Jakub Tylman u Katarzyny Zdanowicz: Dzieci nie czekają na zadania domowe

Gościem najnowszego odcinka „Zdanowicz pomiędzy wersami” jest Jakub Tylman - nauczyciel, pedagog, autor książki "Jak pokolorować szkołę", przeciwnik obowiązkowych zadań domowych. Z Katarzyną Zdanowicz nauczyciel rozmawiał o stanie polskiego szkolnictwa, celowości zadawania zadań dodatkowych i o tym, czy dobre oceny i świadectwo z paskiem na pewno są zapowiedzią sukcesu w przyszłości.

Jakub Tylman marzy o szkole, w której na pierwszym miejscu będzie postawiony uczeń
Jakub Tylman marzy o szkole, w której na pierwszym miejscu będzie postawiony uczeńINTERIA.PL

Katarzyna Zdanowicz rozpoczęła rozmowę z pedagogiem od wyjątkowo gorącego tematu. Dziennikarka i prezenterka spytała Jakuba Tylmana co myśli o obowiązkowych zadaniach domowych. Pedagog wyjaśnił, że jego zdaniem w polskiej szkole jest miejsce na pracę domową, ale mądrą, która coś wnosi, a nie jest źródłem stresu dla ucznia i jego bliskich.

- W tych czasach dzieci nie czekają na zadania domowe, a jeśli już je dostają i muszą je robić, to często korzystają z technologii naszych czasów, sztuczna inteligencja pisze za nich te zadania domowe, znajdują zdjęcia w internecie, rozwiązania ściągają przed lekcjami tylko po to, żeby nie dostać oceny niedostatecznej, która również wzbudza bardzo wiele kontrowersji, bo nie mamy w przepisach unormowanego oceniania zadań domowych i jest to niezgodne z przepisami prawa - powiedział.

Pedagog przyznał jednak, że kreatywna praca domowa, dająca przestrzeń i możliwości jak np. poszerzające horyzonty, tworzone z przyjaciółmi projekty mogą bardzo wzbogacić polskie szkolnictwo, które trawi przecież wiele problemów.

Jakub Tylman: Komu potrzebna ta jedynka?

Jednym z nich jest kwestia oceniana postępów w nauce, ale także przygotowania do zajęć. Jakub Tylman podał za przykład historię dziewczynki, która nie przyniosła na lekcję instrumentu i została ukarana jedynką.

- Dwa dni temu dostaję informację: "Proszę pana, a moja córka dostała dzisiaj z muzyki jedynkę, bo nie miała flażoletu i nie mogła na nim zagrać". Zacząłem się zastanawiać komu potrzebna była ta jedynka i po co. Przecież ocena, jak już się nawet pojawia, to jest po to, by ocenić nasze umiejętności - tłumaczył.

Katarzyna Zdanowicz zauważyła, że może taka ocena ma motywować i uczyć obowiązkowości oraz systematyczności.

- Gdyby do mnie dziecko przyszło na tę muzykę i powiedziało mi, że ono dzisiaj nie ma flażoletu, ale ono na nim umie zagrać, to bym powiedział "to jak Antek skończy grać, to pożycz, zdezynfekujemy ten flażolet i sobie na nim zagrasz. I ja ci wpiszę tę ocenę" - wyjaśnił.

Jakub Tylman u Katarzyny Zdanowicz: W szkole nie powinno być słodkości

Katarzyna Zdanowicz zwróciła też uwagę na inny problem polskiej szkoły. Przypomniała, że polskie dzieci tyją najszybciej w całej w całej Europie, kampanie zachęcające do jedzenia zdrowych warzyw i owoców nie przynoszą spodziewanych efektów, a półki w szkolnych sklepikach uginają się pod naporem niezdrowych przekąsek.

- Potrzebny jest dostęp w szkole do ciepłego posiłku, chociaż jednego dziennie i to jest coś, nad czym powinni się skupić w tej chwili rządzący - tłumaczył nauczyciel, przypominając, że niektóre szkoły nie mają nawet dostępu do stołówki.

- Nie mówiąc o tych sklepikach szkolnych i o tych automatach, które oszukują przepisy, przecież cały czas jest ta ustawa o zdrowym żywieniu w szkole i teoretycznie w sklepikach szkolnych nie powinniśmy znaleźć chipsów i żadnych słodkich rzeczy - dodał Jakub Tylman.

Oglądnij całą rozmowę! 

Jakub Tylman u Katarzyny Zdanowicz: Ile są warte oceny w szkole?INTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas