Problem: Zostać czy odejść?
Jestem mężatką od ponad dwóch lat. Mamy dwie córeczki bliźniaczki. Z mężem jestem właściwie tylko ze względu dla dzieci.
On daje mi jasno do zrozumienia, że zabrałam mu wolność (kiedy braliśmy ślub miał prawie 35 lat). Prawie nie rozmawiamy ze sobą, a jak już zaczynam coś mówić to prowadzę monolog. Dla niego najważniejsze jest położyć się, telewizorek, gazetka, a dzieci niech jak najszybciej usną.
On kocha córeczki, ale do czasu, kiedy zaczynają za bardzo rozrabiać. Chyba chciałby, żeby cały czas były grzeczne, a wiadomo jak to dzieci..... Do mnie ma ciągle jakieś pretensje typu: jak ja ubrałam dzieci, co ja im ugotowałam, te butki są już chyba im za małe itp...
Nie wolno mi zaklnąć, źle się czuć, być zdenerwowaną. Za to on "pan i władca" może wszystko. Niestety ja sobie nie pozwalam na takie traktowanie i mówienie mi, co i jak. Z tego pewnie też względu często dochodzi między nami do kłótni. Boję się, że jak dzieci podrosną to będą świadkami kłótni, a tego nie chcę. Z tego co zauważyłam ta cała sytuacja się coraz bardziej pogłębia. Tydzień jest dobrze, tydzień źle. Właściwie ze wszystkim musze sobie radzić sama, nie mam w nim żadnego wsparcia. Nie pamiętam, kiedy mnie ostatnio przytulił, powiedział, że mnie kocha. Słyszę ciągle słowa krytyki, niezadowolenia i .... zwroty, które bardzo ranią. Od paru dni nie reaguję na jego osobę. Wiem, że go to bardzo złości, ale cóż - zawsze to ja wyciągałam rękę na zgodę. Tym razem powiedziałam dość! Może coś to zmieni - ale czy to ma sens? Czy ktoś mi pomoże?
Czasami nawet najlepsza "książkowa" rada nie zastąpi tej, która wynika z naszych doświadczeń. Do naszej redakcji przychodzi wiele takich listów, na które jednej osobie trudno jest mądrze odpowiedzieć, ale liczymy na was.
Redakcja
Jeśli potrzebujesz rady naszych czytelniczek - napisz do nas!