Ciało to mało? Wyznania atrakcyjnych
Mężczyźni wodzą za nimi wzrokiem, kobiety posyłają zazdrosne spojrzenia. Same o sobie mówią - jestem piękna, ale...
- Jestem za wysoka. Krępuje mnie, że wystaję nad innych jak żyrafa - złości się Jola, początkująca modelka.
- Mam kilka wad w budowie ciała. Za duże ręce i stopy. Powinnam być pianistką albo traperem - wyznaje Klaudia, uczestniczka lokalnych wyborów Miss Piękności.
Żadna nie przyznaje się do pełnej urody. Piękna? Każda uważa, że jeszcze bardziej mogłaby być "kobietą". Zasłaniają się sloganami: - Nie ma idealnie pięknych. - Piękno to rzecz gustu. - Piękne to wszystkie, które są szczęśliwe.
Z trudem dają się namówić na zwierzenia.
Piękne samotne
- Straciłam chłopaka, bo był ode mnie niższy - zaczyna swą opowieść Kamila, długowłosa blondynka, lat 28, wzrost 181 cm - Już w szkole podstawowej miałam z powodu wzrostu kompleksy. Nie zadawalało mnie, że mogę grać na SKS-ie w koszykówkę. Byłam wyższa nawet od kolegów i z tego powodu bardzo samotna.
Janusza poznałam na studiach. Pierwszy raz zetknęliśmy się na wycieczce w Pradze, ale wtedy nawet nie rozmawialiśmy. Na pierwszym roku zaopiekował się mną, zaczęliśmy ze sobą chodzić. Był męski, odpowiedzialny, może trochę za poważny. Któregoś dnia przyszedł, otworzył niepewnie drzwi pokoju. Przelękłam się. Wręczył mi bukiet tulipanów i wydusił: Odchodzę. Jesteś ode mnie o głowę wyższa. Nie mogę z tym żyć - tak to mniej więcej brzmiało.
Dzisiaj jestem sama, ale nie ma to związku z decyzją Janusza. Rozwiodłam się, wychowuję dziecko. Mąż? Chciał mieć piękną żonę, mnie to nie wystarczyło i jak się okazało - jemu też.
- Chłopcy nie traktowali mnie poważnie - Natalia ma 31 lat, urodę w typie azjatyckim, uśmiech odsłania olśniewająco białe zęby.
Dość szybko wiedziałam, że jestem ładna. Pochodzę ze wsi. Dojeżdżałam do szkoły podstawowej - mężczyźni podróżujący do pracy w mieście prawili mi komplementy. Co widzieli w zaniedbanej dziewczynie?
W młodości cierpiałam z powodu odrzucenia. Koleżanki traktowały mnie dziwnie. Nie dopuszczały do tajemnic, intrygowały za plecami. Raz jedna powiedziała w złości: - Tobie we wszystkim jest ładnie. Nie lubię cię za to. - Rozpłakałam się.
Koledzy? Chyba się mnie bali. Nie prosili na zabawie do tańca, a gdy znalazł się odważny, mrugał na boki porozumiewawczo, jakby zwyciężył jakiś zakład. Spławiałam takich zwycięzców. Jeszcze gorsi byli wiejscy donżuani. Nigdy nie osiągnęli swojego celu.
Później przyszły poważniejsze sympatie i zawsze gorzkie odkrycie - oni nie traktują mnie poważnie. Jacek, kolega z pracy, porzucił dla mnie narzeczoną. Chodziliśmy pół roku, wyjechaliśmy razem na wakacje. Gdy napomknęłam o ślubie, wyznał wprost, że jestem za piękna na żonę.
Przez długi czas wiodłam życie, jakie wyznaczyła mi uroda. Byłam dziewczyną poszukującą wrażeń. Kilku biznesmenów straciło dla mnie nie tylko głowę. Paru naprawdę chciało się żenić, wtedy zbywałam ich słowami Jacka - jestem za piękna na żonę. To było głupie. Zmieniłam się z wiekiem pod wpływem mężczyzny dużo ode mnie starszego. Powiedział, że moja uroda to as w pierwszym rozdaniu.
Co dalej? Prowadzę z koleżanką firmę pralniczą. Rozglądam się za mężem. Nie musi być ładny.
Piękne przebojowe
- Żyję w ciągłym napięciu, jak bokser na ringu, w ostrej gotowości, że muszę być coraz lepsza - opowiada Marta, pracownik agencji nieruchomości, lat 29, brunetka w krótkiej sukience w kolorze przydymionego różu - Jestem zmęczona, lecz wiem, że nie potrafię żyć inaczej. Uroda to punkty od życia. Łatwiej jest zdać egzamin, czy załatwić jakąś sprawę. Koszty? W pracy oczekuje się ode mnie więcej niż od innych. - Marta to załatwi. Jej nie sposób odmówić - żartują szefowie i zlecają najtrudniejsze transakcje.
Manipuluję swoją urodą. Wiem jak się ubrać, jak usiąść, by mężczyzna "pasł oczy", tracił głowę i zrobił wszystko, o co go poproszę. Z drugiej strony - czuję się upokorzona. Nie jestem dziwką, a taką zdają się widzieć mnie przełożeni.
Mąż chyba nie jest o mnie zazdrosny. O dziwo, przyłącza się do chóru komplemenciarzy. Czasem i jemu załatwiam trudne sprawy. Wiem, że zabiera mnie na jakieś spotkanie jako wabik. Mam tego czasem dość...
- Staram się ukryć swoje lęki. Wiem, że oczekuje się ode mnie przebojowości - Agnieszka, lat 25, jest platynową blondynką, ma długie zgrabne nogi - Jestem piękna, szaleją za mną mężczyźni - powtarzałam sobie kiedyś i chodziłam dumna jak paw. Byłam gwiazdą miasteczka. Pewnego razu zaczepił mnie na ulicy ksiądz. Znałam go z widzenia, mógł mieć ze 40 lat. Niespodziewanie poprosił, bym się z nim spotykała. Wyznał prawie płacząc, że przeze mnie ma zmazy nocne, że zabijam jego powołanie. Gdy odmówiłam, błagał, bym omijała jego kościół.
Przestraszyłam się. Teraz, gdy mieszkam w Warszawie, na tamto zdarzenie patrzę z dystansem, ale lęk pozostał. Jestem modelką, żyję ze swojej urody. Podziw, pożądliwy wzrok mężczyzn to potwierdzenie profesjonalizmu. A lakierowana skórka to za mało, by się wbić w dumę.
Piękne nieświadome
- Jest pan pierwszym, który mi to wprost mówi - śmieje się Katarzyna, lat 20, blondynka z dużym biustem - Moja uroda jest jak drogie perfumy. Mam je, ale ich nie używam. - Po chwili rozmowy przyznaje: - Wiem, że jestem ładna, ale cóż z tego? Nie różnię się od "brzydkich". Chodziłam z chłopcami jak koleżanki, moje życie układa się podobnie. Mama powtarza, że uroda wystarcza na pierwsze spotkanie, dalej potrzebna jest aura, piękno duszy. I ja w to wierzę. Działam w ruchu religijnym.
- Boję się wieczorów i pustych ulic - zwierza się Dominika, lat 24, pracownik urzędu skarbowego - Już kilka razy byłam napastowana przez mężczyzn, raz nawet przez kierowcę autobusu miejskiego, z którym zajechałam na przystanek końcowy. Uroda to przekleństwo. To być Murzynem wśród białych. Faceci są tacy nachalni. Nie zazdroszczę gwiazdom filmu, muszą przeżywać piekło. Piękno nie przyniosło mi bogactwa ani przyjaźni na całe życie. Było za to dużo głupich sytuacji, nieporozumień. Mam szczęście albo pecha trafiać na mężczyzn w stylu Kalibabki. Ostatni mój chłopak ma na imię Krzysztof. Pracuje w Locie. Obiecuje, że zabierze mnie w daleką podróż, ale ja wiem, że chodzi mu o jedno. Facetom zawsze chodzi o jedno...
- Szlachetni mężczyźni boją się pięknych kobiet - uważa Iza, lat 36, artysta grafik - Może są zniewieściali albo nie wierzą w siebie? Piękne pozostają łupem ludzi przebojowych, ale pustych. Tak było w moim życiu. 3 razy rozwodziłam się.
Mężowie okazywali się w kolejności: kabotynem, chronicznym podrywaczem, alkoholikiem. Czasem żałuję swej dawnej już chyba urody. Jako brzydula żyłabym bardziej rozsądnie, skupiłabym się na pracy. Cóż, wydawało mi się, że z takim darem od Bozi trzeba coś zrobić. Wygrałam niewiele. Po latach zrozumiałam, że wystarczy być piękną dla tego, który kocha.
Adam Lazarek