednak jestem dosyć leniwy, a pisanie to żmudna praca, dlatego nie zostałem pisarzem a filmowcem. Zresztą praca filmowca jest chyba ciekawsza, bardziej urozmaicona. Żeby być pisarzem, to trzeba się zamknąć w czterech ścianach i siedzieć w samotności.
Skoro tak bardzo lubi pan pisać, to na pewno ma pan jakieś plany związane z pisaniem?
- Zawsze staram się być dowcipny, więc odpowiem jak Gombrowicz. Kiedy zapytano go o plany na przyszłość - a miał wówczas 59 lat - odpowiedział: grób. Ja mam 80 lat. Ale jeszcze coś napiszę.
Jesteśmy na Targach Książki więc zapytam o to, czy jest w pana życiu jakaś książka szczególnie ważna?
- Specjalnie jednej ważnej książki nie mam, jest za to ważny pisarz. Moim drogowskazem we wszystkim, co robię, jest Nabokov. Uważam go za najbardziej totalnego pisarza, jaki kiedykolwiek się urodził. Bliskie są mi także jego poglądy, że nie pisze się w jakiejś sprawie: za czymś lub przeciwko czemuś. Pisze się dla przyjemności, dla dreszczu rozkoszy, jaki ma czytelnik czytając utwór. To jest mi bliskie.
Dziękuję za rozmowę.